Sesja 20.05.2010
Pan Gryfów
10 Raquas [lipiec] 1501
Miasteczko Przewóz znajdujące się kilka kilometrów na północ od ujścia Tylonu do Węża przywitało ich gościną i ciepłem. Zmęczeni, zakurzeni udali się do znajomej karczmy Wieczorny Odpoczynek, gdzie wynajęli pokoje na nocleg, a że mieli jeszcze trochę czasu do zmroku to udali się do łaźni aby zmyć z siebie brud podróży.
Pod wieczór Shelter z Balltramem udali się na nabrzeże poszukać jakiegoś statku płynącego w stronę Travaru. Szczęście dopisało im. Za dwa dni wypływał w tamtą stronę kupiecki parostatek Uwielbienie Shivoam należący do Domu K'tenshin.
Abu dowiedziawszy się, że mają jeszcze jeden dzień w zapasie pofolgował sobie z alkoholem. Balltram z początku dotrzymywał mu kroku, jednak w pewnym momencie przestał i poszedł spać. Milena z Shelterem ulotnili się wcześniej, a Endrifan znikł gdzieś na cały wieczór, mówiąc wcześniej coś o zawiłościach elfiego życia.
11 Raquas [lipiec] 1501
Balltram czuł suszę w ustach. Zdawało się, że wczorajszego wieczoru wypił więcej niż zamierzał. Otworzył oczy i spojrzał na spowity w szarościach świtu pokój. Podniósł się powoli i ruszył w stronę okna aby wpuścić nieco świeżego powietrza. Spojrzał na śpiące jeszcze miasto i wsłuchał się w naturalne jego dźwięki. Zaczerpnął głęboko powietrza i znów poczuł suszę w ustach. Odwrócił się i sięgnął do miski z wodą, aby przepłukać twarz i usta. Nagle poczuł ból na szyi pod lewym uchem. Na ręce zauważył rozmytą wodą krew.
Obudził śpiącego obok Abu Hamzę, (co było dość niebezpieczne, zważywszy na to, że Abu był orkiem) i pokazał mu krwawiący tatuaż.
Nie minęła godzina, gdy Endrifan zbadał astralnie tatuaż Balltrama. Z tatuażu zniknął mieszkający w nim duch! Ciężko było stwierdzić czy uczynił to z własnej woli, czy dlatego, że wypełnił pokładaną w nim misję. Lub, co gorsza, ktoś go wezwał i mógł próbować wykorzystać go przeciwko Balltramowi. Na rozważaniach minął im niemal cały dzień. Nawet podczas robienia zakupów, gdzie krasnolud kupił Okład Kelixa nie opuszczało go dziwne wrażenie, ze ktoś go śledzi.
Do wieczora zrobili ważniejsze zakupy. Wyczyścili swoje ubrania i odświeżyli się. Byli gotowi do dalszej podróży.
12 Raquas [lipiec] 1501
Z samego rana parostatek Uwielbienie Shivoam wypłynął na spokojne wody Tylonu, by niedługo później wpłynąć na szeroki przestwór Wężowej Rzeki. Podróż do Farram minęła spokojnie, po drodze minęli dwie kamienne barki starożytnego ludu Skawian, które służyły im także jako domy.
Do Farram parostatek zawitał popołudniu i miał tu przeczekać do następnego dnia rozładowując część towaru. Balltram udał się na zakupy razem z Abu, chciał zakupić sobie przyrządy do nawigacji. Wychodząc ze sklepu z nowo nabytymi przyrządami w targowym tłumie dostrzegł znajomą twarz orka skrytą pod głębokim kapturem. Nie potrafił jednak tej twarzy przyporządkować imienia ani miejsca gdzie poprzednio ją widział. Zwiadowca ruszył w tłum i pociągnął za sobą Abu. Jednak jego wzrost nie pozwalał mu dobre rozejrzenie się i szybko zgubił z oczu orku. Nie potrafił także odnaleźć żadnych śladów, które należałyby do tajemniczego osobnika. Powrócili na Uwielbienie.
W międzyczasie Endrifan udał się na dysputy do swojego mistrza Dziewiątego Kręgu Marsiusa Hrdiego. Shelter korzystając z okazji postanowił w końcu oddać się medytacji nad kolejnym Poziomem jednego ze swych talentów. Zaszył się w kajucie i poprosił, aby mu nie przeszkadzano.
Zapadła ciepła noc. Farram rozświetliło kilkadziesiąt latarń. Na nabrzeżu było jednak ciemno i tylko latarnie na statkach dawały jakiekolwiek światło. Kilku marynarzy na Uwielbieniu pełniło wartę, pozostali spali. I tylko kilku z tych co miało spać siedziało na dziobie wraz z Mileną, Abu Hamzą i Balltramem grając w kości przy ciemnym, pomarańczowym świetle latarni. Abu miał niezłą passę i regularnie ogrywał pozostałych, natomiast Milenie szło wprost przeciwnie. Balltram, podobnie jak Abu, był do przodu.
W końcu Balltram przegrał jedno rozdanie i postanowił chwilę odpocząć. Podszedł do burty i spojrzał na uśpione nocą budynki. Nagle na nabrzeżu spostrzegł znajomą posturę orka, tego samego, który przyglądał mu się wcześniej na targu. Cicho zawołał Milenę i poprosił ją, aby ta spojrzała na orka astralnie. Ten jednak jakby domyślił się i wszedł za węgieł portowego magazynu.
Balltram zawołał Abu i razem z Mileną zeszli ze statku, aby podążyć za tajemniczym orkiem. Podeszli do miejsca gdzie wcześniej stał i Balltram odnalazł pozostawione przez niego odcisk buta. Zwiadowca ruszył za delikatnie świecącymi śladami i mijając kilka magazynów trafił na niewielki, wyłożony drewnianymi belami, placyk. Ślady urwały się na samym jego środku.
Nie zdążyli spokojnie wymienić spostrzeżeń, gdy po drugiej stronie magazynu coś zawyło z agresją w głosie, po czym dało się słyszeć uderzenie cielska o jeden z dachów. Drewniane dachówki uderzyły o ziemię. Coś załopotało potężnymi skrzydłami i dwa stworzenia wielkości koni wzbiły się w czarne, zasnute chmurami, niebo walcząc zajadle ze sobą, kąsając się i drapiąc.
Balltram wskoczył na dach, na którym przed chwilą znajdowały się stworzenia, po czym przeskoczył na następny, biegnąc w stronę stworów. Abu i Milena ruszyli uliczkami spoglądając w górę. Stworzenia walczyły dalej przeskakując z dachu na dach i kierując się w stronę zamieszkałej części miasta.
Nagle Abu zatrzymał się. W uliczce przed nim leżało martwe stworzenie.
"Gryf" wyszeptał cicho Balltram, który zeskoczył z dachu. "Walczył z czymś innym, czymś co przypominało..." nie dane było mu skończyć. Nagle usłyszeli pisk i spojrzeli w stronę skąd dobiegał. Trzy kolejne gryfy pikując zmierzały w ich stronę. Następne krążyły nad miastem czekając na swoją kolej. "Na statek!" krzyknęła Milena. Ruszyli pędem.
Wybiegli na główną drogę prowadzącą do portu. Wiedzieli, że nie zdążą. Już mieli odwracać się i zmierzyć się ze swoim przeznaczeniem, gdy z bocznej uliczki wyleciały dwa smokopodobne stworzenia wielkości koni i zaatakowały nadlatujące gryfy. Trzeci z gryfów wciąż leciał w ich stronę. Z nim jednak mogli sobie poradzić.
Gryf spróbował zaatakować, jednak nadzwyczaj celne ataki Abu, Mileny oraz Balltrama skutecznie go przepędziły. Gryf zamachał skrzydłami i wzleciał w powietrze przelatując nad Uwielbieniem i strasząc wizgiem marynarzy.
Abu, Balltram i Milena powrócili na parostatek. Walka w mieście pomiędzy smokowcami i gryfami dobiegła końca. W mieście zawrzało. Dawcy Imion słysząc odchodzące niepokojące hałasy ostrożnie pootwierali okiennice. Straż miejska oraz adepci wyszli na ulice chcąc stawić czoła niebezpieczeństwu.
13 Raquas [lipiec] 1501
Nad ranem, gdy za bohaterami wstawili się Endrifan oraz Marsius Hrdi, zostali zwolnieni z przesłuchiwania. Powrócili na parostatek, gdzie dopiero z Shelterem i Endrifanem mogli spokojnie porozmawiać. Coś się zaczynało dziać. Nie ulegało wątpliwościom, że były to te same gryfy które kilka miesięcy wcześniej porwały Balltrama ze statku i chciały zdobyć Łuski.
***
Niewyspani wyruszyli w dalszą rzeczną podróż, aby popołudniem dotrzeć do Domu Dziewięciu Diamentów.
Szesnaście ogromnych wież wystało na dziewięćdziesiąt metrów ponad poziom wody, sprawiając doprawdy imponujące wrażenie. Jeszcze bardziej imponujące jednak było to co kryło się pod wodą: wielkie i dziwaczne miasto Dziewięciu Diamentów. Kopuły każdej z zewnętrznych dwunastu wież schodziły się do środka niczym płatki kwiatu. U zbiegu kopuł leżał wydzielony podwójny ogród zwany Haropakileą - Kwiatem Haropas. Legenda mówiła, że shivalahala K'tenshin kazała go założyć na krótko przed Pogromem, aby przypominał jej ludowi piękno zewnętrznego świata. Ogród wyróżniały kwitnące roślinny niezwykłych rozmiarów, kształtów i barw, z których wiele urzekało emitując ciepło i światło.
Tego dnia praktycznie nie schodzili z pokładu statku, aby nie wzbudzać podejrzeń. Zwłaszcza biorąc pod uwagę wydarzenia sprzed pięciu miesięcy, po wydarzeniach jakie rozegrały się podczas Bitwy pod Słonecznym Portem.
15 Raquas [lipiec] 1501
Białe wieże o złotych dachówkach przywitały ich z uczuciem i uwielbieniem. Travar, miasto wielkich możliwości i niespełnionych pragnień, było dla nich domem. Znów usłyszeli w ustach znajome dźwięki, znów poczuli zapach znajomych uliczek i mieszkańców. Znów spostrzegli tysiące Dawców Imion różniących się od siebie niemalże wszystkim.
Piątka podróżników zeszła na ląd smakując powrót wszystkimi zmysłami. Przeszli po brukowanym nabrzeżu wymijając handlarzy, kupców, niewolników, tragarzy, złodziejaszków oraz portowe parchy i weszli pomiędzy zabudowania. Endrifan pożegnał się z pozostałymi i powiedział, że wieczorem ich odnajdzie.
"To co, Lipa z Miodem?" zapytał Abu. Ale zanim tam poszli, udali się do Najwyższej Strażniczki Straży Ochrony Travaru - Kuriny. Tam porozmawiali chwilę o misji jaką mieli do wypełnienia i Kha'drazie, który udał się z Serafinem do Kratas, gdyż złożył taką przysięgę krwi. Po wysłuchaniu ich, Kurina kazała im wyjść, gdyż chciała porozmawiać sam na sam z Mileną. Balltram przestraszył się trochę i nie wspomniał jej, tak jak zamierzał, o swoim tatuażu.
Zajrzeli także, zgodnie z obietnicą złożoną Serafonowi, do jego sklepu "U Vristala". Tam, prowadzący podczas nieobecności właściciela pieczę nad wszystkim sprawował krasnolud Yaricht o zaczesanej na throalską modę brodzie w trzy cylindry. Kashyyk, młody, czarnobrody krasnolud, przywitał ich z kurtuazją. Był to nowy pracownik Serafina, którego przed kilkoma miesiącami polecił mu Yaricht.
Abu, Balltram i Serafin poinformowali ich, że z Serafinem wszystko w porządku i za niespełna miesiąc powróci do Travaru, gdyż musiał udać się do Kratas.
Po tych dwóch wizytach w końcu mogli udać się do Lipy z Miodem, gdzie chcieli odpocząć w znajomym towarzystwie Begoia i Doldrigarema. Przeszli znajomymi uliczkami i otworzyli drzwi do karczmy. Tam przywitał ich elf Valiel, wujek Doldrigarema oraz właściciela przybytku. Zasiedli przy jednym ze stolików i opowiedzieli przy szklanicy wina pokrótce o swoich przygodach. Od Valiena dowiedzieli się, że Doldrigarem i Begoi niedawno wyruszyli na szlak kupiecki i może nie być ich przez kolejny miesiąc.
Wieczorem w Lipie spotkała się jeszcze raz cała piątka, która powróciła z wyprawy oraz dołączyła do nich krasnoludka Horfanta Wojowniczka i Czarodziejka wraz z dwójką swoich ludzi - krasnoludem Gormanem Fechtmistrzem oraz orkiem Gumelem Wojownikiem.
Horfanta opowiedziała o trudnościach przemierzania Złoziemi i samym zdobyciu Czwartej Łuski w starym, zniszczonym kaerze. Opowiedziała o tamtejszym ludzie, który czcił jakiegoś Horrora. Mówiła, że nie stanowili oni większego zagrożenia dla nich, zwłaszcza że ów innowymiarowej bestii nie było w pobliżu. Przedarli się przez ten dziki lud i siłą wyrwali im Łuskę. Samej Mriny z Iopos nie spotkała nigdzie po drodze, co nie znaczyło że jej tam nie było.
W międzyczasie Shelter odszedł od stolika i zaczął rozmawiać przy szynkwasie z niskim elfem ostrzyżonym na pazia w ciemnoszarym stroju. Balltram spojrzał na elfa i Sheltera. W chwilę później Zwiadowca powrócił do stolika. W końcu, po skończonej opowieści Horfanty powiedział ściszając głos, że mogą już oddać Łuski smokom - Vasdenjasowi, Lodoskrzydłemu i innym... "A jeżeli chodzi o gryfy. To należały one do smoczycy Charcoalgrin z Parlainth, która za wszelką cenę chce odzyskać Łuskę do niej należącą."
Niedobrze się działo bo, jeżeli było to prawdą, oznaczało to, że smoki walczą między sobą. A to już śmierdziało wojną.
Endrifan z Korfantą zgodzili się co do tego, że muszą zebrać wszystkie Łuski i oddać je jak najszybciej smokom i niech już one załatwiają resztę między sobą.
Dalsza część wieczoru i nocy minęła spokojnie.
18 Raquas [lipiec] 1501
Minęło kilka dni odkąd powrócili do Travaru i z powrotem przyzwyczaili się do miejskiego życia. Abu poczuł chęć na nauki więc zaczął poszukiwania nauczyciela. Dość szybko udało mu się takiego znaleźć. Obsydianin Duudu, był Wojownikiem 4. Kręgu. Nosił przy sobie wielki miecz, a sam ubierał się w zwiewne szaty. Samą naukę zaczął od zainkasowania 500 sztuk srebra, po czym przeszedł do rzeczy. Opowiadając rozwlekle o ważności stanu duchowego nad ciałem. O równowadze jaka powinna występować w przyrodzie, zmieżając w końcu do tego, że równowaga i balans pomagają przezwyciężyć największe przeciwności i każdego wroga.
27 Raquas [lipiec] 1501
Przez kolejne dni niewiele się działo. Endrifan wraz Horfantą wyjechali, aby zebrać w końcu wszystkie Łuski razem. Balltram przesiadywał w Lipie z Miodem czekając aż powróci Doldrigarem z Begoiem. Samo towarzystwo Abu, jak i Mileny znudziło mu się na tyle, że poszukiwał innych rozrywek.
Abu w końcu mógł przejść próbę awansu. Zmierzył się w walce z mistrzem obsydianinem. Co prawda upadł od pierwszego ciosu, ale już po następnych spokojnie mógł zachować równowagę. Abu Hamza stał się Wojownikiem Trzeciego Kręgu.
29 Raquas [lipiec] 1501
Znudzony Balltram spotkał na swojej drodze Sheltera Biegłego, który właśnie rozmawiał z jakimś orkiem. Gdy ten odwrócił się dostrzegł znajomą twarz orka z Farram. I teraz sobie przypomniał, to był ten sam ork, którego przed niemal rokiem widział na Złoziemiach, ten który pracował dla Vasdenjasa. Ten który, jak podejrzewał Zwiadowca, był legendarnym smokowcem, a miał na imię Jertqow.
Shelter uśmiechnął się do Balltrama po czym pożegnał się z orkiem. "Chodźmy" powiedział "wszystko zostało wyjaśnione".
Udali się do Lipy. Tam wyjaśnił Abu, Balltramowi i Milenie, że Pan Gryfów Sarlon, nie będzie ich już nękał, a smoki mają rozwiązać ten problem między sobą. Choć sam Jertqow powiedział, że to nie jest dla nich jakikolwiek kłopot.
Shelter umilkł, uśmiechnął się tajemniczo i rzekł:
"Dowiedziałem się za to kilku innych interesujących rzeczy. Sarlon przekazał Jerqowowi ważną informację dotyczącą Kultu Łusek. Nie wiem w jaki sposób posiadł tę informację, ale podał nam mapę z zaznaczoną główna siedzibą kultystów. Panie, panowie, wyruszamy w Lśniące Szczyty!