Sesje 19.03.2011 i 22.03.2011
Twierdza Shiranum
Dzień 71 - 64/2 1061 TE
Plotki o poszukiwaniu srebrnowłosego elfa oraz wytatuowanego na szyi krasnoluda przez załogę twierdzy Shiranum, rozeszły się błyskawicznie po całym miasteczku. Serafin, którego mylnie wzięto za elfa farbował właśnie włosy na ciemny kolor, a Balltram przebierał się w nowe ubrania. Natomiast Abu zagryzał wargi swoimi kłami, a Kha'draz siedział cicho i ostrzył swój miecz.
Poprzedniej nocy nic nie poszło zgodnie z planem. Balltram z Serafinem włamali się co prawda do twierdzy tajemnym przejściem, jednak już w samej twierdzy zostali spostrzeżeni, wywiązała się walka, ktoś z załogi zginął, a dwójka poszukiwaczy przygód uciekła wykorzystując Wielki Skok i zacierając ślady za sobą już w ciasnych uliczkach miasta. Niestety mniej szczęścia miała Amalia Czarna, która wpadła w ręce therańskich żołnierzy. Mieli też dużo szczęścia, że karczmarz nie był przyjazny Theranom i nie wydał ich Drakowi Wiatrościgłemu oraz żołnierzom, którzy nawiedzili jego karczmę. O czym po fakcie dowiedział się Balltram.
Abu z Kha'drazem powrócili też niedawno do karczmy. Sprzedali uprzednio, po długich targach, kuszę i dziewięć bełtów za 82 orrusy. Za tak uzyskane pieniądze nabyli nowe ubrania. Przebrali się w nie, a pozostałe dwa komplety dali poszukiwanym kompanom.
W końcu ustalili, że Abu i Kha'draz ruszą do burdelu, aby porozmawiać z Dolarinem z którym wiązała go przysięga krwi.
***
Drzwi zamtuza były zamknięte. Abu załomotał powtórnie i zaklął "buunda!". Niewielkie okienko otworzyło się i dostrzegli w nim krasnoludzką twarz. Po chwili czarnobrody Rudvais otworzył im drzwi i wpuścił do chłodnego środka. Zaproponował, aby napili się piwa, jednak syczący głos Dolarina powstrzymał krasnoluda od nalania trunku.
Kha'draz wraz z Abu opowiadają t'skrangowi o wydarzeniach poprzedniego wieczoru, że Serafin i Balltram zostali niemal pochwyceni przez theran, a sama Amalia Czarna wpadła w ich ręce. T'skrang mówi, że niewiele go to obchodzi, i że mają jeszcze sześć dni na wykonanie zadania. A jedym plusem całej tej sytuacji jest to, że wiedzą gdzie się kobieta znajduje. Niezbyt pocieszeni ruszyli z powrotem do swojej karczmy.
***
Noc była gwieździsta i wietrzna. Miasto skąpane było w mroku rozświetlonym nielicznymi lampami i kryształami. Balltram opuścił pokój karczemny przez okno, wspiął się na dach kryty gontem, i przeskakując po dachach budynków zbliżył się w stronę wysokich murów twierdzy. Spoglądał na wieże i powietrzne statki kołyszące się niespokojnie na cumach. Zaczął obserwować strażników, a w głowie pojawiał się zarys planu.
Dzień 72 - 64/3 1061 TE
Abu i Kha'draz ponownie udali się do zamtuza by, tym razem, porozmawiać z Rudvaisem, który zdawał się nie być nastawiony do nich wrogo. Czarnobrody krasnolud dał się przekonać i powiedział, że spróbuje się czegoś dowiedzieć o dokładnym miejscu przetrzymywania Amalii Czarnej oraz jak wygląda plan twierdzy. Po zapłaceniu zaliczki krasnoludowi, Vorst postanowił powrócić do karczmy, aby odpocząć. Ciągle jeszcze czuł rany jakie dostał w ostatnich potyczkach.
Serafin z ciemnymi włosami, ciągle nie opuszczał karczmy, podobnie jak Balltram, gdyż poszukiwania dwójki zbiegów ciągle trwały. Galeb-Klek postanowił oddać się medytacji nad Mistycznym Znakiem.
Dzień 73 - 64/4 1061 TE
Serafin, zaraz po śniadaniu, udał się do swojego pokoju aby oddać się medytacji nad kolejnym talentem, Rytuałem Karmicznym.
Abu i Kha'draz, który wyleczył już swoje obrażenia, jednakże nadal odczuwając ból Ran, ruszyli do zamtuzu. W burdelu Rudvais powiedział im co nieco o zwyczajach zamku, kiedy otwierają wrota. Kto ma do niego dostęp i jak zdobyć przepustkę. Powiedział też, że ma dostęp przez podziemne tunele do terenów poza miastem, gdyż poprzedniego dnia widzieli jak zamurowywano wejście do podziemi to którym ostatnio wchodzono.
***
Nastała ciemna noc. Wiatr delikatnie muskał ich twarze, gdy zmierzali do innego wejścia do podziemi wskazanego im wcześniej przez Rudvaisa. Budynek znajdował się w innej części miasta, gdzieś za miejskimi stajniami. Podnieśli wielką kratę w jednej ze stajni i zeszli po wyślizganej, metalowej drabinie w ciemność. Z niskiego, śmierdzącego końskimi szczynami pomieszczenia, zeszli niżej, poprzez kolejną kratą i tam, już wyprostowani, wyszli niewielkim, kamiennym kanałem do większego tunelu, gdzie przykre zapachy rozwiały się nieco. Balltram przetarł spoconą twarz i określił w którą stronę mają iść. Kanały i podziemia były przedpogromowym labiryntem mniejszych i większych korytarzy i pomieszczeń w których chowano zmarłych mieszkańców.
Nagle usłyszeli cichy płacz. Balltram zatrzymał Abu, Serafina i Kha'draza i sam, cichaczem ruszył do przodu tak, aby pozostawić trzymających kryształ świetlny i pochodnie z tyłu. Wychylił się zza węgła i dostrzegł siedzącego bokiem do niego orka trzymającego za łeb leżącego kłujca. Stwór ciężko oddychał spoglądając małymi ślepkami na łkającego orka, który coś szeptał w or'zet. Kłujec nagle zerwał się na równe nogi i zawarczał stając łbem w stronę krasnoludzkiego Zwiadowcy.
Balltram wzdrygnął się lekko i wyciągnął dłonie w stronę orka w łachmanach. "Nie chcemy ci zrobić krzywdy" powiedział. "Spokój" powiedział ork do kłujca, siorbiąc nosem. Krasnolud wytłumaczył spokojnie, że przechodzą tylko tędy i nie chcą zwady. Ork, po namowach reszty drużyny wytłumaczył im, że ktoś zabił kilku jego przyjaciół zeszłej nocy. Serafin zaś powiedział, że na rozkaz Theran sprawdzają co się dzieje w kanałach z racji na ostatnie wydarzenia w twierdzy. Ork zdawało się, że im zaufał.
Poszli dalej zostawiając za sobą orka Władcę Zwierząt. Nie przeszli może stu metrów, gdy dotarli w końcu do głębokiego kanału, którym płynęła podziemna rzeka. Do tego samego, gdzie kilka dni wcześniej przechodzili i walczyli z kłujcami.
Przeszli kawałek dalej i zbliżali się do kamiennego mostku. Cichy szum płynącej rzeki przemienił się nagle w dudniący bulgot. Po karku Kha'draza przeleciał dreszcz. Vorst wyciągnął miecz i przystanął, podobnie postąpił Abu. Przed nimi, z kanału uniosła się wysoka, mętna fala wody, która po chwili przemieniła się w humanoidalną postać. "Witajcie" odezwał się żywiołak wody.
Powitali go, trzymając się jednak na dystans. Te duchy bywały zdradliwe i niebezpieczne. Żywiołak obserwował ich przez chwilę, woda przepływała przez niego aż w końcu się odezwał. "Znów was widzę" zaczął tubalnym głosem. Dalej mówił, że obserwował ich i widział walkę Kha'draza z kłujcem. Wiedział, że poszukiwali wejścia do twierdzy i w końcu zaproponował im układ. Podejrzliwi, jednak przekonani, przyjęli warunki żywiołaka. Duch wody pokaże im wejście do twierdzy, gdy ci dostarczą mu kryształ świetlny oraz kamień gorąca.
Dzień 74 - 64/5 1061 TE
Mieli cały dzień na przygotowania. Balltram i Serafin siedzieli dla bezpieczeństwa w karczmie. Abu i Kha'draz mieli kilka spraw do załatwienia, które obgadali jeszcze wczorajszego wieczoru. Dzień był słoneczny, choć chłodny. Dawcy Imion na ulicach jakby pospieszniej chodzili tego dnia, chociaż mogło im się zdawać. Odwiedzili jednego z Czarodziejów i sprzedali mu magiczną księgę zaklęć za 500 złotych florenów. Część z tego odebrali w towarze, w sklepie ów Czarodzieje. Więc zakupili 1 Kamień gorąca za 100 orrusów, 1 mały Kryształ świetlny za 75 o., oraz 8 bomb dymnych za 440 o. w tym jednego dostali w gratisie.
***
Siedzieli w czwórkę w izbie karczemnej i spożywali posiłek, kiedy w drzwiach pojawił się czarnobrody krasnolud Rudvais. Podszedł do nich, zamówił sobie ciemne piwo i zapytał się jak im idzie. Ci odpowiedzieli, że dobrze jednak przydałaby im się pomoc Złodzieja. Rudvais uśmiechnął się i powiedział, że sam nim jest i może im pomóc za skromne 500 orrusów wraz z premią wynoszącą 100 orrusów za każdy odzyskany przedmiot. Balltram zagadał o jakąś broń, którą mógłby kupić i Rudvais z ochotą opowiedział mu o zaletach mieczy z czarnonocnym ostrzem. Balltram zakupił u niego krótki miecz, a Kha'draz zwykły. Otrzymali je wieczorem.
Tak przygotowani, jeszcze przed północą, w piątkę udali się do podziemi tym samym wejściem przez oblepione łajnem kraty w stajniach miejskich. Balltram prowadził ich ciemnymi korytarzami, do miejsca gdzie miał czekać żywiołak. Ten jednak pojawił się w innym miejscu i wyłonił się ze strugi wody tryskającej ze ściany. Z zadowoleniem przyjął ofiarowane mu przedmioty i odstawił na bok, w miejsce płynącego strumyka.
Chwilę później zaczął prowadzić piątkę bohaterów w stronę twierdzy w której stacjonowało blisko trzystu therańskich oraz vasgothiańskich żołnierzy. Przeszli krętymi korytarzami i zeszli nieco w dół śliskimi i wytartymi schodami. Stanęli u progu niewielkiego, omszałego otworu. "Jesteśmy" odezwał się duch wody, po czym zniknął, a jego postać rozchlustała się po podłodze. Balltram wystawił głowę i spojrzał w górę. Byli w studni. Od tej pory byli zdani na niewiadomą.
Rudvais wspiął się ostrożnie po śliskich i omszałych kamieniach studni, jakieś dziesięć metrów w górę. Wyjrzał ostrożnie, po czym przeszedł przez cembrowinę i po chwili zrzucił im linę. Wspinali się ostrożnie i już po kilku minutach stali pod drewnianym zadaszeniem z boku wejścia do jakichś pomieszczeń gospodarczych, skryci tak, że nie było ich widać. Wewnętrzny dziedziniec był opuszczony i skryty w cieniu wysokich zabudowań i czterech wysokich, przeszło czterdziestometrowych wież.
Panowała cisza. Rudvais i Balltram rozejrzeli się uważnie po dziedzińcu i ruszyli do wejścia budynku przylegającego do północno-wschodniej wieży, w której ponoć miała być przetrzymywana Amalia Czarna. Czarnobrody krasnolud przystanął przy drzwiach i używając Magicznego Wytrychu otworzył je. Weszli do środka i zaczekali na pozostałą trójkę. Było ciemno, toteż Serafin zapalił kryształ świetlny w swojej tarczy, a Balltram swój kryształ.
Znajdowali się w wysokiej sali, gdzie okna znajdowały się wysoko po lewej stronie i w ciągu dnia dawały światło. W środku znajdowały się bogato rzeźbione siedziska wzdłuż bocznych ścian ustawionych w dwóch rzędach. Na końcu znajdował się jakby stół i kilka wysokich, wyścielonych aksamitem dębowych krzeseł. Przeszli przez to pomieszczenie i w połowie jego długości dotarli do drzwi, przeszli przez nie i znaleźli się w niewielkim pokoju, jakby poczekalni. Za kolejnymi drzwiami, z którymi musiał poradzić sobie Rudvais, znajdowało się wysokie pomieszczenie wraz ze schodami prowadzącymi w dół do piwnic, i w górę do przystani dla powietrznych okrętów.
I wtedy otworzyły się boczne drzwi, których wcześniej nie dostrzegli. Stanął w nich elfi strażnik w skórzni i barwach Imperium. Upuścił na podłogę warzywną potrawkę i od razu sięgnął po miecz. W tym momencie Abu wyszarpnął swój miecz i w Powietrznym Tańcu ciął elfa. Za elfem zamknęły się drzwi i dobiegł ich tupot oddalających się pospiesznie kroków. Serafin otworzył drzwi, jednak nikogo nie dostrzegł. Ruszył dopiero po chwili, jednak już nie dogonił uciekiniera. Mieli mało czasu. Abu stał nad ciałem strażnika i doskonale zdawał sobie z tego sprawę.
Z czysto zdroworozsądkowego powodu postanowili ruszyć w górę z nadzieją, że stamtąd będzie im łatwiej uciec. Przeszli kilka kondygnacji, gdy przed nimi wyrosło kilku strażników. Rozpoczęła się walka, gdy od dołu usłyszeli kolejne, pospieszne kroki. Nie mieli drogi powrotu. Kha'draz stanął u boku Abu, w środku Rudvais, a od góry Serafin i Balltram, który przyjął pierwsze mocne cięcie w klatkę, a następnie w rękę. Serafin strzelał. Abu i Kha'draz uderzali swoimi mieczami. W końcu pokonując kilku strażników przebili się do większego pomieszczenia, gdzie mogli spróbować się zabarykadować, jednak napór strażników był zbyt duży. Serafin wskoczył przez otwór q drewnianym suficie i stamtąd posłał kilka strzał w trollowego gwardzistę.
Nagle Kha'draz osunął się na podłogę, i w tym momencie pozostali spostrzegli wietrzniaka w czarnych szatach Czarodzieja, który tkał kolejne zaklęcie. Balltram ciężko już poraniony i na skraju przytomności podskoczył w Wielkim Skoku i wylądował obok Serafina. Przywiązał linę do drewnianej kolumny, jednakże było już za późno. Abu nie odparł magicznego zaklęcia wietrzniaka i padł nieprzytomny na podłogę.
Serafin i Balltram byli bezradni. Otrząsnęli się szybko z przekonaniem, że będą musieli spróbować ich odbić innym razem, jeżeli tylko ich przyjaciele przeżyją. Rozejrzeli się po pomieszczeniu i udali się w kierunku kamiennych schodów, weszli po nich i stanęli na dachu wieży. Spostrzegli przycumowaną galerę therańską o złożonych żaglach. Ruszyli w stronę blanek obwiązał swoją linę i nakazał schodzić Serafinowi, sam ruszył za nim. Kilku strażników wbiegło na dach.
Balltram i Serafin będąc jakieś trzydzieści metrów nad ziemią postanowili skoczyć wykorzystując Wielki Skok. Z góry usłyszeli krzyk i kilka strażniczych głów spojrzało w ich stronę. Skoczyli.