062. Dotarli do Waldorfa Niedźwiedzia

Sesja 21.08.2012

Dotarli do Waldorfa Niedźwiedzia

Trzy lata wcześniej
Trójka orków nadciągnęła od wschodu. Wioska otoczona była niedużym płotem, a z dala, w osobnej zagrodzie widać było pasące się kilkanaście koni. Wojownik Wajan dostrzegł, że przed kilkoma tygodniami doszło w pobliżu do walki.

W wiosce przywitało ich kilku orkowych przedstawicieli. Był to lud prosty i pracowity. Gdy szykowali posiłek trójce przybyłych orków, opowiedzieli im historię o Waldorfie Niedźwiedziu i tym jak przed miesiącem uratował ich przed napaścią orkowych nomadów. Wychwalali go mocno i składali mu zasłużone podziękowania. Wosho Zielony Ptak wypuścił swoje sokoła, aby ten mógł zapolować o zmierzchu. Sam poszedł spojrzeć na konie, czy są dobvrze traktowane. Wardth Oświecony spojrzał w przestrzeń astralną i prócz magicznych wirów nie spostrzegł nic niepokojącego.


22 lata wcześniej
Młody ork o długich uszach jadł orzechy. Wosho, bo tak miał na imię usłyszał krzyk. Wyszedł zza chaty swoich rodziców i dostrzegł kilkunastu Dawców Imion na koniach, którzy żądali haraczu za ochronę od niebezpieczeństw na stepie. Tym razem jednak mieszkańcy byli przygotowani, najemni wojownicy zaatakowali bandytów i szybko zaczęli się z nimi rozprawiać. Jeden z nich spadł z konia w pobliżu Wosha upuszczając miecz pod jego nogi. Dziewięcioletni ork podniósł miecz i wbił ostrze w szyję agresora, zabijając go na miejscu.


Trzy lata wcześniej
Nad wioską zapadł mrok. Na nieboskłonie mrugały miliony gwiazd. Noc była widna niemalże jak w dzień. Wosho zbudził się gdy usłyszał krzyk. Wyszedł z chaty i rozejrzał się, gdy nagle dostrzegł ogromnego lwa wędrującego środkiem nocy. Wiedział, że był to felux – poznał to po jego oczach wielkości ludzkiej dłoni. Nagle z jego oczu wystrzelił niezwykle jaskrawy promień, coś cicho jęknęło i felux skoczył ze swoimi szponami naprzód. Wosho spróbował zapanować nad zwierzęciem, jednak to było zbyt silne psychicznie. Ktoś wrzasnął. Pojawiło się kilku miejscowych oraz Wrdath i Wajan. Zaczęła się walka.


22 lata wcześniej
Wosho siedział na ławce w ten słoneczny dzień, gdy do wioski zawitał przedstawiciel rasy trolli o finezyjnie skręconych rogach przyozdobionych piórami. Obok niego szedł felux. Wosho podszedł do dużego zwierzęcia o słomianej maści, gdy troll rozmawiał z głosicielem Garlen. Felux spojrzał na orka swymi szklistymi, wielkimi oczyma. Wosho wyciągnął dłoń i ostrożnie poklepał stworzenie po pysku. Czuł mrowienie w palcach i wiedział, że stwór nie zrobi mu krzywdy. Nie zdawał sobie sprawy, że od dłuższej chwili przygląda mu się troll.


Trzy lata wcześniej
Po kilku dniach od czasu walki z feluxem dotarli do miasta Urnin zbudowanego na planie prostokąta i otoczonego wysokim, kamienno-glinianym murem. Ciemne wieże miasta widzieli już z daleka. Samo miasto przyozdobione było kolorowymi girlandami i kwiatami, co jednak nie zamaskowało jego brudnego wyglądu. Nie to jednak było najważniejsze, a to że w Urnin organizowany był konkurs bardowski i poetycki. Wajan, jako dobry pieśniarz, postanowił wziąć w nim udział. Zapłacił 10 srebrnych orrusów i czekał na swoją kolej w karczmie „Obżarty kransnolud”.


22 lata wcześniej
Wosho wyruszył z trollem Farvikiem niespełna dwa miesiące wcześniej. Zabrał ze sobą zdobyty miecz, kilka osobistych przedmiotów i chęć nauki. Farvik opiekował się swoim feluxem i pokazywał młodemu orkowi jak ma to robić z innymi zwierzętami, był w końcu Władcą Zwierząt. Wieczorem zasiedli przy ognisku. Troll wyciągnął ciężką, oprawioną w drewniane deseczki księgę i pokazywał ryciny zwierząt. Mówił „to jest koń, a tak wygląda zebra”.


Trzy lata wcześniej
Wajan zaśpiewał w akompaniamencie bardów utwór nieznanego barda „Przybyli nomadzi pod okienko”, dzięki któremu przeszedł do następnej rundy. Następnego dnia zaśpiewał „Kiedy byłem małym orkiem” jednak tego etapu już nie przeszedł. Tę walkę przegrał.


21 lata wcześniej
Wosho powrócił do swojego rodzinnego domu, by odwiedzić swego ojca. Jednak od sąsiadów dowiedział się, że został on schwytany przez łowców niewolników i wywieziony do Vivane. Przywołał swojego sokoła i ruszył w stronę siedzącego nieopodal Farvika.


Trzy lata wcześniej
Wiedzieli, że siły Waldorfa są już niedaleko. Stali na środku pobojowiska wokół mając jedynie bezkres stepów Rugarii oraz dziwny obeliskpiący się w górę na jakieś siedem metrów. Wajan wiedział, że konnych było około czterdziestu, zabitych piętnastu Dawców Imion charakteryzowały podobne szaty i znamiona wytatuowane na czołach.
Analizując przestrzeń astralną wokół obelisku, Wardth Oświecony dowiedział się, że jest on skażony magią Horrorów ,a sama przestrzeń astralna splugawiona. Było to miejsce czci jakiejś innowymiarowej bestii.


21 lata wcześniej
W ogromnym mieście Vivane, stolicy prowincji, Wosho odszukał handlarza niewolnikami, który sprzedał jego ojca. Dowiedział się, że ten został wysłany do Travar, wielkiego miasta o białych wieżach w południowej Barsawii. Postanowił tam niezwłocznie wyruszyć. Spakował się, pożegnał z Farvikiem i jeszcze tego samego dnia wyruszył na północ w stronę starożytnego Kara Fahd.


Trzy lata wcześniej
Przeszło stu jeźdźców Waldorfa Niedźwiedzia rozbiło swój obóz nad niewielkim potokiem na równinach Rugarii. Trójka orków, Wojownik Wajan Jednooki, Czarodziej Wardth Oświecony oraz Władca Zwierząt Wosho Zielony Ptak zostali zaprowadzeni przed oblicze wysokiego i postawnego człowieka o sumiastych czarnych wąsach. Przedstawili się i powiedzieli, że chcą się do niego przyłączyć, bo wiedzą że próbuje on przywrócić dobro na ziemiach Rugarii i wschodnim Vivane. Waldorf przyjął ich z otwartymi dłońmi.


21 lata wcześniej
Travar był ogromnym miastem niezniszczonym podczas Pogromu. Jego wielkie białe wieże lśniły w promieniach jaskrawego słońca. Młody ork nie widział dotąd tak wspaniałych budowli. Nawet w Vivane, które jednak było zniszczone i po części niezamieszkane nie mogło się równać z tym pięknym cudem architektury. Gwarne ulice i mnogość Dawców Imion przytłaczała, jednak Wosho skupił się na swoim celu. Wysłał swojego sokoła w travarskie przestworza, a sam poszukiwał kupca, który handlował niewolnikami. Po kilku dniach dotartł do niego i dowiedział się, że jego ojciec został sprzedany dalej kupcom z Thery i wyleciał z nimi przed kilkoma miesiącami gdzieś na południe. Tutaj ślad się urywał.

Wosho poszedł opłakiwać stratę do karczmy Za Winklem. Wiedział już, że nigdy więcej nie zobaczy swojego ojca.

© 2025 Your Company. All Rights Reserved. Designed By Wu Czyż

Please publish modules in offcanvas position.