045. Amalia Czarna cz. 2

Sesja 13.02.2011


CZĘŚĆ 2

Balltram i Serafin ostrożnie weszli przez drzwi, do korytarza z którego cuchnęło jeszcze bardziej niż w tym w którym się znajdowali. Rozświetlając sobie kryształem zagłębiali się w nim, słysząc ciche kapanie i idąc za delikatnie podświetlonymi śladami, które widział jedynie Zwiadowca. Nagle przed sobą usłyszeli przerażający ryk. Przyspieszyli kroku, gdy nagle z bocznego korytarza dobiegł ponowny ryk i coś szybko wyskoczyło na korytarz. Balltram, który miał już profilaktycznie wyciągnięty miecz i tarcze przyjął atak na siebie. W sekundę później pojawiły się kolejne dwa stwory, jeden wcisnął się obok pierwszego stojącego w wejściu, o ostatni kręcił się za ogonami tamtych dwóch, czekając na dogodną okazję.

Balltram bronił się dzielnie przed jadowymi kolcami na ogonach i przy szczękach stworów, jednak ciężko było obronić się przed atakami szponów i pazurów, zwłaszcza, że włochate stwory wielkości dużych psów atakowały jak szalone. Serafin stał w tyle i posyłał strzałę za strzałą, jednak nie uchroniło to Balltrama przed wbiciem się kolca jadowego w szyję. Trucizna popłynęła z krwią, krasnolud poczuł ogromny ból. Szczęściem pozostał tylko jeden ze stworów. Balltram odsunął się, a Serafin posłał w niego strzałę.

Balltram osunął się na ziemię i zaczął się opatrywać, wykorzystał maść zdrowienia i zabandażował profilaktycznie rany. Czuł się wyczerpany. Serafin czuł się i wyglądał dużo lepiej. Galeb-Klek przyjrzał się stworom i stwierdził, że są to kłujce, i raczej nic w nich ciekawego nie ma. Nie zdołali dużej odpocząć, gdy znowu usłyszeli charakterystyczny ryk. Postanowili pobiec za śladami, aby oddalić się od miejsca walki. Wtem przed sobą ujrzeli kolejnego kłujca. Nie namyślając się długo postanowili przeskoczyć nad nim. Pierwszy wybił się Serafin, rozświetlając kryształem mroczny i wilgotny korytarz, nagle spostrzegł że ten się kończy, obrócił się w powietrzu i wyciągniętymi palcami uchwycił się krawędzi posadzki po której jeszcze przed chwilą biegł. Sapnął głośno, gdy obok niego, dokładnie w taki sam sposób wylądował Balltram. [Wyrzuty na kostkach bardzo wysokie.]

Kłujec podbiegł i próbował zaatakować ręce Balltrtam, ten jednak dzielnie się trzymał mokrej i śliskiej krawędzi chodnika, i przesuwał rękami tak, by nie dać stworowi trafić. Serafin spojrzał na krasnoluda, spojrzał w dół przyświecając sobie kryształem i skoczył wykorzystując ponownie Wielki Skok. Za nim puścił się Balltram i obaj wylądowali w leniwie płynącej, podziemnej rzece jakieś sześć metrów niżej. Rzeka była gęsta od śmieci i ludzkich zanieczyszczeń spływających z twierdzy i miasta. Na kawałku przemoczonego drewna spostrzegli płynącego, brązowego szczura.

Pośpiesznie ruszyli pod prąd, aby udać się za śladami wiodącymi u góry. Nagle usłyszeli za sobą chlupot, jakby coś dużego i ciężkiego wpadło za nimi do wody. Serafin odwrócił się, chwycił w ręce swój łuk i wycelował w śmierdzącą ciemność. Bez uprzedzenia kłujec wyskoczył z mroku i opadł na Balltrama, wiążąc go w uścisku i zadając potężny cios. Krasnolud padł w wodę tracąc przytomność i spore ilości krwi.

Serafin posłał drugą strzałę, trafiając dotkliwie stwora, który odskoczył w mrok. Złapał krasnoluda i spróbował go ocucić. Niespodziewanie Balltram otwarł oczęta i wypluwając paskudną wodę podziękował kompanowi. Kłujec znów zaatakował, jednak tym razem adepci nie dali się zaskoczyć i posłali kłujca w diabły z prądem rzeki.

Serafin i Balltram wyskoczyli z kanału i przystanęli na jednym z chodników idących wzdłuż niego. Popatrzyli na wysokie, kolebkowe sklepienie i ocenili, że spokojnie przeskoczą na drugą stronę kanału, tak jak zrobiła to śledzona Amalia. Będąc już po drugiej stronie weszli za delikatnie podświetlonymi śladami do niewielkiego korytarza, którego środkiem płynęła brudna i cuchnąca woda, a która wcześniej wydobywała się z rur o średnicy ręki i płynęła zapewne z miejskich i zamkowych sraczy i łaźni.

Blisko dwadzieścia metrów dalej ujrzeli w trupim świetle kryształu kamienne, wyślizgane i strome stopnie prowadzące w górę do ciężkiej, kamiennej klapy. Chwilkę się zastanawiając co robić, nasłuchując i przechodząc od pomysłu do czynu, otwarli klapę. Najpierw na lufcik, potem, tak aby dało się wygramolić.

***

Obsydianin o karminowych oczach dał im szansę na rehabilitację, zwłaszcza że nie był zadowolony po tym jak Amalia Czarna uciekła mu sprzed nosa a dwójka obcych wdarła się do jego burdelu. Abu Hamza i Kha'draz przyjęli ofertę z ulgą i wtedy człowiek w stroju podróżnym i szpiczastym kapeluszu z klamerką zwolnił zaklęcia tak, że bohaterowie mogli się już ruszać.
Abu podał dłoń t'skrangowi z którym miał już za chwilę zawrzeć Przysięgę Krwi dotyczącą odnalezienia Amalii Czarnej i doprowadzenia jej przed oblicze obsydianina. Miał mieć na to tydzień czasu.

Abu był pewien swego. Obydwoje upuścili sobie krew z czoła i z piersi. Następnie otarli krew z czoła lewą ręką, a z głowy prawą. Złapali się za ręcę i wypowiedzieli przysięgę krwi.

"Ja, Abu Hamza z Wielkiego Targu, Wojownik i ork, obiecuję pochwycić Amalię Czarną i dostarczyć je przed oblicze Dolarina. Będę pilny w swych poczynaniach. Będę Walczyć z przeciwnościami i pokonywał je swoim mieczem. Powstrzymam się od dokonywania innych czynów, dopóki nie osiągnę tego celu w ciągu najbliższych siedmiu dni. Powrócę w tym czasie do tego zamtuza i oddam ją w posiadanie Dolarina."

"Ja, Dolarin z Zamtuza, Wojownik i t'skrang, obiecuję nie przeszkadzać Abu Hamzie w powierzonym mu zadaniu, a także uczciwie zapłacić za jego wykonanie. Będę pilny w swych poczynaniach. Powstrzymam się od dokonywania innych czynów, dopóki nie osiągnę tego celu w ciągu najbliższych siedmiu dni. Powrócę w tym czasie do tego zamtuza i zwrócę mu wolność z przysięgi."

Pół godziny później szli uliczkami miasteczka Shiranum wraz z jednym z krasnoludów, który prowadził ich śladami Amalii. Doprowadził ich do kamiennego domu gdzie niknęły ślady "wbiegła do tego budynku" powiedział "tutaj was zostawię, musicie sobie radzić sami".

Kha'draz i Abu skinęli głowami na pożegnanie i weszli do środka. Rozpalili pochodnię odganiając mrok panujący w opuszczonej ruinie. Gdy zorientowali się, że ślady prowadzą do podziemnych tuneli zaklęli plugawie.

Zeszli po śliskiej i chybotliwej drobinie. Rozświetlili korytarz pochodnią i ruszyli ostrożnie do przodu nie wiedząc czego się spodziewać. Po kilkudziesięciu metrach dostrzegli ślady w błocie jakby ktoś przeskakiwał nad fragmentami korytarza. Zaryzykowali i ostrożnie przeszli pod ścianami zwracając baczną uwagę aby na nic nie nadepnąć i nie uruchomić pułapki. Mieli szczęście nic im się nie stało.

Stanęli przed otwartymi drzwiami i zajrzeli do środka. Wewnątrz cuchnęło jeszcze bardziej. Weszli do środka i ruszyli dalej. Po chwili dostrzegli ślady walki i zanim się zorientowali coś wyskoczyło na nich z bocznego korytarza, z mroku. Abu uchylił się a w tym czasie Kha'draz wyciągnął swój miecz i przystąpił do ataku. Drugi kłujec zaatakował równie niespodziewanie jednak tym razem Abu nie dał się zaskoczyć. Walka była krótka, kilka cięć mieczami i dwa stwory padły martwe.

Niedaleko dalej stanęli nad kanałem którym płynęła cuchnąca woda, po niewielkim mostku przeszli na drugą stronę i weszli w niewielki dwudziestometrowy korytarz. W świetle pochodni dostrzegli wyślizgane i strome stopnie prowadzące w górę do ciężkiej, kamiennej klapy. Chwilkę się zastanawiając otworzyli klapę. Najpierw na lufcik, potem, tak aby dało się wygramolić.

***


Znaleźli się w spiżarni. Wszędzie wisiały tusze zwierzęce, kiełbasy, na półkach leżały sery a w skrzynkach warzywa i owoce. Pod drugą ścianą stały beczki z winem. Przeszli pod drzwi i delikatnie je uchylili. W kuchni było ciemno. Przeszli przez nią i wyjrzeli przez kolejne drzwi spoglądając na dziedziniec twierdzy Shiranum otoczony basztami. W blasku księżyca widzieli pospiesznie przechadzający się patrol therańskich żołnierzy a na murach kilkunastu strażników. W powietrzu unosił się zapach niedawnej walki, widać było że coś się działo. Wycofali się do korytarza i zasunęli za sobą klapę.

© 2025 Your Company. All Rights Reserved. Designed By Wu Czyż

Please publish modules in offcanvas position.