029. Ostrogłowa Dolina cz. 2: Wrota

Sesje 03.04.2010 i 05.04.2010

Ostrogłowa Dolina, cz. 2: Wrota

30 Mawag [Maj] 1501
Droga w dół do Ostrogłowej Doliny była krótsza i przyjemniejsza niż wejście na przełęcz do świątyni Głosicieli Mynbruje po północnej stronie masywu górskiego. Co nie zmienia faktu, że również się namęczyli. Będąc już kilkadziesiąt metrów nad koronami drzew, tam gdzie teren stał się równiejszy i mniej kamienisty, a trawa poprzetykana krzakami, kosodrzewiną i niskimi świerkami, stanęli na występie skalnym i rozejrzeli się.

Dolina była wąska na jakieś pięć kilometrów, jednakże niewspółmiernie długa i ginęła gdzie na zachodzie za skalnymi załomami. Balltram zeskoczył metr niżej i ruszył przed siebie w dół. Gdy osiągnął pierwsze drzewa przystanął i rozejrzał się. Szukał śladów, które mógł pozostawić za sobą jego mistrz Shelter Biegły wraz z Mileną, którzy zeszli do doliny dzień przed nimi. Nie zauważył niczego. Pomyślał, że pewnie zatarli za sobą ślady. Poczekał na Abu, Serafina, Kha'draza, Endrifana oraz Głosicielkę Mynbruje Klucz.

Balltram ponownie ruszył przodem w gęsty, zielony las. Kilka minut później usłyszał przed sobą cichy gwizd, po czym przystanął i zaczął się rozglądać. Ubrany na czarno Shelter wyłonił się zza kępy drzew i z uśmiechem podszedł do krasnoluda. Razem poczekali na pozostałych. Gdy ci doczłapali się do dwójki Zwiadowców, Shelter jął mówić. Okazało się, że Biały kos wraz ze swymi towarzyszami rozbił swój obóz kila kilometrów dalej na zachód stąd po południowej stronie doliny. Sam z Mileną znaleźli dogodne miejsce do własnego obozu jakieś dwa kilometrów od wejścia do świątyni Horrora, gdzie ma znajdować się kolejna z kart plugawej Księgi Łusek.

Ruszyli w końcu w miejsce, gdzie miała czekać Milena. Shelter prowadził ich swoimi ścieżkami, a Balltram zamykał pochód jednocześnie zacierając ślady. Po półgodzinie pozostał nieco z tyłu i niemal zgubił trop, gdy nagle dobiegł do niego hałas przedzierania się przez gęstwinę oraz kilka groźnych, basowych głosów. Trolle. Krasnolud skrył się pod krzakami i nakrył gałęźmi. Czwórka trolli pojawiła się niedługo potem. Ubrani w zbroje z kryształowymi elementami. Ich broń, potężna i groźna również świeciła kryształem, kośćmi oraz metalem. Wytatuowani na twarzy i potężnych ramionach, z biżuterią z kośćmi stworzonymi z pokonanych wrogów robili imponujące wrażenie. Jeden z nich, zapewne dowódca w swoich dłoniach trzymał skórzany pergamin z jakąś mapą i kłócił się z resztą towarzyszy.

***

Kha'draz z Serafinem zaczęli rozbijać namiot i szykować obozowisko do jako takiego użytku. Abu natomiast rozpalił ogień w niewielkim dołku i począł przygotowywać posiłek. Endrifan użył swojej magii, aby zabezpieczyć obóz. W końcu pojawił się Balltram i opowiedział reszcie o swojej małej przygodzie. Endrifan wyraźnie zaciekawił się i powiedział coś mniej więcej takiego "no to pojawiła się kolejna grupa w naszej przygodzie, zobaczymy co z tego wyniknie".

Zbliżał się zmierzch. Shelter wziął ze sobą Balltrama i poszli razem na zwiad w stronę obozu Białego Kosa. Musieli dowiedzieć się co ci planują i czy przypadkiem nie wiedzą o ich obecności.

Kha'draz, który widział jak zachowuje się Milena wobec niego postanowił odejść na jakiś czas od obozu pod pretekstem zwiedzenia okolicy i nazrywania ziół, na których się wyznawał. Przeklęty Shelter, pomyślał, co on ma takiego? Poszedł więc na południowy wschód w stronę południowej granicy Ostrogłowej Doliny.

Na niewielkiej polance porośniętej gęstą i wysoką trawą znalazł kilka rzadkich ziół i bylin. Nagle coś smyrnęło mu koło nogi. Coś długiego i oślizgłego. Wąż! Następnie jeszcze jeden i drugi. Ostatniemu przyjrzał już się uważniej i nagle zrozumiał. Przypomniał sobie opowieści swojej matki o wężach zwanych ostrogłowymi. To stąd wzięła się nazwa tej doliny! Faktycznie węże sięgały dwóch metrów długości, miały wypustki rogowe na głowie, a atakowały tylko wtedy, gdy czuły się zagrożone.

"Nie ruszaj się" usłyszał cichy głos, gdzieś spomiędzy gęstego listowia w koronach drzew. Vorst znieruchomiał, jednak nie stracił zimnej krwi "kto tam?" Kilka gałęzi zaszeleściło i nagle pojawił się wietrzniak mocno machający skrzydłami. "Nazywam się Nastrin Nikoc i jestem Powietrznym Zwiadowcą. Obserwuję was już od jakiegoś czasu." Wietrzniak przysiadł na suchej gałęzi kilka metrów od Kha'draza. Ubrany był w ciemnozielony kaftan a jego skóra przybrała zielonkawo, brunatny kolor. Jego czarne skrzydła oraz włosy idealnie komponowały się z otoczeniem.

"Jestem na usługach Białego Kosa" twarz wietrzniaka nie wyrażała nic. "I szczerze, wiem dlaczego za nami podążacie. Wiem czego chcecie. Sprawa wygląda tak, że ja też chce pewnych rzeczy, które mogą być zbieżne z waszymi."

Kha'draz wysłuchał z uwagą ofertę Powietrznego Zwiadowcy i zgodził się na nią pod jednym warunkiem, jeżeli zostanie zawarta Przysięga Krwi.

***

Kha'draz powrócił do obozu już po zmierzchu i zastał Balltrama z Shelterem opowiadających o czymś co widzieli niespełna dwie godziny wcześniej. Mówili o obozie Białego Kosa. Gdzie leży, ile znajduje się tam osób, jakie jest ukształtowanie terenu wokół. Jednakże nie wiedzieli tego co usłyszał od wietrzniaka Vorst. Powiedział im, że Biały Kos wysłał dwóch swoich ludzi do świątyni Mynbruje po Głosicielkę, na szczęście nie wiedzą, że musi to być Opiekunka. A że jej tam nie ma, a jest z nami, to wezmą pierwszą lepszą.

Powiedział im także o zawarciu Przysięgi Krwi z wietrzniakiem i warunkach jakie w niej zawarł. Wietrzniak obiecał pomóc im w odnalezieniu karty z Księgi Łusek oraz pokonanie w walce Białego Kosa, w zamian prosząc o pomoc w odbiciu męża jego elfiej przyjaciółki Kalinshy przetrzymywanego przez ludzi Kosa w Kratas. Przysięgę zawarł na trzy miesiące, bo do tego czasu ów zniewolony mężczyzna ma w Kratas być bezpiecznym. Po tym czasie ma zostać sprzedany. Z powodu tego szantażu, on i jego przyjaciółka pomagają Białemu Kosowi. Nie z własnej, a z przymuszonej woli. Kha'draz powiedział także, że znalazł zioła które mogą podtruć nieco wrogą grupę i dał je Nestrinowi Nikocowi, aby ten spróbował podać je swoim towarzyszom.

I tak siedząc przy wspólnym ognisku i przy rozbitych namiotach zastanawiali się co też przyniesie następny dzień.

01 Gahmil [Czerwiec] 1501
Z samego rana Balltram, Shelter, Milena, Kha'draz, Abu i Serafin udali się w miejsce, którego wczorajszego dnia nie odwiedzili, bo nie byli w stanie. Udali się do Wrót. Wejście do pradawnej świątyni Horrora zapieczętowane było ze wszech miar doskonale. Znajdowało się po południowej stronie doliny i prowadziło wgłąb mocnej, skalistej, niemalże pionowej góry ginącej powyżej w chmurach. Milena z Kha'drazem przyjrzeli się Wrotom w przestrzeni astralnej i dostrzegli, że jest ona zabezpieczona wieloma zaklęciami i plugawą magią, której nie znali. Wiedzieli też, że jedyną osobą mogącą otworzyć ów Wrota jest Matka Głosicielka Klucz, która poświęcając się mogła tego dokonać. Na razie jednak mieli inne plany i powrócili do swojego obozu.

Poprzedniego dnia ustalili, że ruszą po pomoc do grupy trolli, którą wcześniej widział Balltram. Tego zadania podjęli się Shelter z Mileną. Natomiast pozostali postanowili zaczekać na powracających ze świątyni ludzi Białego Kosa i zastawić na nich pułapkę i odbić Głosicielkę, którą mieli porwać.

Jako że została ich piątka (Abu Hamza, Balltram, Kha'draz, Serafin oraz Endrifan) to mieli w miarę szerokie pole manewru. Zasadzili się w miejscu, które do tego typu działania nadawało się wręcz idealnie. Wąskie gardło pomiędzy niewysokimi skałami skryte w lesie niedaleko zejścia z gór, od strony świątyni Pasji Mynbruje. Co prawda ludzie Kosa mogli tędy nie przechodzić, jednak było to małe prawdopodobne; zwłaszcza że Shelter odnalazł wcześniej w tym miejscu ślady dwójki Dawców Imion kierujących się na północ.

Balltram na wszelki wypadek wyszedł nieco do przodu, aby obserwować drogę. W końcu spostrzegł czwórkę idących. Przyjrzał im się nieco i odkrył, że jeden z nich to ork w dziwnej zbroi porastającej futrem całe jego ciało, drugi to człowiek o wygolonym czerepie. Kolejną dwójką były dwie kobiety: krasnoludka i elfka. Obie były prowadzone na powrozach. Zwiadowca zeskoczył z drzewa i popędził w miejsce zasadzki.

Nie minął kwadrans gdy spostrzegli idących w ich kierunku orka w kudłozbroi i wielkim toporem w dłoni, łysego człowieka z łukiem na plecach i mieczem przy boku oraz dwie Głosicielki. Szli niezbyt ostrożnie, co w chwilę później zemściło się na nich.

Endrifan zaatakował równocześnie z Serafinem. Umysłowy Sztylet trafił w człowieka, jednak jego moc nie była tak silna, jak spodziewał się Czarodziej. Podobnie było ze strzała Serafina. Osiągnęła swój cel, jednakże na orku nie zrobiła ona wrażenia. Ten wrzasnął przerażająco plując wokół gęstą śliną, sięgnął to tarczę i chwycił oburącz topór. W tym momencie z drugiej strony wyskoczyli Abu pokryty Drewnianą Skórą z Kha'drazem, przygotowani do ataku. Wojownik doskoczył do kudłozbroi natomiast Zabójca Horrorów do łysolca.

Balltram zeskoczył ostrożnie ze skał i zaczął biec w stronę walczących. W tym momencie drugi Umysłowy Sztylet uderzył w człowieka, a strzała posłana przez Serafina minęła swój cel o kilka cali. Abu zaatakował i ciął mocno swego oponenta, który nie będąc adeptem stawiał dzielnie opór. Człowiek natomiast połapał się szybciej, że wpadł w zasadzkę, z której nie ujdzie z życiem. Uderzył agresywnie Kha'draza, który syknął z bólu i zaczął uciekać. Co na niewiele mu się zdało, bo Serafin wyjątkowo celnie wymierzył. Strzała przeszyła go na wylot, i w tym momencie dopadł do niego Vorst ze swym mieczem o poszarpanym ostrzu. Łysol wpadł martwy na leśne runo.

Kudłozbroja bronił się dłużej. Niewiele dłużej. Osaczony przez Abu i Balltrama nagle złapał się za głowę z bólu. Jego topór wypadł mu z ręki, czego nie omieszkali nie wykorzystać Wojownik ze Zwiadowcą. Kudłacz upadł dogorywając i brocząc czerwoną posoką.

Było po walce. Ciała skryli w leśnej gęstwinie, Balltram pozacierał jak umiał ślady i ruszyli nazad do swego obozu, gdzie czekała piękna Klucz. Kobiety były wdzięczne za ratunek. Zdradziły, że zostały schwytane podczas zbierania ziół w kosodrzewinach. Krzyczały, ale nikt nie przybył im na ratunek.

Teraz pozostało im czekać na Milenę i Sheltera. Jeżeli plan by się powiódł, mieliby niezwykłą przewagę i byliby w stanie w miarę łatwo pokonać Białego Kosa. Nie minęła może godzina, gdy spomiędzy drzew, na tą niedużą polanę na której rozbili obóz, wyszli Shelter i Milena w towarzystwie czwórki trolli.

Troll Velot Płomienny Topór był Powietrznym Łupieżcą IV Kręgu oraz przywódca tej grupy trolli. Przewyższał swoich kamratów o głowę. Jego muskulatura poznaczona była klanowymi tatuażami i bliznami. Ubrany w skóry, kryształy i kości wyglądał przerażająco. Podobnie jak jego kompani. Każdy z nich miał wielki, kamienny topór, sakwę i wrogość wypisaną na twarzy. Mimo tego zdali się być miłymi Dawcami Imion, których jednakże nie należy wkurwiać. Velot stanął nad obozowiczami, popatrzył swoim bystrym wzrokiem i rzekł głośno, a jego głos mógł burzyć mury.

W końcu dogadali się. Trolle biorą połowę wszystkich zdobytych łupów, walczą honorowo (to nie podlegało dyskusji) oraz muszą wiedzieć dokładnie o co jest walczone. Więc powiedzieli tyle ile musieli o Księdze Łusek i ich misji. Nie było też czasu na zwłokę. Trolle miały jeszcze dwa dni na przeczesywanie Ostrogłowej Doliny w poszukiwaniu świątyni Elianara Messiasa, a w świątyni Horrora mogli natrafić na jakiś trop. W końcu byli Poszukiwaczami Niebios!

02 Gahmil [Czerwiec] 1501
Trolle miały swój honor. W rzeczy samej miały nawet trzy oddzielne rodzaje honoru. Zawiła treść każdego z nich czasem była nie do pojęcia dla przeciętnego Dawcy Imion. Nie inaczej było teraz. Skryci w gęstwinie leśnej, bohaterowie oraz czwórka trolli obserwowali wspólnie rozbity obóz Białego Kosa. Jeden, spory namiot stał od wschodu leśnej polany. Od południa znajdowały się wierzchowce, a w środku polany dostrzec można było dwa ogniska przy których spało kilku Dawców Imion. Trolle, jako honorowi obywatele Barsawii, nie mordowali śpiących. Nagle jeden z nich zadął w róg, długi, cętkowany, kręty. Przeciągły dźwięk zbudziłby nieumarłych. W obozie Kosa powstało zamieszanie. I wtedy, w te kilka sekund po sygnale ataku, trolle ruszyły do ataku.

Serafin, Shelter i Endrifan stali z tyłu i wspierali walczących na pierwszej linie z dystansu. Atak nastąpił z dwóch stron. W rozbudzających się i chwytających broń Dawców Imion uderzyli trolle, Abu, Kha'draz, Balltram i Milena. Walka była krótka i zacięta. Biały Kos, który również się przebudził, jął rzucać zaklęcia. Najpierw Efemerycznym Pociskiem w Kha'draza, później w któregoś z trolli.

Abu wybiegając z lasu natrafił na spłoszonego granlaina. O dziwo zląkł się wierzchowca i machnął w niego mieczem, co tylko rozjuszyło bestię. Walka stoczona z potworem, okazała się być cięższa niż można by przypuszczać. W końcu jednak, gdy wierzchowiec przypominający większego konia padł, Abu ruszył do prawdziwej walki.

Serafin tymczasem toczył pojedynek z Łucznikiem, Milena dopadła do Fechmistrza, podobnie jak dwójka trolli. W to wszystko wmieszał się jeszcze dwójka Wojowników.

Wietrzniak w zielonym stroju nadleciał spomiędzy drzew i zaatakował jednego z Wojowników, wbijając mu sztylet w bok. Sam jednak jakby zaniemógł i upadł na ziemię. Zaczął krwawić. Odczołgał się pod drzewo.

Kha'draz próbował się ruszyć, jednak jakieś zaklęcie nie pozwalało mu. W tym samym momencie Valot Płomienny Topór zaryczał i rzucił się na Białego Kosa. Endrifan rzucił na niego zaklęcie, a cała reszta dołączyła do walki z Iluzjonistą V i Wojownikiem VII Kręgu. Balltram machał swoim krótkim mieczykiem dosyć celnie, choć sam dostał dość porządną ranę. Walka była trudna, mimo to przewaga z każdą rundą rosła na korzyść bohaterów. Nawet Kha'draz przełamał czar i wyprowadził celny cios. Na koniec walki załapał się nawet Abu. W końcu Biały kos padł nieprzytomny. Walka była skończona.

Serafin stanął nad Abu i opatrzył mu ranę, następnie to samo zrobił z Mileną i Balltramem. Inni nie mieli takich ran, które wymagałyby jego uwagi. Zwłaszcza, że mieli Endrifana, który mógł się tym zająć przez noc.

Nestrin Nikoc podleciał do Kha'draza. Vorst podziękował za pomoc, choć byli dopiero w połowie wykonywania umowy. Jeszcze eksploracja świątyni Horrora. Nestrin przedstawił także swoją rudą przyjaciółkę - Kalinshę, piękną elfkę o rumianych policzkach będącą Mistrzynią Żywiołów.

Pozostała jeszcze najważniejsza sprawa, co z Białym Kosem. Mieli go związanego i nieprzytomnego. Szybko jednak doprowadzili go do przytomności. Ten jednak nie odpowiadał na żadne pytania. Groził jedynie, co - biorąc pod uwagę jego sytuację - zdawało się być żałosne. Dla niego jednak liczyła się lojalność i rodzina Denairastów. Endrifan, miłujący życie ponad wszystko nie miał złudzeń, należało pozbyć się Ioposa. Kha'draz nie miał oporów żeby go zabić, był Vorstem. A potem spalił wszystkie ciała uprzednio odrąbując głowy.

***

Nad ranem poznali się z wietrzniakiem Nestrinem i elfką Kalinshą powracając do swojego obozu i zostawiając z tyłu Balltrama z Kha'drazem (który musiał zrobić to co musiał).

W końcu nastał czas aby zbadać świątynię Horrora. Wszyscy stanęli przed kamienną ścianą w której wykute było kilka stopni prowadzących do pięciometrowej wysokości wrót skrytych pod niewielkim, dwuspadowym dachem wyrastającym z pionowej skały.

Vrank'al, jeden z trollów był niezwykle niecierpliwym osobnikiem i nie słuchając mądrzejszych od siebie podszedł do inkrustowanych wrót. Coś strzeliło, poleciały iskry, jak go pieprznęło tak odleciał o kilka metrów do tyłu. "Piorun" powiedział jedynie Endrifan.

Elfka Klucz podeszła do Wrót i obdarzyła je pełnym zrozumienia spojrzeniem. Dotknęła delikatnie palcami znaków wypisanych orichalkiem na powierzchni wrót i jęła mówić coś w sperethiel. Melodyjny głos zaczął rozbrzmiewać coraz głośniej i odbijać się od szorstkich ścian górskich szczytów. Nagle zamilkła i delikatnie uniosła się w powietrze tak, że wciąż palcami u stóp dotykała kamiennej posadzki. Jej suknia rozwiała się na nagłym podmuchu wiatru, włosy zaczęły niespokojnie wirować wokół jej głowy. Nagle błysnęło tak, że każdy przysłonił oczy, a gdy ponownie spojrzeli w stronę Wrót zobaczyli jak te z głuchym jękiem zaczęły się otwierać. U stóp rozwartych Wrót leżała martwa Matka Głosicielka.

***

Głosicielką zajęły się jej siostry, natomiast pozostali stanęli u progu wiejącego chłodem i grozą wejścia do świątyni. Weszli ostrożnie do niedużego przedsionku wysokiego na cztery metry. Na wprost nich znajdowało się zejście w dół po schodach. Po obu jego stronach znajdowały się dwie wysokie wnęki w których znajdowały się jakby wychudzone postacie w za dużych habitach.

Jeden z trolli szedł przodem ramię w ramię z Shelterem. Tuż za nimi podążał Abu Hamza a za nim Balltram i pozostali. Zeszli ostrożnie po schodach oświetlając sobie drogę pochodniami i kryształami świetlnymi. Wysokie ściany były delikatnie wilgotne i poznaczone wieloma rysami, jakby kiedyś działy się w tym miejscu straszne rzeczy. Nagle coś szczęknęło, troll spojrzał na Sheltera, jednak było już za późno. Podłoga zapadła się pod nimi, zaczęli spadać. Abu miał najwięcej szczęścia. Upadł tak, że jedynie rozorał sobie ramię o wystający z dołu zaostrzony, metrowy kolec. Troll nabił się na dwa pręty na tyle nieszczęśliwie, że z jego gardła płynęła rzeka krwi. Shelter miał szczęście, że był adeptem. Cztery szpikulce przebiły jego ciało na tyle dotkliwie, że niemal stracił przytomność. Krew płynęła. Serafin, wietrzniak Nestrin Nikoc oraz Milena zeszli w pięciometrowy dół, aby pomóc im się uwolnić. Gdy to zrobili, wyszli przed świątynię. Tam Serafin podał trollowi Balsam Ostatniej Szansy, ten jednak nie przyniósł pożądanych skutków. Shelter natomiast pochłonął jeden ze swoich eliksirów zdrowienia i chętnie przyjął pomoc od elfiej Mistrzyni Żywiołów Kalinshy. Abu miał tyle szczęścia, że wystarczyło mu poczekać godzinę, aby nieco wyzdrowieć i nie posiadać większej szkody na zdrowiu.

Po dwóch godzinach podjęli kolejną próbę wejścia. Tym razem prowadził Balltram u boku z Mileną. Wraz z wietrzniakiem i Kalinshą stworzyli prowizoryczny most linowy nad wilczym dołem i przedostali się na drugą stronę. Stanęli w korytarzu szerokim na trzy metry i prowadzącym nieprzerwanie naprzód gdzie niknął w mroku. I tylko z prawej strony na granicy światła dostrzegali ciemny zarys wejścia do jakiegoś pomieszczenia.

Ostrożnie kroczyli naprzód sprawdzając, czy nie ma kolejnych pułapek. Milena i Kha'draz próbowali badać przestrzeń astralną, ta jednak była potężnie splugawiona i nie udawało im się w nią spojrzeć. Karma ich zawodziła.

Zajrzeli do tej komnaty. Zaraz za progiem znajdowały się trzy stopnie w dół. Pomieszczenie było zniszczone, pełne łachów i przegniłych ław. Na przeciwległej ścianie, dziesięć metrów dalej znajdował się ołtarz jakby wykonany z czaszek Dawców Imion. Ominęli to pomieszczenie, aby zobaczyć dalsze rozwidlenie. Korytarz po sześciu metrach posiadał odnogę biegnącą w lewo. Tam znajdowały się wejścia do trzech pomieszczeń, dwóch z lewej, jednego z prawej. I nagle usłyszeli ten cichy, dojmujący chrobot i gardłowe zawodzenie. Dwa żywotrupy z korytarza na wprost ruszyło w ich stronę z wyciągniętymi ramionami i wyszczerzonymi zębiskami. Spróbowali się cofnąć, gdy Kha'draz nagle usłyszał podobny hałas dobiegający z komnaty czaszek. Dwójka kolejnych wyskoczyła niemal tak nagle, że mogłaby skutecznie zajść ich od tyłu.

Serafin postawił na pierwszym żywotrupie Mistyczny Znak, Endrifan zaczął tkać wątek, podobnie Kalinsha, która chwyciła ziemię w garść. Valot Płomienny Topór zaryczał wściekle i w tym momencie rozpętała się walka. Poszukiwacze mieli przewagę liczebną, w sumie było ich jedenastu (nie licząc pozostawionego na zewnątrz Sheltera Biegłego). Kha'draz wykorzystał Zew Cierpienia aby zwiększyć swoje szanse w walce. Obok niego stał Valot, Abu, Kalinsha i jeden z trolli. Zajęli się ożywieńcami z tyłu. Pozostali szybko rozprawili się z dwójką z przodu.

Valot powiedział, że razem ze swoimi ludźmi sprawdzi korytarz po lewej i komnaty jakie się tam znajdują. Serafin, Abu i Milena ruszyli w ten sam korytarz jednak weszli do pierwszego wejścia z prawej. W komnacie tej znajdował się kamienny stół, a wokół niego kilka spróchniałych i połamanych krzeseł. Ściany pokryte były mchem i przegniłą resztką arrasu. Z pomieszczenia można było wyjść na drugi korytarz lub do następnej komnaty. Serafin ostrożnie poświecił do jej wnętrza odkrywając, że była to kiedyś kuchnia.

Śmierdziało pleśnią i zgnilizną. Pod przeciwległa ścianą leżały spróchniałe szczapy drewna, stare łachy i rozbite słoje. Piec znajdował się po lewej i nie nadawał się do użytku. Weszli ostrożnie aby przeszukać kuchnię, bo mogliby znaleźć coś cennego. Nagle za nimi w wejściu do kuchni pojawił się żywotrup. Milena doskoczyła pierwsza i cięła straszliwie ożywionego krasnoluda. Abu warknął i uderzył mocno, po czym między nim a Mileną przeleciała strzała Serafina. Żywotrup wpadł w szał. Zaczął opętańczo szarpać łapami i wyć jak wściekły. Abu zawył z bólu i się wściekł. Uderzył ponownie stwora, a Milena dokonała dzieła. Ożywieniec padł martwy.

***

W tym momencie Balltram, Kha'draz i Endrifan zaglądali do pomieszczenia znajdującego się dalej na wprost korytarza po prawej stronie. Pomieszczenie było prostokątne. Na przeciw nich przywitał ich ciemnozielony, pokryty liszajami arras przedstawiający smoka, który sam siebie odziera z łusek. Byli w dobrym miejscu! Gdzieś tutaj powinna znajdować się kolejna Łuska!

Zaczęli dalej się rozglądać. Po prawej stronie od wejścia znajdował się szkielet łóżka i jakaś, w dobrym stanie, skrzynia. Po lewej zaś można było ujrzeć coś na wzór kredensu i stołu ze szklanymi i miedzianymi przyrządami alchemicznymi. Endrifan użył zaklęcia Inwentaryzacja i zaraz przed nimi na pergaminie zaczęła zapełniać się świetlista lista wszystkich ważniejszych przedmiotów znajdujących się w pomieszczeniu. Oprócz magicznej skrzyni nie było w nim nic godnego uwagi.

Wzięli skrzynię ze sobą i postawili przy wilczym dole, gdzie spotkali Nestrina Nikoca i Kalinshe. Ci czuli się nieco jak piąte koło u wozu, bo byli tutaj raczej jako wsparcie niż jak pełnoprawni członkowie grupy.
"Powinniśmy sprawdzić jeszcze to miejsce z czaszkami, samą świątynię" powiedział rozważnie Endrifan, a Balltram przytaknął mu. Ostrożnie przyświecając sobie kryształem zeszli po trzech stopniach do sporej komnaty w której leżało sporo porozrzucanych gratów i starych ław. Wszystkie ściany oraz sufit wymurowane były czaszkami oraz piszczelami Dawców Imion. Na wprost nich znajdował się niewielki ołtarz.

Kha'draz ponownie spróbował wejrzeć w przestrzeń astralną jednak ponownie nawet Karma mu nie pomogła. Endrifan ponownie rzucił zaklęcie Inwentaryzacja, gdzie na pergaminie pojawiła się krótka lista przedmiotów jakie znajdowały się w komnacie. Nie było na nie nic szczególnego. Balltram zaczął przyglądać się ołtarzowi i jego otoczeniu ze zdumieniem odkrył, że jedną z czaszek da się wcisnąć głębiej. W tym samym momencie przed ołtarzem rozwarła się podłoga.



W chwilę później, zawołani przez Milenę pozostali Dawcy Imion znajdowali się już w czaszkowej komnacie. Balltram wszedł pierwszy, za nim Kha'draz i pozostali. Korytarz był ciasny, niewysoki i śmierdzący toteż trójka trolli po wejściu skutecznie blokowała wyjście. Balltram po przejściu pięciu metrów nadepnął na kamień, coś trzasnęło i kilkanaście włóczni wysunęło się w całym korytarzu. Balltram krzyknął z bólu, podobnie jak Kha'draz, którego również sięgnęły ostrza. Włócznie skryły się w ścianie. "Należy omijać tego kamienia" powiedział Zwiadowca. Przeszedł dalej jeszcze bardziej ostrożnie, jednak żadnej kolejnej pułapki nie wykrył. Po piętnastu metrach tunel skończył się niewielką komnatą o powierzchni 20. metrów kwadratowych.

Kha'draz po raz kolejny spróbował zajrzeć w przestrzeń astralną co w końcu mu się udało. Zdziwił się, bo oprócz magicznych odbić Dawców Imion i przedmiotów magicznych spostrzegł także coś nowego. Delikatnie świecącą chmurę magicznej energii, która to raz przybierała postać humanoidalną, raz bezkształtną masę energii. Jego wiedza podpowiadała mu, że jest to duch. Powiedział o tym Endrifanowi, który powiedział, że na razie nie będzie zmieniał swoich zaklęć w matrycach, bo - logicznie rzecz biorąc, jeśli ów duch nic nam do tej pory nie zrobił, to już raczej nie zrobi.

W pomieszczeniu nie znajdowało się nic konkretnego toteż ruszyli dalej wyjściem znajdującym się po lewej. Korytarz zaraz skręcał w lewo i wiódł przez kolejne piętnaście metrów gdzie kończył się drewnianymi drzwiami. Balltram spróbował je otworzyć, te wypadły z zawiasów i rozpadły się. Znaleźli się w ukrytej, podłużnej komnacie. W jednym jej końcu dostrzegli to czego poszukiwali: Łuska z Księgi Łusek spoczywała w honorowym miejscu oparta o postument przerażającego stwora. Kha'draz sięgnął w pamięć i cicho rzekł "to Kostnogłowy Uzurpator, potężny Nazwany Horror". Postument przedstawiał zniekształconego Dawcę Imion o wielu twarzach wyrastających z całego jego ciała, które spowijał krzyk przerażania. Głowa Horrora zakończona była kilkoma, grubymi rogami. W oczach zaś tkwiły drogocenne kamienie.

Endrifan podszedł do Łuski i zarzucił na nią swój płaszcz. "Musimy ją stąd wynieść". Balltram podszedł do dźwigni przy ścianie i pociągnął ją. Kolejne ukryte drzwi otwarły się i bohaterowie znaleźli się w komnacie z arrasem przedstawiającym smoka obdzierającego się z łusek. Odgarnęli arras i wyszli na zewnątrz świątyni (uprzednio wydłubując oczy stworowi).

***

Światło słoneczne z początku oślepiło ich. Shelter zaciekawiony usłyszał w końcu to, na co czekał. Łuska została odnaleziona. W tym momencie jedna z Głosicielek krzyknęła. Kilka kolejnych żywotrupów czekało przed wejściem na niedużej polanie. Dwójka z nich wciąż jeszcze wygrzebywała się z ziemi. Serafin postawił Mistyczny Znak na najbliższym, a Endrifan rzucił w niego Ognisty Atak. Trójka trolli z Valotem na czele skoczyła do walki, zawtórowali im Kha'draz, Milena, Abu Hamza, Balltram oraz Nestrin Nikoc i Kalinsha ze swoimi zaklęciami Mistrza Żywiołów. Walka zacięta, nie trwała długo. Mimo tego niektórzy dostali kilka dobrych ran i musieli odpocząć.

Shelter, który czekał na zewnątrz wystrzelił w tej walce kilka strzał i padł zmęczony na kolana. Dwie głosicielki Mynbruje pomogły mu podnieść się. Wszyscy ruszyli w stronę polany gdzie mieli rozbity obóz. Jakie było ich zdziwienie, gdy przy swoim ogniu dostrzegli kilku siedzących trolli, a nad ich głowami cień rzucał wojskowy drakkar Poszukiwaczy Niebios.

© 2025 Your Company. All Rights Reserved. Designed By Wu Czyż

Please publish modules in offcanvas position.