059. Zostaliśmy odnalezieni

Sesje 10.03.2012 i 25.03.2012

Zostaliśmy odnalezieni

Dzień 337 - 44/2 1062 TE
Robiła się szarówka. Nad stepami wokół środkowego Ponurego Zamczyska zaczęła powoli unosić się mgła skrywając w swoich ostępach pole walki. Od strony twierdzy dochodziły ich wciąż krzyki i odgłosy walki, jednakże coraz cichsze i rzadsze. Na niebie widzieli zbliżający się szybko powietrzy statek therański, który przybywał ze wsparciem w stronę płonącego zamku. Z wieży unosił się czarny, gęsty dym. Żywotrupy nadal walczyły, jednak ich siła osłabła.

Abu, Balltram oraz Serafin, a także trójka ich nowych przyjaciół Knut Niedźwiedź, Angus i Karion postanowili oddalić się jak najszybciej od miejsca niedawnej batalii. Ruszyli na południowy- wschód wzdłuż therańskiego traktu, utrzymując się cały czas kilka kilometrów od niego. Balltram wykorzystał swoje Talenty, aby zatrzeć ślady i tak pod osłoną gęstniejącej mgły oddalili się od niebezpiecznego rejonu.

Godzinę później mgła zaczęła rzednąć i na niebie dostrzegli gryfa z therańskim jeźdźcem na nim. Na szczęście ten ich nie zauważył, i po kilku minutach zniknął im z oczu.

Około południa zatrzymali się na popas pod jedynym drzewem w zasięgu wzroku. Odpoczęli, zjedli. Zastanowili się nad dalszym postępowaniem. Balltram wyciągnął swoją mapę prowincji Vivane i zaczęli się jej przyglądać. W końcu postanowili udać się na południe w stronę Rzeki Złotych Niedźwiedzi do miasteczka Morkant i tam poszukać okrętu w stronę miasta Vivane. Ich trójka kompanów miała nieco inne plany, natomiast postanowili na razie nie odstępować bohaterów i później udać się na wschód, w stronę gór.

I tak podróżując przez kilkanaście kolejnych dni rozstali się w końcu z Karionem, Knutem i Angusem, którzy faktycznie ruszyli na wschód w stronę nie tak odległych gór.

Bohaterowie wyminęli najbardziej na południe wysunięte Ponure Zamczysko i dotarli w końcu do therańskiego traktu prowadzącego do miasta nad Rzeką Złotych Niedźwiedzi - Morkant.

Balltram wciąż zastanawiał się dlaczego zabicie Waldorfa Palownika nie zniosło jego klątwy. Postanowił poszukać Czarodzieja, który będzie w stanie mu pomóc lub chociaż wyjaśnił co się stało. A po wszystkim powrócić do domu, do Ustine.


Dzień 347 - 46/2 1062 TE
Przydrożny zajazd obfitował w to co poszukiwacze przygód lubili najbardziej - alkohol, ciepłe jedzenie, dach nad łbem i dziwki. Zasiedli przy jednym z wolnych stolików i odpoczywali.

Rozejrzeli się po siedzących w karczmie gościach. Uwagę ich zwróciła trójka orków, będących adeptami. Abu wiedział, że mieli ponad trzydzieści lat i na pewno byli zaprawieni w bojach. Każdy też miał miecz o srebrnej rękojeści przedstawiający na głowicy pysk lwa. Serafin spostrzegł, że pod stołem leży brązowy worek przeciekający krwią. Był pewien, że w środku jest głowa.

Oprócz nich siedziało także kilkunastu górników z pobliskich gór, którzy zachowywali się głośno i nachalnie w stosunku do Balltrama i Abu. Ci zachowywali spokój, jednak wąsaty górnik wykrzykiwał kolejne obelgi. W ctym momencie ork z mieczem o srebrnej rękojeści wstał, potężnie uderzył wąsatego w brzuch i czerep, tak że ten opadł na plecy. Z miejsc zerwało się kilku kolejnych górników, których w kilku ciosach uspokoił potężny ork. Następnie spojrzał na Abu, kiwnął głową i zasiadł z powrotem do swojego stołu.


Dzień 348 - 46/3 1062 TE
Miasto Morkant otoczone było szerokim na półtora kilometra pasem naturalnych bazaltowych słupów, a każdy z nich był dziwacznie poskręcany – jak wysokie wykręcone artretyzmem palce wyciągnięte w niebiosa. W odległości ponad kilometra od kręgu, przestrzeń astralna nie jest zanieczyszczona, a drewniane mury wybudowane przez Theran pomiędzy słupami były tak mocne jakby wykonano je z najtwardszego kamienia. Podobno Theranie zdumieni wyglądem tego miejsca przeprowadzili ostrożne badania, a następnie wybudowali miasto w obrębie zapewniających naturalne bezpieczeństwo kamiennych szponów.

Morkant leżało w najbardziej wysuniętym na wschód punkcie Wielkich Grani, co pozwalało na utrzymanie kilku pobliskich osad wydobywających kamień, miedź, cynę, ołów, a nawet srebro, które następnie transportowano w dół Rzeki Złotych Niedźwiedzi do Inshaldren i dalej. Rzeka Złotych Niedźwiedzi otrzymała swoją nazwę we wczesnych latach zasiedlenia, kiedy przez blisko dwadzieścia lat na dnie rzeki w pobliżu Morkant znajdowano bryłki złota podobne kształtem do głów niedźwiedzi.

Mieszkańcy Morkant, w liczbie około czterech tysięcy to w większości krasnoludy i orkowie, którzy zmonopolizowali rynek wydobywczy miasta. Sami Theranie utrzymują poza miastem garnizon wojskowy.

Abu, Balltram oraz Serafin zatrzymali się w karczmie „Wykręcony Szpon” niedaleko bazaltowej skały przypominającej taki właśnie szpon. Wynajęli pokój z niewielkim oknem wychodzącym na ulicę. Zeszli do izby karczemnej i zjedli pieczone ryby z ciemną kaszą i zapili miejscowym piwem.


Dzień 349 - 46/4 1062 TE
Balltram i Serafin postanowili zrobić zakupy i odwiedzić jakiegoś miejscowego Czarodzieja, aby ten powiedział coś o klątwach. Ruszyli w miasto. W końcu spotkali na swej drodze starego dziadygę stojącego na beczce, który mówił o nadchodzącej katastrofie. Ten spojrzał na dwójkę bohaterów, wskazał ich palcem i zaczął ich oskarżać o sprowadzenie klęski na prowincję, zabicie Waldorfa Palownika oraz zniszczenie Ponurego Zamczyska. Balltram i Serafin ruszyli w jego stronę przeciskając się przez tłum gapiących się Dawców Imion. W zamieszaniu staruszkowi udało mu się uciec. Balltram szybko odnalazł jego bose ślady i wytropił go. Bez pardonu weszli do jego domu, gdzie starsza kobieta na jaką trafili w korytarzu uciekła. Złapali w pokoju dziadka i zaczęli go wypytywać o jego słowa, skąd ma taką wiedzę. Ten jednak wypierał się jakoby mówił cokolwiek takiego. Po niedługiej chwili przybyła straż miejska miasta Morkant wraz z żoną staruszka i po krótkiej słownej przepychance aresztowała bohaterów.

W miejskim więzieniu, Serafin przekonał jednego ze strażników, by posłali gońca do karczmy „Wykręcony Szpon” po ich towarzysza Abu Hamzę. Ork zapłacił za nich. Straż miejska kazała im opuścić miasto.

Udali się na nabrzeże, gdzie zaokrętowali się na statku płynącym w stronę Inshaldren. Mieli szczęście, gdyż ten odpływał już za kwadrans.

Gdy po wspomnianym czasie statek „Złoty Nedźwiedź” odbijał od brzegu na pomoście pojawiło się trzech konnych orków o mieczach ze srebrnymi rękojeściami. Jeden z nich wyciągnął rękę w ich kierunku i rzucił na Balltrama zaklęcie,który nagle zadrżał w spazmach. Serafin strzelił z łuku, jednak nie trafił orka. Odpłynęli.

Przez kolejne dni zastanawiali się co robić i kim byli ów orkowie. Przez ten czas medytowali nad talentami.


Dzień 352 - 47/2 1062 TE
Trzeciego dnia dopłynęli do portu należącego do Inshaldren. To warowne, otoczone murami miasto położone było trzy kilometry od brzegów Rzeki Złotych Niedźwiedzi. Miasto zamieszkiwało około 22 tysięcy Dawców Imion z czego trzy i pół tysiąca stanowili Therania, drugie tyle niewolnicy, a resztę zaś Barsawianie i rodowici Rugarianie. W Inshaldren stacjonowała także cała kohorta Ósmego Legionu, a tkże co najmniej dwie baty Siódmej Floty. Inshaldren było ruchliwym, hałaśliwym i dobrze prosperującym centrum handlu i wymiany.

Miasto wyróżnia kilka cudów inżynierii, posiada jedyny w swoim rodzaju system kanałów dzielący metropolię na cztery dzielnice podobne do liści koniczyny. Na południu znajdują się olbrzymie wrota kanałów, a na północnym zachodzie wrota lądowe. Kanały pobierają wodę z rzeki, a poziom wód regulują śluzy i magia żywiołu wody. Nad miastem góruje imponujący zamek budzący grozę - Zwątpienie. Cztery, wysokie na pięćdziesiąt metrów wieże, u szczytu ozdobione są gargulcami. Zaklęcia nałożone na Zwątpienie przyciągają błyskawice do wież w czasie burz; schwytane w ten sposób pioruny ładują magiczną broń, z której magowie mogą strzelać podczas oblężeń.

Wysiadając w porcie za murami miasta udali się do wskazanej przez przechodniów karczmy "Złoty Kłos". Spędzili w nim dzień myśląc co zrobić z klątwą Balltrama, która nadal go nie opuściła, a powinna po śmierci Waldorfa. W końcu postanowili użyć radykalnych środków. Zakupili Balsam Ostatniej Szansy, by użyć go następnego dnia.


Dzień 353 - 47/5 1062 TE
Zwiedzając miasto i spoglądając na niesamowitą magię kanałów i płynącej nimi wody, postanowili skorzystać z miejskich łaźni. Było ich mnogo, toteż wybrali taką blisko karczmy w której zajmowali pokój. Serafin i Abu stali nad Balltramem, który rozebrał się i wszedł do balii z gorącą wodą. Rozluźnił się i chwycił leżący nieopodal nóż. Abu trzymał w ręku Balsam Ostatniej Szansy, nie był przekonany czy ten pomysł zadziała. Serafin wiedział, że należy spróbować.

Balltram przyłożył nóż do przedramienia gdy nagle usłyszeli hałas. Ktoś zaczął dobijać się do ich drzwi. Otwarli je i do środka wparował Kha'draz ze starszym człowiekiem oraz elfem w błękitnej szacie o o krótkich blond włosach. Za nimi stałą trójka orków w zbrojach trzymających miecze o srebrnych rękojeściach.

Abu wyciągnął broń a Serafin sięgnął po swój łuk, jednak Kha’draz szybko ich uspokoił. Szybko w kilku zdaniach powiedział im, że therańskie wojsko dowiedziało się o ich ataku na Ponure Zamczysko i zbierają się na zewnątrz aby ich pochwycić. Trójka orków zaś zwąca się Mieczami Odkupienia pomaga im, gdyż powiązani niegdyś byli z Waldorfem Palownikiem.

Balltram szybko przywdział ubranie. Wybiegli z łaźni i przedarli się przez therańskich żołnierzy niespodziewających się ataku. Balltram zatarł ślady i wszyscy wparowali do starego budynku na obrzeżach miasta. Orkowie przedstawili się jako Miecze Odkupienia. Balltram zapytał o to co mają wspólnego z nimi, Czarodziej odpowiedział, że łączy ich chęć pokonania Waldorfa.

© 2025 Your Company. All Rights Reserved. Designed By Wu Czyż

Please publish modules in offcanvas position.