043. Totem Lyra

Sesja 19.01.11

Totem Lyra

Dzień 57 - 61/3 1061 TE
Kha'draz powrócił do Nowego Dobrobytu odmieniony. Podczas nieobecności w mieście wyruszył na południe, aby dostąpić zaszczytu awansu na kolejny Krąg w swojej dyscyplinie Zabójcy Horrorów. Vorst z Barsawii spotkał na swej drodze orka Kolera, Zabójcę Horrorów V Kręgu. Ten nauczył go, że dzięki magii Tkaniu Wątków i jego możliwości, skuteczniej możne pokonać Horrora, wykorzystując jego przedmiot wzorca.

Kha'draz wszedł do karczmy "Przysmak Adepta" gdzie przed tygodniem pożegnał swoich towarzyszy. Ci ucieszyli się, że Vorst tak szybko zdołał przejść na kolejny Krąg. Zaczęli rozmawiać o swoich szkoleniach, aż w końcu Balltram rzekł, że musi udać się do swojego mistrza Tarkidiusza, któremu ma wyświadczyć przysługę za swój trening.

Elf Tarkidiusz przeczesał z pietyzmem swoje włosy i zjadł sałatkę. Spojrzał na Balltrama i przewiercił go wzrokiem. W końcu rzekł "widzisz, drogi uczniu, chciałbym abyś zaniósł ten list mojemu przyjacielowi trollowi Hulkowi Hoganowi, Czarodziejowi z VII Kręgu, który zamieszkuje miasto Nikodicia. Polecam w nim ciebie, pomożesz mu w pewnym zadaniu, jeżeli będzie tego chciał. Krasnolud nie miał wyjścia, wziął list i zapytał się co to może być za zadanie. Tarkidiusz uniósł kąciki ust, "przekonasz się w odpowiednim czasie".

Dzień 58 - 61/4 1061 TE
Kha'draz poświęcił dzień na medytację, aby zwiększyć możliwości swoich magicznych talentów. Abu, Balltram i Serafin ruszyli za to w miasto. Zaczęli od poszukiwania łodzi, która płynęłaby na wschód rzeką Naetoedą aż do Nikodicii. Poszło w miarę łatwo. Skoro świt mieli zaokrętować się na galerze "Uśmiech Boryny". Wiedzieli też już jaką mają datę, co prawda zrozumienie therańskiego kalendarza zajęło im trochę, jednak po pewnym czasie zrozumieli jego działanie. Wciąż jednak brakowało im nazw miesięcy, które przywodziłyby na myśl to, jaka jest pora roku.

Mając jeszcze czas zakupili zaopatrzenie i sprzedali łeb Horrora właścicielowi jakiejś karczmy oraz Kurzą Łapkę, która - jak się dowiedzieli - służyła jedynie do chwytania. Ten mały przedmiot magiczny nie był wiele wart i wielu Dawców Imion posiadało go.

Wieczorem zasiedli po raz ostatni w "Przysmaku Adepta". Napili się znakomitego wina i poszli spać. Następnego dnia wyruszali!

Dzień 59 - 61/5 1061 TE
"Uśmiech Boryny" był wiosłową galerą z jednym żaglem. Długa na blisko pięćdziesiąt metrów posiadała sporą ładowność i dobrą załogę. W rejs wyruszyli godzinę po świcie, najpierw na południe rzeką Zheikuez w stronę tonących w chmurach Gór Karalkspur. Kha'draz wiedział, że gdzieś w tych górach znajduje się odpowiedź na dręczące go pytanie dotyczące jego dziedzictwa, które odkrył przed laty w ruinach miasta Vorstów - Arluku. Teraz jednak nie zaprzątał sobie tym głowy, musiał rozporządzić swoim czasem na tyle dobrze, aby jak najmocniej zwiększyć swoje zdolności w talentach. Zaraz po wypłynięciu udał się pod pokład i poprosił, aby nikt mu nie przeszkadzał. Przez kilka kolejnych dni praktycznie nie wychodził na pokład, dzięki czemu udało mu się zwiększyć Poziomy talentów Tkanie Wątków, Sprint oraz Broń Biała i to kilkukrotnie.

Serafin spoglądając na ogrom wody płynącej szerokim korytem zatęsknił za Byrozą i Travarem. Myślał o swoim sklepie i krasnoludzkim pomocniku Yarichcie. W końcu też o matce swojej i Copperpick. Podszedł w końcu do Balltrama i zapytał go, czy ten nie nauczyłby go pływać. Zwiadowca wyraził zgodę.

Wieczorem, gdy już minęli szerokie skrzyżowanie rzek Zheikuez i Naetoedy przypominające nieco to w Barsawii jakie jest na Wężu gdzie przepływa przez nią Wija, i wpłynęli właśnie w leniwy nurt tej drugiej. Pod wieczór, gdy przybili do brzegu, Abu usiadł pod drzewem na brzegu rzeki i spoglądał na Balltrama i Serafina zanurzonych w przybrzeżnej wodzie, gdzie krasnolud uczył podstaw pływanie swego przyjaciela. Abu w końcu wyciągnął swoją fujarkę i zaczął dmuchać w nią, wydobywając z niej dźwięki starej, orkowej melodii.

Dzień 63 - 62/4 1061 TE
Balltram i Serafin podobnie jak Kha'draz poświęcili część swojego czasu na medytację nad talentami. Gdy w końcu dotarli do kilkudziesięciotysięcznego miasta Nikodicia, zeszli na nabrzeże w dobrej formie i humorach.

Całą czwórką ruszyli do karczmy przy rynku, gdzie zamówili chłodne piwo i zastanowili się co robić. W końcu postanowili udać się do Hogana, któremu Balltram miał przekazać list. Znał on adres, toteż skończywszy pić, zapytali karczmarza o kierunek i udali się w tamtą stronę.

Pogoda była znakomita, toteż spoglądanie na białą wieżę Hulka Hogana sprawiało, że trzeba było mrużyć powieki przed blaskiem słonecznym. Gospodyni wieży, stara orczyca o twarzy starej jak świat spojrzała na nich z pogardą. Zapytana o Hogana odburknęła coś niezrozumiale, na co Abu zareagował przekleństwem i niecierpliwością, czym w starej orczycy wzbudził gahad. Ta zamachnęła się na niego kilkukrotnie i zmusiła orka do obrony ii uników. W końcu orczyca uspokoiła się i nieznacznie zmieniła swoje nastawienie. Po chwili zdradziłam im, że Hogana nie ma gdyż wyruszył na północ, do świątyni Pasji Matki, która to oddalona jest o jeden dzień drogi od Nikodicii.

Przechadzając się chwilę później po targu postanowili wyruszyć jeszcze tego samego dnia. Dokonali zakupu zaopatrzenia na kilka dni drogi i w ciągu godziny opuścili wielkie miasto Nikodicia.

Pogoda z każdą minutą wędrówki zaczynała się psuć. Najpierw pojawiły się chmury, z początku lekkie i kłębiaste, by później zmienić się w ciężkie i deszczowe. Komary cięły niemiłosiernie, a jaskółki latały nisko. Zaczęło mocniej wiać i giąć drzewa. Pierwsze krople deszczu zastały ich na trakcie jeszcze przed zmrokiem. W kilka chwil później rozpadało się na dobre. Trakt rozmiękł i szło się dużo ciężej. Mieli jednak szczęście, przed sobą dostrzegli zabudowania zajazdu i nim kompletnie przemokli usadowili się na wygodnych ale twardych ławach izby karczemnej. Sama sala była duża i oferowała sporo miejsca dla przyjezdnych. Na piętrze zajazdu znajdowały się pokoje do wynajęcia oraz pomieszczenia gospodarcze. Całość otoczona była niewysoką palisadą dającą pozory bezpieczeństwa.

"Daleko nie zaszliśmy, jesteśmy z pół godziny drogi od miasta" zauważył Balltram. U karczmarki Haydee zamówili ciepłe jedzenie i napitki. Na zewnątrz nie wyglądało aby miało się poprawić, toteż wynajęli pokój na nocleg.

Dzień 64 - 62/5 1061 TE
Po śniadaniu złożonym z miejscowych serów i wędlin ruszyli traktem na północ, w stronę świątyni Pasji Matki o której dowiedzieli się, że jest Pasja rodziny, płodów i urodzaju, która przywędrowała do Vasgothii gdzieś z zachodu. Wiadomym oficjalnie im było, że w Vasgothii Pasje zostały zabite podczas Pogromu przez Horrory i nikt nie pamiętał ich Imion, które zniknęły z pamięci Dawców Imion i z wszelkich zapisków.

Niebo było delikatnie zachmurzone, jednak nie zanosiło się na deszcz. Było rześko. Po kilku godzinach podróży weszli w niewielki, mieszany las. Zrobiło się chłodniej. Na trakcie widzieli ślady pieszych jak i konnych wędrowców. Niektórych z nich wyminęli w drodze.

Przed sobą dostrzegli stojący wóz z porozrywaną narzutą na nim i przewieszonym ciałem przez kozła. Ciało spływało krwią. Nagle coś wstrząsnęło powozem i dostrzegli przed nim ruch. Coś kończyło rozszarpywać woła ciągnącego wóz. Nagle przestało i niuchnęło. Serafin nie namyślał się długo i z napiętym łukiem ostrożnie ruszył w bok, aby mieć dobry widok na cel. Abu i Balltram wyciągnęli swoje miecze i tarcze.

Stwór wielkości niedźwiedzia skoczył w ich kierunku dzięki swoim olbrzymim, żabim nogom. Ciemnobrązowy stwór o krótkim włosiu wyglądał obrzydliwie, jak połączenie kilku stworzeń w jednym. Szeroka klatka piersiowa, przednie łapy zakończone trzema długimi pazurami i pysk przypominający połączenie ptasiego dzioba z ropuszą gębą o dużych, czarnych oczach nie napawał sympatią. Serafin posłał strzałę, która przebiła mocny pancerz molgrima. Abu Hamza krzyknął dla kurażu i usunął się z trajektorii lotu stwora. Ciął mocno go po plecach aż stwór zagulgotał z bólu. Molgrim próbował kłapnąć go dziobem, jednak Wojownik spokojnie uniknął ciosu, kiedy to Balltram zamachnął swym mieczem.

Serafin posłał kolejną strzałę, a Abu Hamza ciął ponownie, spokojnie i precyzyjnie. Stwór zagulgotał żałośnie po czym dobity przez Balltrama i Abu wyzionął ducha.

Sprawdzili wóz. Wóz należał do jakiegoś człowieka. Znaleźli przy nim jedynie kuszę i dziewięć bełtów do niej. Ruszyli dalej.

***

Popołudniu dotarli do niewielkiej wioski otoczonej trzymetrową palisadą. Kilkanaście drewnianych chat pokrytych gontem sprawiało miłe wrażenie, zwłaszcza że dwa z nich były większe i prezentowały się godnie. Jeden z nich, wyższy od pozostałych posiadał wieżę oraz dość duże okna, była to świątynia poświęcona Pasji Matki. Drugi budynek był nazwany domem pielgrzyma i znajdowały się w nim pokoje gościnne, refektorium, kuchnia i sklep.

Jedna z Głosicielek przywitała ich z uśmiechem i zaprowadziła do refektorium, gdzie poczęstowano ich za drobnym datkiem, wodą, mlekiem, warzywami i korzonkami. Jednym z gości był troll o długiej, siwej brodzie i rogach zgiętych w dół. Wyglądał na Czarodzieja jak nic.

Balltram ostrożnie ruszył w jego stronę i przedstawiając się powiedział, że przybywa od Tarkidiusza. Zapytał trolla o Imię, a gdy usłyszał "tak, to ja jestem Hulk Hogan", ucieszył się. Czarodziej przełknął ostatni łyk mleka i odpieczętował ofiarowany mu list. Przeczytał go uważnie po czym spojrzał na krasnoluda.

"Pójdziesz ze mną. To będzie twoją zapłatą za szkoleniu u Tarkidiusza" rzekł Hogan. Dalej wyjaśnił Balltramowi, że wyruszają po stary artefakt jego przodków zwany Totemem Lyra. Ten pradawny przedmiot znajdować ma się za Kurtyną Wodną i aby do niego dojść należy przejść przez Wąwóz Truposzy, następnie odnaleźć Diabelskie Widły i wejść do Lasu Śmierci gdzie trzeba będzie odnaleźć ów wspomnianą Kurtynę Wodną. O wszystkich dowiedział się poszukując informacji w kilku bibliotekach jakie znajdują się w Vasgothii oraz z dawnych legend jakie poznawał wśród plemion i barbarzyńców.

Kha'draz, Abu Hamza i Serafin nie chcieli puścić samego Balltrama i postanowili potowarzyszyć krasnoludowi pomagającemu trollowi odzyskać swoje dziedzictwo po wiekach zapomnienia.

Dzień 65 - 63/1 1061 TE
Skoro świt cała drużyna w towarzystwie Hulka Hogana wyruszyła na północny wschód, gdzie według legend poznanych przez trolla Czarodzieja, miał znajdować się Wąwóz Truposzy.

Podróż szła dobrze, pogoda dopisywała. Wieczorem zatrzymali się na odpoczynek przy niewielkim lesie.

Dzień 66 - 63/2 1061 TE
Noc minęła spokojnie. Rano Balltram zrobił zwyczajowy rekonesans po okolicy. W tym samym czasie Hogan wertował swój dziennik i mapy. Był wyraźnie podekscytowany. Wiedział, że się zbliżają do Wąwozu Truposzy.

Las do którego weszli był nadzwyczaj cichym, spokojnym i chłodnym miejscem. Zdawał się być martwy, gdyż żaden szelest liścia, żadne pohukiwanie ani nawet bzyczenie owadów nie unosiło się w powietrzu. Jakby wszystko umarło i zastygło w czasie.

Popołudniem dotarli do Wąwozu Truposzy. Okazało się, że było to miejsce przed-Pogromowej bitwy elfiej armii z siłami Horrora. Upamiętniał to wysoki na cztery metry menhir w samym sercu leśnego wąwozu. Obrośnięty mchem menhir skrywał opowieść o dzielnej walce elfów z plugawą armią Horrorów. Szkielety spoczywające w ziemi jak darń i runo wydawały z siebie ciche odgłosy łamania, gdy się na nie nastąpiło.

Ruszyli dalej pozostawiając Wąwóz za sobą i pamięć o Dawcach Imion którzy poświęcili swoje życie w walce z innowymiarowymi bestiami. Serca ich napełnił smutek i niepokój, czuli się niepewnie.

Wieczorem odnaleźli stary szałas w którym postanowili przenocować. Balltram zabezpieczył okolicę wraz z Hoganem, Kha'draz w swoim spokojnym i dokładnym tempie Vorsta przygotował palenisko i zaczął czyścić swoją broń.

Serafin zasiadł przy ognisku i jął opowiadać o swoich rodzinnych stronach, o Copperpick. Abu Hamza przygrywał mu na swojej fujarce. Razem jedli i odpoczywali.

Hogan postanowił w końcu zwierzyć im się, zwłaszcza po namowach Serafina, że Lyr był jego przodkiem i władcą plemienia, które władało tymi ziemiami przed Pogromem. Legenda głosi, że tylko potomek posiadający w sobie krew Lyra będzie mógł przejść wszystkie próby i z powrotem zjednoczyć cały swój lud, który obecnie podzielony jest na kilkanaście mniejszych plemion i wiosek. Hogan pokazuje im rysunek Totemu Lyra. Jest to ponoć złoty posążek wielkości ludzkiego przedramienia uwieńczony rzeźbą trollowej głowy. Ten kto będzie go w stanie nieść, będzie godzien zjednoczyć z powrotem lud.

Dzień 67 - 63/3 1061 TE
Robiło się ciemno i chłodno gdy ujrzeli przed sobą Diabelskie Widły. Serafin dostrzegł je pierwszy na tle lasu pnącego się w górę zbocza. Była to skała przedzielona u szczytu na trzy części skąd wzięła swoją nazwę. Wyminęli ją i weszli do lasu. Nie szli długo, gdy dobiegł ich szum wody. W chwilę później stanęli w pobliżu wodospadu spływającego po skałach. Usłyszeli szept Hogana "Wodna Kurtyna".

Troll ruszył przodem, wskoczył do wody sięgającej mu kolan i przeszedł na drugą stronę kurtyny. Za nim wskoczył Balltram i pozostali. Serafin zaświecił swój kryształ świetlny, a pozostali pochodnie. Tunel był wilgotny i zatęchły. Ruszyli nim powoli i ostrożnie wypatrując pułapek. Po kilkunastu metrach Balltram zatrzymał ich. Krasnolud przetarł brodę i poświecił pochodnią w głąb korytarza. "To musi być jakaś pułapka" rzekł w końcu Zwiadowca. Serafin poświecił swoim kryształem świetlnym. Przed nimi znajdowało się długie choć wąskie pomieszczenie pełne drewnianych pali powiązanych ze sobą linami. Pale powbijane były w podmoknięte podłoże. Kha'draz spojrzał na nie w przestrzeni astralnej, jednakże oprócz magii bijącej z głębi korytarza, nie dostrzegł w palach nic szczególnego.

Hogan chciał ruszyć dalej, jednak Balltram powstrzymał Czarodzieja, który czuł że jest na wyciągnięcie ręki w odzyskaniu dawno utraconego dziedzictwa. Krasnolud wskazał mu na symbole wyryte na palach.

Krasnolud widział już wiele pułapek i przypomniał sobie tą z Wież o której opowiadali mu Abu Hamza z Serafinem. Hogan wykorzystał swój Niesamowity Popis Logicznego Myślenia oraz swoje notatki z dziennika tak, że w końcu wspólnymi siłami rozszyfrowali pułapkę ustawiając podobne symbole na palach naprzeciw siebie wykorzystując do tego liny.

Ruszyli dalej pomiędzy palami, które głucho tarły o siebie i ściany sprawiając wrażenie niestabilnych. Przeszli dwudziestometrowej długości komnatę i stanęli przed wyrytymi w skale schodami pnącymi się kilka metrów ku górze. Balltram ostrożnie zaczął po nich wchodzić, Kha'draz ponownie spojrzał w przestrzeń astralną i doskonale widział już co jest przed nimi, widział jaśniejący magią Totem Lyra.

Wszyscy znaleźli się w niewielkiej komnacie z ustawionym na wprost wejścia metrowej wysokości cokołem na którym spoczywał zaśniedzony złoty Totem Lyra - posążek z rogami. Hogan podszedł do niego i z pietyzmem podniósł. Odwrócił się do czwórki barsawiańskich bohaterów i rzekł "oto on, to Totem Lyra - mego przodka i wielkiego bohatera Vasgothi! Ten kto go posiada, będzie mógł zjednoczyć dawne królestwo!"

Hogan zaczął wychodzić gdy nagle jaskinia zadrżała, buchnęła para i dało się usłyszeć przeciągły wizg, po czym przed nimi objawił się duch potężnego trolla. "Jam jest Lyr, pan i władca królestwa siedemnastu plemion. Kto śmie zakłócać mi spokój?" Abu i Kha'draz sięgnęli po swoje miecze, jednak Hogan powstrzymał ich od działania. Spojrzał na swego przodka i wyjaśnił mu po co przybył.

"Skoro tak, to będziesz musiał przejść Próbę Krwi, jeśliś faktycznie mym dziedzicem odtworzysz moje królestwo, jeśliś nie - spłoniesz w męczarniach wraz ze swymi kompanami".

Hogan naciął swoją dłoń i skropił niewielki ołtarzyk na którym wcześniej stał Totem. Krew zaczęła buzować, następnie stanęła w płomieniach. Duch Lyra rzekł "próba została zdana, Hoganie, jesteś mym potomkiem. Idź i odtwórz moje królestwo." Duch zniknął, a Hogan uszczęśliwiony zaczął opuszczać jaskinię.

Balltram jednak czuł niedosyt, rozejrzał się jeszcze i znalazł niewielkie ukryte przejście za starym i zniszczonym gobelinem wiszącym za ołtarzem. Wszedł do niego wraz z Serafinem jednak odnalazł tam tylko zmumifikowane ciało jakiegoś nieszczęsnego orka oraz skrawek materiału z listem napisanym krwią. Ktoś tu umarł i spisał swoje ostatnie słowa, że nie może opuścić tego miejsca bez pozwolenia Lyra.

Opuszczają jaskinię.

© 2025 Your Company. All Rights Reserved. Designed By Wu Czyż

Please publish modules in offcanvas position.