KHA'DRAZ


1478 (Genesis)
Urodziłeś się jako Worst 14 dnia Charassa 1478 roku. Nigdy nie było was wielu. Przyszedłeś na świat jako czystej krwi Worst, ale wiesz, że część z was jest już mieszańcami, w końcu po 1420, gdy odnaleźli was throalczycy, była was setka. Teraz jest już lepiej, jest was prawie pięciuset.

Podczas Rytuału Nadania Imienia twoja matka naznaczyła cię na czole symbolem Pasji Lochosta, jako, że sama oddawała się jej ideom, chociaż nie była Głosicielką żadnej Pasji.

1485-1494, 7 lat (Pierwsze Wyprawy)
W tych latach zacząłeś z ojcem, adeptem Posłańcem zwiedzać miejsca historii twojego ludu. Opowiadał ci o złu, które przydarzyło się wam, o strasznym Horrorze, który prawie doszczętnie wytrzebił Worstów - Tendris'alu, Czarnej Jaźni. O największym Czarodzieju imieniem Kaih Lia, który zaprzedał się ów Bestii podczas Długiej Śmierci.

Odwiedzaliście pozostałości po wspaniałych miastach twojego ludu. Próbowaliście odkryć jakieś starożytne artefakty, które pozwoliłby wam przywrócić do chwały dawną świetność waszego ludu, doskonale wiedząc, że nic takiego nie nastąpi.

Ojciec na początku tych lat został adeptem. W ogóle, ci którzy przetrwali Długą Śmierć byli tymi najwytrwalszymi, dlatego też odsetek adeptów u was jest większy niż gdziekolwiek indziej. Ojciec często wyruszał poza osadę, w końcu był Posłańcem, magia jego Dyscypliny wymaga od niego podróży. Zawsze gdy powracał, przywoził jakieś pamiątki i opowieści. Przede wszystkim opowieści. Zawsze na nie czekałeś.

Opowiadał tak więc, o Pływającym Mieście Domu V'strimon, podziemnym Królestwie Throalu, złotych wieżach Travaru, Szesnastu Wieżach Domu K'tenshin, o nadmorskim, wielorasowym mieście Urupa, o podróżach parostatkami, o niezwyklej rasie t'skrangów, o wietrzniakach i ich umiłowaniu wolności. Opowiadał o wszystkim o czym przeżył, wielu z tych rzeczy nie zapamiętałeś, ale zawsze w twoim sercu pozostawała tęsknota za tymi miejscami.

Worstowie nie lubili obcych. Tobie i tym młodszym zwłaszcza, nie przeszkadzali już tak bardzo jak starszym, pamiętającym opowieści rodziców o Tendris'alu. Poddawałeś się tradycji, ale nadmiar ostrożności w niektórych kwestiach zdawał ci się przesadzony, jak chociażby spalanie zmarłych przyjaciół czy zabitych wrogów. W końcu tamte czasy minęły, trzeba umieć się dostosować do nowego. Kilku młodszych popierało cię, zwłaszcza Choro'sha, dziewczyna o kilka lat starsza od ciebie podążająca drogą Mistrzyni Żywiołów. Zawsze była odważna i lubiła wygłaszać swoje osądy głośno.

1495-1499, 17 lat (Dojrzałość)
Nadszedł w końcu czas wstąpienia w dorosłość. W miesiąc przed twoimi urodzinami odbył się Rytuał Wstąpienia. Doskonale wiedziałeś jak on wyglądał. Wziąłeś ze sobą łuk, pięć strzał i długi nuż z zadziorami. Ojciec wyprowadził cię do lasu po którym wielokrotnie wędrowałeś. Jednak po trzech dniach podróży nie wiedziałeś już gdzie jesteś i w tym właśnie miejscu pozostawił cię samego z bronią, kilkoma prostymi narzędziami, dobrym słowem i obietnicą, że wróci po ciebie za miesiąc. Musiałeś zatroszczyć się o siebie sam. Odszedł następnego dnia zanim się obudziłeś.

Ojciec dobrze cię nauczył wcześniej. Najpierw znalazłeś źródło wody. Wiedziałeś, że las był niebezpieczny, ale wiedziałeś także jak unikać niebezpieczeństwa. Nad strumieniem wybudowałeś szałas, okopałeś się i wybudowałeś palenisko. Ogień rozpaliłeś dopiero po kilku dniach. Pierwsze zwierzę, sarnę, upolowałeś dopiero po tygodniu, szczęściem pierwsza strzała zabiła ją niemal na miejscu.

Zwiedzałeś las. Odkryłeś pochłonięte przez puszcze miasto. Rozpoznałeś jego architekturę, należało kiedyś do Worstów. Teraz mieszkała tu puszcza i dzikie zwierzęta. Wędrowałeś do niego kilkukrotnie, od obozu miałeś do niego jakieś dwie, trzy godziny. Szukałeś przydatnych lub wartościowych przedmiotów.

Pewnego dna usłyszałeś jakiś hałas pomiędzy gruzami budowli. Zaciekawiony ruszyłeś. Nagle coś skoczyło ci na plecy, przewróciło się z tobą i odskoczyło na bok. Zobaczyłeś wielką paszczę przed sobą. Nagle jakaś strzała utkwiła w boku zwierza, ten zaskowyczał i skoczył ponad tobą. Otworzyłeś oczy, widziałeś jak bestia przygniotła do ziemi jakiegoś orka i przegryzała mu tętnicę. W tym momencie druga strzała, ognista w dodatku, wbiła się w ciało bestii zabijając ją.

Wypatrzyłeś strzelca. Szedł w twoją stronę, gdy zauważyłeś, że biegnie za nim kolejny stwór. Ork Łucznik zauważył twój wyraz twarzy, odwrócił się. Podpełzłeś do orka. Dla pewności, dobiłeś martwą bestię. Ork krztusił się własną krwią. Widziałeś, że trzyma coś w ręce. Spojrzałeś na Łucznika, walczył z kolejnym stworem mieczem, wyraźnie nie dawał sobie rady. Pochwyciłeś przedmiot z ręki orka i uciekłeś nie patrząc się za siebie. Nie wróciłeś tu więcej.

Miesiąc minął wolno. Jedzenie racjonowałeś, ale mimo tego opadłeś dość znacznie z sił. Ojciec znalazł cię w gorączce, ale żywego. Od razu opatulił cię ciepłym kocem, dał do picia rozgrzewających ziół i zabrał do Worst, gdzie odbyła się uczta na twoją cześć, jak zwykle skromna i z najbliższymi. Wstąpiłeś w wiek dojrzałości. Nikomu nie powiedziałeś o wydarzeniach z lasu.

Zacząłeś spędzać więcej czasu z Choro'shą. Imponowała tobie jej wiedza i zdolność posługiwania się magią. Była twoją pierwszą miłością, ale pewnego dnia po powrocie do domu przybył z nią Madrovalk Szczery Uśmiech pochodzący z Urupy, człowiek również Mistrz Żywiołów. Ich uczucie było szczere, widziałeś to.

Zacząłeś trenować walkę wręcz i strzelectwo ze swoim przyjacielem Malikiem Lhia. Często przyglądał ci się Bil'zarim Łowca Horrorów. Nie przepadałeś za nim. Miał już swoje lata, a jego twarz zniechęcała do czegokolwiek za wyjątkiem ucieczki.

Pod koniec 1499 zdarzył się wypadek. Zmarło w niedługim czasie po sobie kilka osób. Zaczęto szukać przyczyn. Niektórzy podejrzewali wpływ Horrorów. Badano przestrzeń astralną, wzorce osób, co tylko się dało. Starsi podejrzewali obcych lub nieczystej krwi Worstów. Napięcie zaczęło wzrastać.

1500, 22 lata (Chrzest)
Coraz częściej podróżowałeś z ojcem, jednak nie były to jakieś dalekie podróże, nie licząc jednej. Podróżowałeś do Pływającego Miasta Domu V'strimon, Axalalail, Denlikyan. Nigdzie więcej nie chciał cię zabrać. Ale pewnego dnia, przyjaciel twojego ojca, Cha'rishim Łowca Horrorów namówił twojego ojca do wspólnej wyprawy. Powiedział, żeby koniecznie wziął ciebie. Wyprawiliście się wtedy w piątkę do Travaru przez Dom Trzcin V'strimon i Dom Dziewięciu Diamentów K'tenshin. Oprócz waszej trójki byli z wami Ulrish Wojownik oraz Bil'zarim Łowca Horrorów.

Do Travaru dopłynęliście parostatkiem. Miasto przeraziło cię swoją wielkością, panującym hałasem, zgiełkiem. Było to zupełnie coś innego niż się spodziewałeś, niż znałeś. W Worst miałeś spokój i wszystko pod kontrolą, tutaj nic nie było pod kontrolą, panował chaos. Było jeszcze gorzej niż u t'skrangów. W mieście spędziliście kilka dni, odwiedzając między innymi niejakiego Drimsbiego Powietrznego Żeglarz i kilku innych Dawców Imion, w tym Omana Odestrusa, Czarodzieja X Kręgu.

ABU HAMZA

Na początku chciałem zrobić historię jak z Ojca Chrzestnego. Ta część z De Niro jak morduje gościa co zamiata całą dzielnicą i przejmuje pomału interes. Ale to by była lekka przesada jak na początek. :)
Historię napisał gracz, ja ją dopracowałem.

1488 (Genesis)
Urodziłem się w Wielkim Targu w roku 1488. Wiem to, gdyż wujek Jasha mi to powiedział. To on odbierał poród. Ojciec pewnie wtedy leżał pijany w "Karczmie u Glocka". Pił za moje zdrowie. Chyba mu się udało, bo rzadko chorowałem.

Głosiciel Astendara, był tam również. To on, mimo, że nie był swojakiem, przeprowadził rytuał Nadania Imienia i naznaczył mnie Mera-a-a-arg (Astendar). Od tamtej pory ta Pasja czuwała nade mną. Było to dziwne, bo rzadko zdarza się, by ów rytuał przeprowadzał ktoś poza matką. Ale takie było prawo vravraka, proroczego snu jaki miała matka.

1492-1498, 4 lata (Dojrzewanie)
Wujek Jasha był bratem matki. To on opowiadał mi o świecie kiedy byłem starszy. Często wyjeżdżał z karawanami. Pracował tam jako ochroniarz. Przywoził z odległych miast różne pamiątki, dziwnie zdobione bronie, skóry zwierząt, ale przede wszystkim najciekawsze historie z całego świata. Opowiadał o przeszłości, o Hrak Gron, tej, która zrzuciła jarzmo niewolnictwa z naszej rasy. O starożytnym Królestwie Kara Fahd i jego upadku. O Kathonie Krzywookim i Siedmiu Ramionach. O walkach z Królestwem Landis i Ustrektu.

Był odważnym orkiem. Był dla mnie wzorem do naśladowania. Chciałem być taki jak on. Uczył mnie czytania i pisania, posługiwania się bronią, radzenia sobie w świecie. Mówił, że jako orki mamy zawsze najbardziej przejebane dlatego musimy być lepsi od innych Dawców Imion.
Ojciec go nie lubił. Sam chyba nigdy nie wyjechał z miasta. Uważał że wujek jest nieodpowiedzialny, że namiesza nam w głowach.

Pewnego razu nie wrócił. Zostawił po sobie tylko dziennik ze swoich wypraw. Kiedyś go przeczytam.

Mieszkaliśmy z rodzicami i resztą rodziny na obrzeżach miasta, zajmując się hodowlą świń.
Pierwsze lata "chodzonego" życia spędziłem, jak łatwo się domyślić, na studiowaniu krasnoludzkiej wyzwolonej literatury późno-pogromowej, przesiadując godzinami w bibliotece throalskiej... A tak naprawdę to sprzątałem gówna i dawałem świniom żreć.

Nie było źle. Starzy zawsze odpalili parę miedziaków, szło się z resztą ekipy na miasto... Sami wiecie... Sielanka.
Czasem wpieprzyło się jakiejś grupce ludzkich chłopaków, czasem oni się zaczaili i wpieprzyli nam. Czasem razem z nimi zasadzaliśmy się na nadzianych pijaczków wracających chwiejnym krokiem nad ranem i wpieprzyliśmy im. Życie.

Szybko nauczyliśmy się, żeby nie urządzać wypadów pod lokal Glocka. Nawet ojciec mnie ostrzegał, że z nimi nie ma żartów. Glock to starszy gość. Zawsze jest dobrze ubrany, elegancki. Zawsze miał najlepsze panienki w okolicy. Wszyscy mu się kłaniali.
Pracują dla niego różne typy, ludzie, krasnoludy no i nasi oczywiście. Facet ma kasę i nie ukrywa tego.

Pamiętam jak kiedyś poprosił nas o wniesienie stołów i krzeseł do swojego lokalu. Za pół godziny roboty dostaliśmy tyle kasy ile u starych na świniach przez dwa tygodnie bym nie zarobił. Gość lubił się pokazać.

1499, 11 lat (Ucieczka)
Wszystko się spierdoliło pewnej nocy. Wracałem dość późno. Nie ważne dlaczego. Z oddali już widziałem, że w domu paliło się światło. Wiedziałem, że coś się stało. Przyspieszyłem kroku. Po drodze zaczepiło mnie dwóch kolesi. Człowiek i ork. Poszarpali mnie trochę. Powiedzieli żebym się nie włóczył po ich mieście po nocy póki pieniędzy nie oddamy. Pijani byli. Chwilę później dowiedziałem się o co chodzi.

W domu zobaczyłem, że meble są porozwalane po całej izbie. Usłyszałem płacz. Pobiegłem. Matka siedziała przy stole w pokoju. Krew leciała jej z nosa. Powiedziała co się stało. Ojciec pożyczył kilka tygodni wcześniej od Glocka pieniądze na paszę dla świń i nie miał z czego oddać. Tego dnia minął termin zwrotu pieniędzy. Kiedy ojciec powiedział, że nie ma jeszcze żeby oddać, tych dwóch skurwysynów zaczęło szukać pieniędzy po domu.

Matka się im postawiła. Ojciec nic nie zrobił...

Potem pamiętam już tylko przebłyski. Zagotowało się we mnie. Kiedy ojciec wszedł do domu wiem, że go uderzyłem. Kilka razy.
Potem kuchnia. Nóż. Biegłem. Wiedziałem w którą stronę. Nie odeszli daleko.
Człowiek nawet nie spodziewał się ciosu. Padł od pierwszego. Zobaczyłem plamę krwi rozlewającą się pod jego twarzą na ziemię.
Ork był szybki. Zdążył wyciągnąć pałasz. Zamachnąć się już nie zdążył. Krew z tętnicy szyjnej trysnęła na mnie. Kiedy leżał, krew dalej tryskała. Patrzyłem jak się wykrwawia...

Gahad minął... Nie mogłem wrócić do domu... Nie mogłem zostać w mieście... Zabrałem pałasz i sakiewki...

A tak w ogóle to nazywam się Abu Hamza.

BALLTRAM


1480 (Genesis)

Urodziłeś się na północnym przedgórzu Tylonów jakieś cztery dni drogi od Jeziora Vors, pięć lat przed otworzeniem kaeru. Znajdują się tu w miarę urodzajne ziemie, trochę lasów ze zwierzyną, kilka rzeczek spływających z gór. I właśnie nad jedną z takich rzeczek, zwaną S'cha (t'skrangijski) znajduje się twoja osada Nowe Ustine.

Ustine było przedpogromowym miasteczkiem mniej więcej w tym samym miejscu, w którym teraz mieszkasz. Jednakże po otworzeniu kaeru Bezpieczne Ustine nie znaleziono żadnego śladu po nim ani innych okolicznych osadach. Sam kaer usytuowany był w jednym ze zboczy Tylonów zwanym Zdradliwą Turnią.

1485, 5 lat. (Wyjście)
Sam pamiętasz jeszcze, jak będąc chłopcem, otwieraliście kaer. Pamiętasz strach ludzi, ale także ich podniecenie. Wasz Mistrz Żywiołów długo zwlekał z otwarciem kaeru, chociaż jak wiesz, poziom magii przestał się obniżać i od przeszło sześćdziesięciu lat był na stałym poziomie. Twoja matka była pełna obaw, zresztą twój ojciec także. Na początku wysłano trzech adeptów. Dwóch Wojowników i Czarodziejkę. Wrócili po tygodniu, przynieśli dobre wieści. Mało tego, szczęśliwym trafem napotkali emisariuszy z Królestwa Throalu, które zostało otwarte przeszło 60 lat temu! Emisariusze nadal poszukiwali zamkniętych kaerów lub odizolowanych społeczności, którym pragnęli przekazać wiedzę o świecie. Wam się udało.

Opowiedzieli wam o odradzającej się Barsawii. O powrocie Theran przed trzydziestu laty, o wielkiej wojnie z nimi i odparciu najeźdźcy wspólnymi siłami barsawiańskich ludów. Emisariusze nie przepuścili okazji, by wspomnieć, że ów zjednoczenie było dużą zasługą Throalu i ich Ksiąg Przetrwania, które były w niemal każdym kaerze.

Opowiadali dalej o narodzinach księcia Nedena, syna króla Throlu Varulusa III. Mówili o rozrastaniu się podziemnego królestwa i niebezpiecznym miejscu przed jego wrotami zwanym Wielkim Targiem. Mówili o dwójce bohaterów, którzy przywrócili Barsawii Zapomniane Miasto Parlainth. Niestety słyszeliście też o tym, że Horrory nie opuściły do końca Barsawii i nadal się czają w mroku. Jednak najbardziej przejmującym był fakt o tym co zrobiły elfy ze Smoczej Puszczy. Ich kaer z drzew nie wytrzymał i jedyną szansą przetrwania okazał się być straszliwy rytuał cierni, który pozbawiał ich uczuć, w tym także zainteresowania groźniejszych Horrorów.

Opowiedzieli także jaka straszna rzecz przydarzyła się trzem Pasjom, które zostały splugawione przez Horrory. Kiedyś zwane Rashomon, Erendis i Vestrial teraz znane pod imionami kolejno Raggok, Dis i Vestrial (tylko ostatnia nie zmieniła imienia). Wszyscy odetchnęli z ulgą, gdyż nie było u was żadnego głosiciela tych Pasji. A kto wie co mogło się wtedy wydarzyć?

Mówili dużo więcej, ale to z młodości najbardziej zapamiętałeś, to i pierwszą noc poza chłodną jaskinią.

Wraz z matką opuściłeś kaer dopiero po około półroczu od otworzenia jego wrót. Wtedy zarządca kaeru, krasnolud Timm wraz z Mistrzem Żywiołów ogłosili nowinę, "wioska wybudowana". Spakowaliście się i ruszyliście. Bywałeś już poza jaskiniami kaeru, ale teraz miałeś spędzić resztę życia poza nią.

W końcu pod wieczór dotarliście na miejsce. Wybudowane było przeszło dwadzieścia budynków, mniejszych i większych. Budowniczowie z kaeru, w tym twój ojciec przywitali was pełni radości. Tego wieczoru odbyło się wielkie święto. Uczta trwała do rana, ognie płonęły wysoko, a wasz Mistrz Żywiołów zabawiał was sztuczkami magicznymi. Od tej pory w dniu 20 doddul obchodzone jest rok rocznie święto w twojej wiosce nazwane Świętem Wyjścia.

1485-1494, 5-14 lat. (Dobre złego początki)
Pierwsze kilka lat minęło spokojnie. W tym czasie narodziła się twoja siostra Ashnyk. Ty sam zacząłeś powoli dojrzewać i przygotowywać się to rytuału dojrzałości. Razem z twoim przyjacielem człowiekiem Marro spędzaliście dużo czasu poza domem. Coraz bardziej lubiłeś spędzać czas na przebywaniu z dala od domu na łonie natury. Razem z Marrem nauczyliście się polować na króliki i dzikie ptactwo. W domu zaś zajmowałeś się wypasaniem kóz i hodowaniem gwarków (zwierzęta hodowlane, znoszą jaja). Odpowiadało ci takie życie.

W ciągu tych kilku lat Nowe Ustine nawiązało kilka ważnych znajomości z kupcami i okolicznymi osadami. Wasza osada nie miała zbyt wiele do zaoferowania, z reszta rzadko ktoś ją odwiedzał, nie licząc wspomnianych kupców. Jednakże odpowiadało to wam.

W tym czasie doszły was słuchy o Rebelii Śmierci w Throalu. Rebelii w której kilka Domów Szlacheckich skumało się z Therą i próbowało przejąć władzę w królestwie.

W tym czasie kilku znaczących mieszkańców opuściło Nowe Ustine. Pierwsi, którzy się na to odważyli, byli tą trójką, która jako pierwsza opuściła kaer i przyniosła dobre wieści. Potem wioskę opuściło jeszcze kilku Dawców Imion. Część chciała poszukać przygód, inni byli skłonni zaryzykować w handlu i stać się kupcami. Od czasu do czasu wracali na stare śmiecie albo przysyłali listy.

Kilku wędrownych poszukiwaczy przygód opowiedziało wam historię o Horrorze Ubyrze, który podobno lubi tereny wokół Tylonów. Podobno niedawno zniszczył gdzieś w górach kolejny kaer. Powiedzieli wam byście się strzegli, bo świat nadal jest niebezpieczny. Jakby tego było mało w kilka tygodni po ich wyjechaniu zawitali do was orkowi łupieżcy. Wjechali do Ustine na swoich koniach i kilku na grzotorożcach. Zrobili ogólne zamieszanie i poturbowali kilka osób. Skończyło się to na tym, że Nowe Ustine zobowiązało się płacić im roczny haracz za ochronę przed nimi samymi. Oczywiście podniosły się głosy sprzeciwu, chociażby Mistrza Żywiołów, jednakże na tamten dzień podjęto najlepszą decyzję.

1495-1499 15-19 lat (Rytuał Dojrzałości i poznawanie siebie)
W końcu osiągnąłeś wiek 15 lat i wraz z dniem urodzin nadszedł czas na Rytuał Dojrzałości. Przygotowania trwały kilka dni. Pomimo pogarszających się warunków bytowych twojej rodziny i całego Nowego Ustine obrzęd ten wyprawiony był tak jak nakazywała tradycja. Na początku spaliłeś z ojcem porcję ziela shashishi, co miało wprowadzić twojego ducha w stan zjednoczenia się z Pasjami. Później matka zaplotła ci niewielki warkocz z tyłu głowy, który miałeś nosić przez najbliższe pięć lat, do czasu pełnej, męskiej dorosłości. Wieczorem natomiast przygotowano ucztę, na której najstarszy członek twojego klanu a jednocześnie twój dziadek, wytatuował ci na pod lewym uchem tatuaż. Jak wiedziałeś, tatuaż ten był natchniony duchami twoich przodków i określał to, kim staniesz się w przyszłości. Dziadek twój po wyjściu z transu, gdy go tworzył nie chciał o nim mówić. Zląkł się, zresztą jak znaczna część krasnoludów. Kolacja była uroczysta i skromna, nie taka jak u ludzi.

Kilka dni później dotarła do waszej osady wieść o pladze choroby zwanej Wewnętrzna Zgnilizna, która zbierała swoje żniwo na drugim brzegu Wężowej Rzeki. Podobno nieuleczalna zabiła wielu Dawców Imion.

Orkowi nomadzi zaczęli coraz częściej witać w waszej wiosce żądając haraczu. Zacząłeś nienawidzić tą rasę, po tym, gdy zabili jednego z mieszkańców Ustine, gdy ośmielił się sprzeciwić im. Wtedy większość z was upadła na duchu.

Były też miłe chwile. Coraz więcej czasu spędzałeś na podróżach po okolicznych terenach. Z ojcem i kilkoma znajomymi odwiedzałeś okoliczne wioski, zobaczyłeś ogromną Wężową Rzekę i dziwnych jaszczuro-ludzi, t'skrangów. Zafascynowała cię ich kolorowa kultura, stroje, sposób bycia a przede wszystkim parostatki. Co prawda na samą myśl o płynięciu nim kręciło ci się w głowie, ale niezapomniane wrażenie pozostało.

Twoja siostra także zaczęła dojrzewać i przysparzać ci kłopotów, które jednak miło wspominasz. Zwłaszcza gdy bawiliście się w chowanego albo ciepło-zimno. Lub gdy razem dokuczaliście rodzicom, co czasami kończyło się jakąś karą.

Pod koniec tego okresu, zgromadzenie osady postanowiło wybudować spichlerz oraz duży piec, bo jeszcze żadnego nie było. Ty w tym czasie poznałeś pewną dziewczynę Miwefe z oddalonej o jakiś tydzień drogi wioski Hanto. Widywaliście się rzadko, mimo to lubiliście ze sobą spędzać czas, zwłaszcza gdy inni rozmawiali o interesach i wspólnym dobru. O czym później.

Ci którzy opuścili Nowe Ustine przed kilkoma laty nie odwiedzali jej już, a listy przychodziły coraz rzadziej.

W 1498 roku doszły was słuchy od wędrownych kupców, o jarmarkach organizowanych nad Wężową Rzeką w miejscu zwanym Tessesta. Wypytując dalej zarządca Timm oświadczył, że on i kilku ochotników pojedzie z nim do tego miejsca. Większość osób się obawiała nieznanego lub jakiegoś podstępu, albo po prostu byli obojętnie nastawieni, bo w końcu dobrze jest jak jest. Zgłosiłeś się na ochotnika. Razem z wami pojechał jeszcze Darnik Sędziwy i kilku innych.

Miasteczko Tessesta zaskoczyło was pozytywnie. Pomimo tego, że widziałeś już t'skrangów i Wężą, to jednak to miasteczko, było największym jakie widziałeś, zwłaszcza podczas jarmarku, gdzie ponoć było dwa razy więcej gości niż właściwych mieszkańców. Zapachy przypraw, pieczonych mięs i ryb, perfum z Throalu, kolory dywanów i przeróżnych ubrań. Gwar kupców zachwalających swój towar, karczmarek zapraszających na napitek i porządną strawę oszołomił was. Cyrkowcy chodzący na szczudłach i buchający ogniem, iluzjoniści pokazujący magiczne sztuczki i żonglerzy też znaleźli się w tym dziwacznym miejscu.

Zostaliście dwa dni podczas których wymieniliście zabrane z wioski rzeczy na t'skrangowe przyprawy i ozdóbki dla swoich kobiet. Cudem dostawszy jeden pokój na poddaszu rozmawialiście o cudach jarmarku. Następnego dnia Timm wraz Darnikiem Sędziwym nawiązali znajomości z kupcami z dwóch okolicznych wiosek, oddalonej o dzień drogi Zakolu oraz o przeszło tydzień drogi Hanto. I właśnie tutaj poznałeś dziewczynę o imieniu Miwefe.

Niedługo przed twoimi 19. urodzinami do waszej wioski zawitała kolejna drużyna poszukiwaczy przygód. Chcieli odpocząć u was przez jakiś czas, a płacili złotem. Jakoś tak się zdarzyło, że pozostali w wiosce przeszło dwa miesiące. Było ich pięcioro, ale najbardziej zwróciłeś uwagę na dwójkę z nich. Pierwszy z nich był obsydianinem Wojownikiem o imieniu Isam Derr, drugi z nich był człowiekiem Zwiadowcą o imieniu Shelter Biegły.

Piątka adeptów została w Nowym Ustine i w zamian za gościnę postanowiła pomóc mieszkańcom. Nauczyli was walczyć i bronić się. Powiedzieli jak zbudować palisadę. Dzięki nim nowy duch wstąpił w niewielką społeczność na przedgórzu Tylonów. Dwa miesiące minęły szybciej niż ktokolwiek by chciał. Twój przyjaciel Marro odszedł razem z nimi, podobno miał predyspozycje do zostania adeptem jednej z dyscyplin. Obiecał, że wróci. Niewielu w to wierzyło.

1500, 20 lat (dzieje najnowsze)
Nastał czas, w którym w dniu twoich urodzin obcięto ci warkocz sprzed pięciu lat. Stałeś się dojrzałym mężczyzną, gotowym kroczyć po swojej własnej ścieżce.

© 2025 Your Company. All Rights Reserved. Designed By Wu Czyż

Please publish modules in offcanvas position.