040. Miasto Spaden

Sesja 18.11.2010

Miasto Spaden

Dzień 10
Tunel miał dziesięć metrów wysokości i zdawał się być mniej więcej w przekroju podobny do koła. Z góry wystawały korzenie drzew, było chłodno i wilgotno. Szli po błotnistym podłożu usianym gdzie nie gdzie kałużami w których odbijało się mdłe światło kryształu świetlnego i pochodni.

Kha'draz poprawił swój miecz i torbę i spróbował po raz kolejny zajrzeć w przestrzeń astralną. Nie była ona tutaj tak zanieczyszczona jak w Ciemnym Lesie, mimo to miał problemy aby się w nią zagłębić. W końcu użył Karmy i udało mu się. Przestrzeń astralna tunelu wyglądała na spokojną. Oprócz magicznych odbić przyjaciół nie dostrzegł niczego więcej. Miał już przerwać działanie talentu, gdy na granicy widoczności coś zamajaczyło i znikło. Vorst przystanął. "Tam coś jest."

Serafin sięgnął po strzałę, a Abu oparł dłoń na rękojeści swego miecza. Jedynie Balltram zachował większy spokój i spróbował rozejrzeć się bardziej. Kha'draz ruszył dalej, jednak nic już nie zobaczył. Po półgodzinie marszu pochodnia wypaliła się i musieli radzić sobie tylko z niedużym kryształem. Balltram dostrzegł jakąś szczelinę po lewej stronie. Ruszyli za nim i ostrożnie weszli do wąskiego, kamiennego tunelu pnącego się delikatnie w górę.

Korytarz po kilku krokach poszerzał się. Ściany stały się suchsze i gładsze. Kilka metrów dalej korytarz rozwidlał się. Poświecili w prawy i dostrzegli tam jakąś graciarnię, ruszyli w lewo i znaleźli się w komnacie urządzonej na czyjąś sypialnię i pracownię. Oprócz barłogu znajdowało się tam kilka skrzynek, kredens z naczyniami i stół laboratoryjny. Kha'draz ponownie spojrzał w przestrzeń astralną i odkrył, że jedna ze skrzynek jest magiczna. Także mech oświetlający grotę miał magiczną aurę. Podszedł do skrzynki, gdy nagle usłyszał "zostawcie moje rzeczy".

W progu wejścia do następnej komnaty stał posiwiały, zgarbiony i zaniedbany stary elf. Kha'draz przeprosił w swoim oraz reszty imieniu za najście, gdyż nie podejrzewał że ktokolwiek mógłby tutaj mieszkać. Elf spoglądał z podejrzliwością na przybyłych, gdy nagle jego twarz wypogodziła się i pojawił się na niej uśmiech. "Napijecie się czegoś?" zapytał.

Usiedli razem z elfem, choć wciąż byli podejrzliwi. Serafin i Abu nie wzięli od niego nic do picia w przeciwieństwie do Balltrama i Kha'draza. Zaczęli rozmawiać. Elf zachowywał się tak, jakby postradał zmysły. Mówił rzeczy bez składu, jednak czasem zdołał odpowiedzieć konkretnie na pytanie. "Tunele? Tunele należą do starej wiedźmy. Tak, tak. To ona je zrobiła i przemierza je aby kontrolować Las." "Nic nie wiem o Pasjach. Pasji nie ma. Zginęły dawno temu." "Ja nie mam już imienia, jestem bezimienny... ha ha ha ha ha!" "Tak, tak, mogę was zaprowadzić do miasta. Jest całkiem niedaleko. Ale jutro, jutro. Teraz robi się ciemno i noc. A nocą nie będę chodził. O nie, nie. Miasto Spaden, tam jutro pójdziemy. A teraz muszę odpocząć."

Położyli się spać, bo faktycznie czuli się zmęczeni. Mimo dobrych warunków jak na ostatnie tygodnie, czuwali na zmianę. Nie wiedzieli czego mogli się spodziewać. W końcu mech zaczął przygasać i zrobiło się ciemno. I tylko duszek strażniczy starego elfa od czasu do czasu zatrząsł łańcuchami.

Dzień 11
Szli kilka godzin. Po drodze minęli rozwidlenie wielkiego tunelu i sami ruszyli jakby bardziej na południe według ustaleń Balltrama. Po pewnym czasie podłoże zrobiło się bardziej mokre i grząskie. W końcu dotarli do okrągłego otworu wydrążonego w ziemi i umocnionego ludzką ręką z którego wypływała struga wody.

Pożegnali się z bezimiennym elfem i ostrożnie zaczęli wchodzić do tunelu z którego wiało świeżym powietrzem, a od mokrych ścian odbijało się leniwie światło. Tunel prowadził dość ostro pod górę po wyślizganych kamieniach po których spływała wartko woda. Tunel zakręcał po kilku metrach i dalej prowadził w górę. W końcu po kilku krokach stanęli przed kratą. Balltram spojrzał przez nią w górę i ujrzał ponad sobą, jakieś pięć metrów wyżej cembrowinę, fragment dachu jakiegoś budynku oraz zachmurzone niebo. Lało. I to mocno. Z boków studni widać było kilka odprowadzających wodę rur. Wody przybywało i utrzymanie się na pochyłości w wąskim, niespełna metrowym tunelu graniczyło z cudem. Musieli szybko przedostać się na powierzchnię.

Pręty kraty były dobrze osadzone. Wyłamanie ich nie wchodziło w grę. W końcu Serafin przypomniał sobie opowieść z młodości. Zdarł z siebie koszulę ledwo zachowując równowagę pod naporem wody, zamoczył ją i zawiązał wokół dwóch prętów. Wykorzystując miecz Abu zaczął zwijać koszulę tak, aby wygiąć pręty. Po kilku minutach zaczęło przynosić to rezultaty. Następnie powtórzył to z dwoma kolejnymi prętami dzięki czemu powstał odpowiedniej wielkości przesmyk. Przeszedł pierwszy i wpadł do wody po pachy. Zachłysnął się wodą i poprawił zmoczone włosy. Wspiął się po kratach i stanął w miejscu gdzie pręty wchodziły w podłoże. Odbił się w Wielkim Skoku i złapał cembrowiny. Ostrożnie wyjrzał i upewniwszy się że nikogo nie ma wyszedł na powierzchnię. Znajdował się w wąskim przejściu pomiędzy dwoma kamiennymi budynkami. Szybko przywiązał linę do wystającej belki stropowej i spuścił ją w dół. Pozostali zaczęli wychodzić.

Całkowicie przemoczeni przeszli przez niewielki plac z posągiem jakiegoś bohatera na środku i udali się do najważniejszego budynku w mieście - do karczmy.

***

Miasto Spaden liczyło może trzy tysiące mieszkańców i w większości było zbudowane z drewna nie licząc ścisłego centrum lub ważniejszych budynków. Mury okalające miasto były drewniane, pięły się w górę na blisko cztery metry i kończyły się blankami. Dwie miejskie bramy zwieńczone były wysokimi wieżami.

Ulice skąpane w ulewie były niemalże puste. Nawet therańskie patrole żołnierzy skryły się przed deszczem w gankach lub bramach. Nie było słychać ludzi, miasto wyglądało na wymarły i tylko jakiś kot wył okrutnie. Abu otwarł drzwi karczmy i pospiesznie wszedł do środka. Wewnątrz było kilkunastu Dawców Imion siedzących na wygodnych ławach i popijających grzane piwo. Przy kominku ogrzewało i suszyło się dwóch krasnoludów. Za Abu weszli pozostali i zasiedli blisko ognia zdejmując przemoczone ubrania. Zamówili po grzanym piwie i gorącej strawie. Karczmarz mówił z dziwnym akcentem, szorstkim i nieprzyjemnym, jednak dało się z nim dogadać.

Zrazu też najęli dwa pokoje. Tego dnia postanowili odpocząć. W godzinę później ulewa przeszła i za oknem gospody dało się zobaczyć jak ruch powraca na ulice. Zaczęli pojawiać się kupcy i przechodnie. Balltram nasłuchiwał o czym mówią inni, jednak w większości niczego nie mógł zrozumieć. Dawcy Imion rozmawiali tu w języku którego nie znał.

Abu wyciągnął w końcu swoją fujarkę i zaczął na niej grać. Ktoś z głębi sali zaczął mu przyklaskiwać. Kha'draz rozejrzał się astralnie. Z tego co wyczuł w karczmie znajdowało się przynajmniej kilku adeptów.

Balltram miał jeszcze siły toteż udał się do pokoju i oddał medytacji nad talentem Znajomość Języka, musiał poznać vasgothiański dialekt krasnoludów, aby swobodnie poruszać się w tej odległej prowincji o której wiedzieli, że na południu graniczy z Prowincją Vivane, a ta już zdawała się być prawie domem.

Dzień 12
Miasto Spaden zamieszkane było przez rodzimych vasgothian oraz przybyłych theran. Zresztą to właśnie theranie zbudowali je. Spaden było nowym miastem stworzonym po Pogromie co widać było po budulcu i jakości wzniesionych domostw. Balltram, który rozumiał już język therański czuł się pewniej w nowym otoczeniu. Pochodził po mieście aby je zbadać i zaobserwować gdzie się co znajduje w razie jakiejś wpadki.

Po południu doszły do niego słuchy w karczmie, że miejscowy Czarodziej ma zabezpieczyć magicznie wejście do podziemnych tunelów gdyż ktoś próbował wyłamać kraty. Przez kolejne dni cała czwórka podnosiła swoje zdolności w talentach. Abu Hamza zwiększył swoją Drewnianą Skórę, Balltram prócz Znajomości Języka zwiększył Nawigację aż o dwa Poziomy. Kha'draz Akrobatyczny Atak i Unik a Serafin Sztukę Przetrwania oraz Wszechstronność na pierwszy Poziom.

Przez te kilka dni rozpytali się także o Owoce Pasji. Dowiedzieli się, że są to pozostałości po Zapomnianych Pasjach, które zginęły w trakcie Pogromu walcząc z Horrorami. Od czasów Pogromu nikt nie pamiętał Imion Pasji, ani tego czym się zajmowały. Jeżeli gdzieś zostało zapisane imię którejś z nich to zostało ono w magiczny sposób wymazane. Stąd też w całej Vasgothi nastąpiło coś dziwnego. Otóż Dawcy Imion potrzebowali oparcia w Pasjach i zaadoptowali wiele spośród nich z innych Prowincji w tym również z Thery. A theranie wyznawali te same Pasje co Barsawia i Vivane.

Sam Al-Ghuzla był elfim bohaterem, który walczył ramię w ramię z Pasjami i wraz z nimi pokonał wiele innowymiarowych bestii. Ponoć pochodził on z plemienia ze wschodu zwącego się Flaga Kruka.

W końcu odwiedzili świątynię Pasji Garlen, aby poczuć choć trochę upragnionego domu. Dali datek i pomodlili się za powodzenie w powrocie do domu.

Sprzedali też trochę łupów zgarniętych w Wieżach dzięki czemu mieli pieniądze na utrzymanie się.

Dzień 15
Kha'draz odkąd dowiedział się że Al-Ghuzla był elfem zaczął domniemywać, że ów stary elf z podziemi może właśnie nim być. Zaczął o tym rozprawiać i przekonał w końcu pozostałych do tego aby powrócić do tuneli. Wynajęli za trzydzieści orrusów Zwiadowcę krasnoluda Sebulbę o blond brodzie i miłej twarzy, który miał zaprowadzić ich do wejścia do tunelu przez który sami weszli przed kilkoma dniami.

Poprzedniego dnia zakupili prowiant na parę dni i z samego rana wyruszyli. Około południa doszli do znajomych skał, gdzie kilka dni wcześniej zostali zaatakowani przed niebieskich barbarzyńców. Od Sebulby dowiedzieli się, że w całej Vasgothii żyje wiele dzikich plemion, które nie uznają theran i dobrodziejstw cywilizacji. Każdy spośród władców mianuje siebie królem, a jeżeli ma pod sobą większą władzę to cesarzem. Niektóre spośród plemion są bardziej cywilizowane, jednak większość to dzikusy malujące się na niebiesko.

Znaleźli skałę pod którą było wejście do jaskini. Sebulba powiedział że dalej nie idzie, bo nie jest na tyle głupi aby zapuszczać się do korytarzy wydrążonych przez smoczycę Twardą Skórę, która uzurpuje sobie władzę nad jak i pod całym Ciemnym Lasem. Kha'draz zrozumiał wtedy też, że wiedźma o jakiej mówił stary elf to właśnie ta smoczyca. Nie było dobrze.

W czwórkę weszli ponownie do jaskini i tymi samymi drogami przeszli do podziemnych komnat zajmowanych przez bezimiennego elfa. Balltram zauważył ślady kilkunastu Dawców Imion które prowadziły do jaskini elfa i z nich wychodziły. Miał co do tego złe przeczucia.

W komnacie znaleźli martwego elfa. Jego ciało przeszyte było dwoma strzałami i przebite włócznią. Złożyli ciało w sienniku i zastanowili się co robić. Doszli do wniosku, że nie mógł to być ów legendarny bohater. Ktoś taki nie pozwoliłby tak łatwo odebrać sobie życia. Nagle Serafin dostrzegł ruch i zamiast się zastanowić posłał strzałę. Imaginacja strażniczego ducha w realnym świecie zginęła.

Rozejrzeli się. Komnaty elfa były zdemolowane, jednak nic nie wyglądało na zabrane. Kha'draz spojrzał w astral i ponownie dostrzegł magiczną skrzynkę. Wskazał ją pozostałym. Abu podniósł ją i zakomenderował "idziemy stąd. Nic tu, bunnda, po nas."

***

Opuścili podziemia. Było już późne popołudnie, toteż ucieszyli się, że Sebulba zapobiegawcza urządził obóz. Niewielki ogień palił się w zagłębieniu pomiędzy skałami. Obóz umiejscowił w dobrym do obrony miejscu w razie, gdyby tubylcy znów zechcieli ich zaatakować.

Zjedli posiłek i popili wodą. Zastanawiali się też co znajduje się w zabezpieczonej magią skrzynce.

Dzień 16
Po śniadaniu ruszyli na południowy wschód z powrotem do miasta Spaden. W połowie drogi szli już stepami, gdy zza niewielkie wzgórza wychynęło kilkunastu konnych. Przystanęli w odległości dwóch strzeleń z łuku i obserwowali piątkę podróżnych. W końcu ruszyli pędem w stronę idących bohaterów głośno hałłakując. Konni, wymalowani na twarzy w niebieskie wzory, otoczyli ich i wyciągnęli włócznie przystawiając bohaterom do twarzy.

Krasnolud o ostrych rysach i spiętej w warkocze czuprynie połączonej pod uszami z brodą i grubym kolczyku w nosie odezwał się, plując przy tym czarną śliną. ""Dlaczego bez pozwolenia przechodzicie przez tereny króla Loryego?"

© 2025 Your Company. All Rights Reserved. Designed By Wu Czyż

Please publish modules in offcanvas position.