027. W sieci cz. 2

Sesja 19.02.2010

W sieci, cz. 2

Legendy Nawałnica Horrorów oraz O tym jak Thystonius podarował nam swoją włócznię znajdują się w podręczniku źródłowym do ED1: Legendy Przebudzenia Ziemi.

03 Rua [kwiecień] 1501
Parostatek Kolor Jaśminu wypłynął niedługo po świcie z wielkiego portu Travaru. Dzień był pochmurny i deszczowy. Chłodny wiatr zawiewał od południa, siekąc niemiłosiernie drobinkami wody po twarzach. Delikatna mgła podniosła się nad miastem i postacie przebywające na pokładzie statku spojrzały po raz ostatni na Miasto Wież.

Płynęli coraz szybciej wezbranymi wodami Byrozy, tnąc taflę rzeki jak tylko mocny kil potrafił to robić. Ich celem była Ostrogłowa Dolina, miejsce skryte gdzieś pośrodku Gór Delaryjskich, gdzie skryta w pradawnej świątyni Pasji miała znajdować się Trzecia Łuska. Ale najpierw musieli zatrzymać się w Darranis, gdzie mieli oczekiwać na kolejną wiadomość od v'strimońskiego przyjaciela Instropa, który rozesłał swoich szpiegów by ci dowiedzieli się co też knuje Mrina Denairastas, ich przeciwniczka próbująca również odnaleźć Łuski.

Płynęli tak więc ork Wojownik Abu Hamza, krasnoludzki Zwiadowca Balltram, którego tatuaż zdradzał miejsca położenia Czterech Łusek, człowiek Vorst Zabójca Horrorów Kha'draz, człowiek Galeb-Klek Łucznik, którego wujek Kirsten stał się jednym z kultystów próbujących zebrać wszystkie Łuski razem. Płynęli także człowiek Zwiadowca Shelter Biegły, który wraz z elfim Czarodziejem Endrifanem dowodzili całą wyprawą, jednocześnie wykonując rozkazy Wielkiego Smoka Vasdenjasa. Była tam także Zabójczyni Horrorów Milena do której Kha'draz czuł miętę. A wszystkim im towarzyszyła krasnoludzka Wojowniczka i Czarodziejka Horfanta wraz ze swoją drużyną w skład której wchodzili: Friss człowiek Zabójca Horrorów, Gumel ork Wojownik, Ijmar ork Ksenomanta oraz Gorman krasnolud Fechtmistrz.

05 Rua [kwiecień] 1501
Farram było niewielkim miastem położonym na przecięciu kilku szlaków handlowych. Pomimo swego niewielkiego rozmiaru, mieścina posiada zaskakująco bogatą ofertę przeróżnych towarów i usług. Jest tu dostępny niemal cały ekwipunek jaki dusza mogła zapragnąć. Miasto z reguły podbudowane kamieniem, w większości było drewniane.
Kilkutysięczne miasteczko było dość bogatym miejscem, w miarę dobrze zabezpieczonym od zewnętrznych zagrożeń. Ulice były mokre i brudne, a mieszkańcy przygnębieni ciągłym deszczem i niezmienną pogodą.

Dwunastka podróżnych zatrzymała się w zajeździe Przyjacielska Kuźnia należącego do emerytowanego krasnoludzkiego Zbrojmistrza Hancara. Wynajęli u niego trzy spore pokoje i rozlokowali się wygodnie. Jak dowiedzieli się od Hancara, nikt nie zostawił tam wiadomości dla Abu Hamzy, Balltrama lub Sheltera. Nie wróżyło to za dobrze, ale postanowili zaczekać w mieście przynajmniej kilka dni zanim podejmą jakiekolwiek działania.

Endrifan natomiast podniecony był spotkaniem ze swoim dawnym mistrzem u którego miał nadzieję pobrać nauki i awansować na kolejny Krąg. Jako że do miasteczka dotarli wieczorem, Czarodziej postanowił nie niepokoić jeszcze swego mistrza i odwiedzić go dopiero następnego dnia.

06 Rua [kwiecień] 1501
Dzień wstał mżysty i paskudny. Ludziom niewiele się chciało, zwłaszcza, że narzekali na zalane piwnice i wszędobylskie żaby, których coraz większe hordy pojawiały się w mieście. Abu otworzył okno swojego pokoju i splunął rzęsiście. Kilka kotów zamiauczało żałośnie po czym przestały zdając sobie sprawę, że niewiele to obchodzi orka, dla którego pogoda była rześka i wcale przyjemna.

Endrifan udał się do swojego mistrza wraz z Kha'drazem i Horfantą. Dom elfiego Czarodzieja dziewiątego Kręgu, Marsiusa Hrdiego, był urządzony po królewsku. Ogród jaki znajdował się za domem, był też miłym zaskoczeniem dla zmęczonych deszczową pogodą oczu odwiedzających. Pełen kolorów, dorodnych owoców i zapachów lata ogród zrobił bardzo miłe wrażenie.

Endrifan po przywitaniu się po przyjacielsku i po skromnym poczęstunku wyszedł z zapytaniem o możliwość nauki. Marsius uśmiechnął się przyjaźnie i odparł, że z miła chęcią poświęci swój czas dla tak dobrego i pojętnego ucznia jakim jest Endrifan. Horfanta z czystej ciekawości chciała poznać tak znanego w Barsawii Czarodzieja i odniosła przy tym bardzo dobre wrażenie.

Kha'draz natomiast z wyrazami szacunku zapytał się czy mógłby skorzystać z biblioteki Czarodzieja, gdyż Endrifan co nieco o niej opowiadał. Marsius zgodził się z niewielkim zastrzeżeniem, że Vorst nie będzie dotykał pewnych ksiąg, które właśnie badał i czytał sam elf. Kha'draz skłonił się uniżenie za taką możliwość i niemal od razu zagłębił się w zwojach i księgach jakie zaoferował mu elf. I tak przez kilka kolejnych dni Kha'draz wraz z Endrifanem zamieszkali w posiadłości Marsiusa Hrdiego. Pierwszy dowiadywał się więcej o samych Górach Skolskich i ich mieszkańcach jakimi były trollowe przymierza oraz o pradawnej świątyni w której ponoć sam Elianar Messias przetłumaczył Księgi Cierpienia zapowiadające nadchodzący Pogrom. Endrifan z kolei pobierał nauki i kształcił się, by niedługo awansować na kolejny, VIII Krąg.

09 Rua [kwiecień] 1501
Shelter z Balltramem gnuśnieli w miejskich murach. Postanowili w końcu nie czekać bezczynnie i wyruszyli poza miasto, by upolować jakieś zwierzę i sprawdzić szlaki czy są przejezdne i kto wie, może nawet zasięgnąć języka.

Serafin wracał z portu, zadowolony z zakupionych miejscowych ziół i składników do eliksirów, które wysłał do Travaru. Teraz mógł spokojnie odpocząć i rozważyć to co będzie ich czekało w najbliższym czasie. W końcu do Gór Skolskich nie było tak blisko, jak zauważył poprzedniego dnia Abu, spoglądając na mapę Barsawii u Marsiusa. "To zajmie nam ze dwa miesiące" powiedział wtedy ork.

10 Rua [kwiecień] 1501
Kha'draz zadomowił się troszeczkę w bibliotece Czarodzieja, oferującej ponad osiemdziesiąt różnych ksiąg! Spotkał tam też Ariellę, ludzką kobietę adeptkę Trubadurkę, która badała legendy dotyczące Ustrektu, a jak wiedziała, Marsius posiadał pewne zwoje i księgi, gdyż interesował się przed i po-Pogromową historią Ustrektu oraz Lśniących Szczytów. Legenda głosiła, że Marsius był nowiakiem jednego z trollowych przymierzy w czasach, gdy Dawcy Imion zaczęli wychodzić dopiero z kaerów.

Tego wieczora piękna, czarnowłosa Ariella o smukłej kibici zapoznała się także z resztą przyjaciół i znajomych Kha'draza w Przyjacielskiej Kuźni. Jej towarzyszami byli: Posternak krasnoludzki Wojownikiem V Kręgu oraz Dyrvil troll Kawalerzystą IV Kręgu dosiadający przypominającego wielkiego konia - granlaina. Razem opowiedzieli o ich zainteresowaniu Ustrektem, dawnym królestwem trolli na północnych rubieżach Lśniących Szczytów i tym, że to właśnie Dyrvil, który pochodził z tamtych okolic, powiedział im o pewnym skarbie, który jest w tym miejscu do zdobycia. Więcej też nie chcieli o tym rozmawiać, gdyż nie chcieli zapeszać.

13 Rua [kwiecień] 1501
Pora deszczowa z każdym dniem dawała się we znaki coraz bardziej. Wody Wężowej podniosły się wysoko i zalały pola i nieużytki wokół miasteczka Farram utrudniając dotarcie do niego od strony lądu. Las przez który biegł trakt na wschód również był podtopiony i podróżowanie przez niego było ciężkie i nieprzyjemne. W dodatku ciągle z ciężkich deszczowych chmur lała się woda, co dokańczało mizerny wizerunek tej części Barsawii.

Shelter z Balltramem wędrowali przez ten właśnie las próbując upolować jakąś dziczyznę, gdy nagle zebrało im się na wspominki. To właśnie w tym lesie pół roku temu, Balltram stał się Zwiadowcą, a jego mistrzem był właśnie Shelter. W końcu przed sobą dostrzegli ruch. Samotna sarna skakała po wyspach w zalanym lesie. Shelter przymierzył i posłał strzałę prosto w zwierzę. Nie trafił niestety czysto i sarna zaczęło uciekać. W kwadrans później dogonili ją i krasnolud dobił męczące się zwierzę.

W dwie godziny później znaleźli się z powrotem w Farram, gdzie na kolację dla całej drużyny Horcar upiekł smaczną dziczyznę.

15 Rua [kwiecień] 1501
Kha'draz kilka ostatnich wieczorów spędził z Ariellą, co nie do końca podobało się Milenie. To że nie dawała po sobie tego poznać, nie znaczyło, że Vorst o tym nie wiedział. Tłumaczył się tym, że wiedza jaką przekazuje mu Trubadurka może kiedyś być dla niego istotna. Ariella opowiedział mu co nieco o Ustrekcie i legendach jak to starożytne królestwo trolli upadło. Powiedziała też, że najpewniej doprowadził do tego pewien Horror zwany Ago'astią, będący odmianą kryształowego bytu. Powiedziała też, że Dyrvil należy do Odnowicieli Ustrektu, grupy próbującej wskrzesić pradawne królestwo. Dowiedział się także, że niedługo cała trójka czyli ona, Dyrvil i Posternak będą wyruszać do Ustrektu aby znaleźć legendarne skarby oraz żeby dowiedzieć się więcej o samej możliwości pokonania ów Horrora.

Abu od kilku tygodni myślał o awansie na kolejny Krąg, jednak cały czas coś stawało mu na przeszkodzie. A to brak wystarczającej gotówki, a to brak czasu, a to poznany w Travarze Wojownik wyższego Kręgu nie chciał go wyszkolić. Pomyślał nawet o Posternaku, jednak ten zażądał od niego, jak nakazywał zwyczaj, zbyt dużej gotówki lub przyrzeczenia zapłaty, na co Abu nie chciał się zgodzić. Tak więc Abu wraz z Gumelem zalewali robaka i dobrze się przy tym bawili.

17 Rua [kwiecień] 1501
Nadszedł w końcu w miarę pogodny dzień podczas którego nie spadła z nieba ani jedna kropla deszczu i pojawiło się nawet słońce, nieśmiało wyglądające zza chmur. Miasto odetchnęło z ulgą, a żaby stały się kulinarnym przysmakiem w kilku karczmach.

W końcu Endrifan awansował na kolejny, ósmy już Krąg. Był z siebie zadowolony z dwóch powodów, awansował w dość szybkim tempie, a także nie musiał wzywać duchowego mistrza, co bardzo ułatwiło mu życie. Z tej też okazji wieczorem, gdy wszyscy członkowie drużyny zebrali się w Przyjacielskiej Kuźni postawił każdemu po dobrej szklanicy winy. A Ariella zagrała kilka utworów na scenie, aby pokrzepić mieszkańców i bohaterów znajdujących się w karczmie.

Zaczęto też rozmawiać o rychłym wyruszeniu do Ostrogłowej Doliny, gdyż już wystarczająco dużo czasu zmitrężyli w urokliwie położonym Farram, jednakże Instrop się nie odzywał a termin jaki sobie wyznaczył na podzielenie się zdobytymi informacjami właśnie mijał. W końcu postanowiono, że za dwa dni wypłyną do Przewozu i stamtąd ruszą na zachód starym traktem prowadzącym do Vivane. A jutro załatwią jeszcze niezbędne zakupy oraz transport do Przewozu.

Przez ostatni dni właściwie wszyscy spędzali czas na medytacji dzięki której mogli podnosić poziomy swoich talentów.

18 Rua [kwiecień] 1501
Balltram i Shelter wracali właśnie z portu gdzie załatwili sobie i reszcie drużyny transport do Przewozu, gdy niewielka, zielona papużka kilkukrotnie przeleciała wokół nich wesoło świergoląc. Nie musieli długo się namyślać, żeby zrozumieć iż mały ptaszek próbuje im coś przekazać. Gdy ruszyli za nim w mokre i błotniste uliczki pomiędzy drewnianymi domami, podlatywał do nich lub przystawał na żerdziach i belkach, aby poczekać na wolno idących Dawców Imion. W końcu ptak wleciał przez okno do karczmy na której szyldzie namalowane kolorowymi farbami były dwie papugi a napis nad wejściem głosił Pod Papugami.

Otworzyli drzwi a ich nosy zostały uderzone wonią mocnego alkoholu i przypalonego mięsa. Rozejrzeli się po niewielkiej, zadymionej sali, gdy do ich uszu dobiegł mocno zachrypnięty, krasnoludzki głos.
"Na wejście setka albo wynocha."
Ne było wyjście, wzięli po secie i kiszonym ogórku od poważnego krasnoluda i jęli iść w stronę gdzie niewielka papużka zasiadła. A zasiadła na ramieniu ponurego krasnoluda o skołtunionej czarnej brodzie i przepitych, czerwonych oczach. W dodatku ów jegomość zamiast jednej nogi miał drewniany kikut, który wystawał spod stołu postawionego przy oknie.
"Siadać" rzekł szorstko. Gdy Balltram i Shelter zasiedli i zaczęli powoli sączyć alkohol, krasnolud czknął, zakręcił oczyma i rzekł ponownie "jestem od Instropa, mam dla was wieści. Słuchajcie uważnie bo nie będę powtarzał."

I faktycznie nie powtarzał, a w dodatku był bardzo konkretny i rzeczowy. Od razu powiedział, że Biały Kos, który przebywał w więzieniu Domu K'tenshin zdołał zbiec z niego najpewniej przy pomocy Mriny Denairastas. Poza tym doszły go słuchy, że obydwoje rozdzielili się przed czterema dniami gdzieś w okolicach Przewozu i każdy z nich ruszył w inną stronę. Biały Kos ruszył na zachód w stronę Ostrogłowej Doliny, a Mrina na południe na Złoziemia przez miasteczko Trosk.

Balltram z Shelterem szybko powrócili do Przyjacielskiej Kuźni gdzie mieli szczęście i zastali wszystkich członków drużyny. Przedstawili im najświeższe wieści po których na nowo rozgorzała dyskusja o rozdzieleniu się i podążeniu za dwoma celami naraz. Horfanta, Endrifan i Kha'draz chcieli rozdzielenia, jednak Serafin z Abu Hamzą nie chcieli rozdzielać się z prostego powodu, nie wiedzieli czy w okrojonej grupie zdołają pokonać Białego Kosa i zdobyć kolejną Łuskę. Balltram z Mileną natomiast wstrzymali się od głosu i czekali co zdecyduje Shelter z Endrifanem. W końcu długą kłótnię przerwał Endrifan, który podał najmocniejszy argument w rozmowie. Jeśli którąś Łuskę zdobyłby ród Denairastów to odzyskanie jej z Iopos graniczyłoby z niemożliwością, a co za tym idzie rozdzielenie jest jak najbardziej wskazane. Z tym argumentem nie było co walczyć, w końcu wszyscy zgodzili się na rozłam. Zdecydowano także, że to Horfanta ze swoimi ludźmi pojedzie na Złoziemia, jako że to oni są bardziej doświadczeni i mają razem więcej możliwości. Jeszcze tego samego dnia zaczęli przygotowania do wyprawy, aby już następnego dnia wyruszyć w te złe i splugawione miejsce.

19 Rua [kwiecień] 1501
Miasteczko Przewóz znajdowało się tylko kilka kilometrów od ujścia Tylonu do Węża. Przewóz było stacją końcową jednego z najlepszych szlaków karawan z południowego odcinka Węża do Vivane. Trasa biegła zbudowaną przed Pogromem therańską drogą. Miasto otoczone było czterometrowej wysokości murem oraz mokrą fosą. Mieszkańcy w głównej mierze byli kupcami. W Przewozie znajdowało się kilka karczm i zajazdów, oraz sławna na Tylonie i południowym Wężu tawerna-trisnari „Złota Płetwa”. Położona była na nabrzeżu i przyciągała do siebie strudzonych wędrowców smakowitymi zapachami. I to właśnie w niej grupa siedmiu bohaterów zatrzymała się po przyjeździe aby posilić się i przedyskutować co robić dalej. Abu, Balltramowi, Kha'drazowi, Serafinowi, Milenie, Shelterowi i Endrifanowi towarzyszyli Trubadurka Ariella wraz z trollem Dyrvilem oraz Wojownikiem Posternakiem, którzy postanowili dołączyć się do nich. Sami też mieli w planach podróż do Ustrektu, miejsca które było po drodze do Gór Delaryjskich.

Po sutym posiłku ruszyli na targ gdzie zakupili dwa wozy z pociągowymi końmi oraz zaopatrzenie na kilka tygodni podróży. Tak przygotowani znaleźli nocleg gdzie postanowili wypocząć przed długą podróżą.

20 Rua [kwiecień] 1501
Kha’draz otworzył okno pokoju i spojrzał na mieniącą się w porannym słońcu czarną wieżę górującą nad Przewozem. Zaczerpnął rześkiego powietrza w swoje nozdrza po czym spokojnie odwrócił się i obudził swoich towarzyszy. Abu otworzył oczy i ze zrozumieniem popatrzył na Vorsta, podniósł się w końcu i również wyjrzał przez okno na spowite w delikatnej mgle miasto i wieżę. Balltram z Serafinem wstali chwilę później i gdy wszyscy ubrali się, zeszli do izby karczemnej gdzie czekało już na nich śniadanie zamówione przez Milenę i Sheltera. Widać było też, że ci już skończyli śniadać i oporządzali swoją zbroję i osobiste przedmioty. Niedługo później dołączyli do nich Endrifan, który był w iście dobrym humorze oraz piękna Ariela ze swoją drużyną. Jedli raczej w skupieniu i ciszy, wiedzieli że czeka ich długa podróż i nie chcieli marnować sił na zbędną gadaninę.

Zaraz po śniadaniu pożegnali się z gospodarzem karczmy i udali do wozowni po przygotowane wcześniej wozy. Zaprzęgli konie i powoli jednak nie ostentacyjnie wyjechali na mokre ulice Przewozu. Skierowali się od razu w stronę bramy prowadzącej na zachód. Wyminęli kilku strażników i kupców i wyjechali na żyzne ziemie przylegające do Tylonu. Z początku trakt wiódł przez niewielkie wzgórza na których zaorane pola zieleniły się i żółciły. Spoglądali na nie z tęsknotą, jakby mieli już nigdy ich nie zobaczyć, zwłaszcza że niedługo krajobraz miał się zmienić i przestać być taki gościnny.

Stary therański szlak wiódł ich w stronę Lśniących Szczytów i jednego z barsawiańskich wulkanów An’grak, którego mieli wyminąć za kilka dni. Balltram chciał wyrywać się do przodu na zwiad, więc z Shelterem zszedł z wozu i wysforowali się przed dwu-wozową karawanę. Kha’draz natomiast zagadywał do Ardelli co i rusz o Ustrekt i Lśniące Szczyty co nie było w smak Milenie, która zdawała się nie budzić sympatii do Trubadurki. Abu i Serafin natomiast spokojnie kładli się na wozie, rozmawiali lub po prostu nie robili niczego czego od nich nie wymagano. I tylko troll Dyrvil czuł dziwne podniecenie wolnością podróży co i rusz sprawdzając możliwości swego wierzchowca.

21 Rua [kwiecień] 1501
Wjechali w gęsty las w którym roślinność wdzierała się na trakt. Jechali zboczami przedgórza Lśniących Szczytów gdy dojechali na skryty w cieniu most położony kilka metrów nad bystro płynącą rzeczką. Nagle z zarośli wyskoczył krasnolud w skórzanej przeszywanicy i hełmie z nosalem.
"Stawaj" zakrzyknął krasnolud. "Nazywam się Frips i jestem Głosicielem Thystoniusa. Nikt nie przejdzie przez most dopóki się ze mną nie zmierzy!"
Serafin tylko uśmiechnął się pod nosem. Już spotkał kiedyś tego Głosiciela.

Podróżnicy byli zaskoczeni i nie licząc Serafina oraz Endrifana, pierwszy z propozycją wyszedł Abu, który zdawał się pamiętać ów historię Serafina o pojedynku z tym Głosicielem Thystoniusa. Ork wyszedł przed szereg i zaproponował krasnoludowi siłowanie się na rękę, ten zgodził się bez zbędnych ceregieli. W końcu zasiedli wokół sporego pieńka i wyciągnęli przed siebie ręce. Krasnolud był sporym wyzwaniem i Abu musiał się sporo napocić, jednak opłaciło mu się to, gdyż położył przeciwnika. Krasnolud podniósł się i odprawił krótką modlitwę na cześć Pasji Thystoniusa po czym pogratulował waleczności orkowi. Po wszystkim przepuścił ich, by mogli spokojnie i z błogosławieństwem Pasji jechać dalej. Tak też zrobili.

24 Rua [kwiecień] 1501
Pomimo pory deszczowej podróż była pozbawiona większych deszczy i słońce radośnie towarzyszyło im na niebie. Nie zbaczali też ze starego szlaku, gdyż stepy zalane były wodą i podróż po czymś takim graniczyłaby z szaleństwem.

Abu grał na swojej fujarce, gdy około południa dotarli do kamienia milowego. Kamień milowy wskazywał, że od Przewozu dzieliły ich cztery dni drogi pieszo, a konno dwa i pół. Sam kamień milowy też był inny niż pozostałe. Była to metrowej wysokości owalna skała położona obok traktu. Serafin przypomniał sobie ciała jakie znalazł z wujkiem Kirstenem w tym miejscu, co było, jak na ironię niemalże dokładnie dziesięć miesięcy wcześniej, 22 dnia Gahmil [czerwca] 1500 roku. To tutaj właśnie znaleziony został dziennik opisujący Księgę Łusek, kult oddanych Horrorom ludzi i wątpliwości jakie autor miał w związku ze zbieraniem Łusek. To tutaj także wujek Serafina – Kirsten po raz pierwszy zetknął się z Łuską, którą schował, a która później wpłynęła na jego życie. I to przez nią zdradził Serafina i pozostawił go na pastwę losu na pokładzie Półksiężyca Mynbruje, który został zatopiony przez piratów Henghyoke.

Kha’draz, Balltram i Endrifan zbadali to miejsce organoleptycznie oraz astralnie, jednak nic nie wskazywało, że jest to miejsce jakoś szczególnie splugawione lub skrywające tajemnice. Ruszyli dalej.

26 Rua [kwiecień] 1501
Kentaki było niegdyś urokliwą wioską na szlaku u podnóża Lśniących Szczytów, tak przynajmniej zapamiętał ją Serafin. Teraz natomiast prezentowała się zgoła inaczej. Spalona do fundamentów i zrównana niemal z ziemią nie prezentowała sobą nic, czego zwykły przechodzień mógłby być ciekawy. Kha’draz natomiast miał inne zdanie i we wszystkich niemal takich sytuacjach chciał dochodzić przyczyn gdyż być może stał za tym Horror. Teraz nie było inaczej. Od razu zaczął szukać w przestrzeni astralnej splugawienia, jednak teren był na tyle czysty, że od razu wykluczył taką możliwość. Endrifan z Shelterem, a także Ariellą sprawdzili na tyle teren iż doszli do wniosku, że to jakaś zbrojna w miarę liczna banda napadła na wioskę i zrównała ją z ziemią jednocześnie zabijając wszystkich i grabiąc co się da. Znaleziony przez Pasternaka i Abu kościany naszyjnik utwierdził ich w przekonaniu, że najpewniej byli to orkowi nomadzi. Szczęście w nieszczęściu było takie, że napad odbył się przeszło miesiąc wcześniej, więc nie było realnego zagrożenia na spotkanie bandy zbójecko-napadackiej.

Jeszcze tylko złapali dwie kurki, wzięli kilka jaj i odjechali dalej. A wieczorem Abu ugotował pyszny rosół, a rano następnego dnia usmażył sporą jajecznicę.

28 Rua [kwiecień] 1501
Balltram z Shelterem siedzieli na niedużym głazie i jedli niewielki posiłek. Za niecałe dwie godziny miało zajść słońce i musieli jeszcze powrócić na trakt do reszty swoich towarzyszy. Nagle usłyszeli tętent kopyt, przełknęli ostatni kęs, spakowali swój majdan i ruszyli w górę wzgórza, aby spojrzeć co też się dzieje po jego drugiej stronie. Zbliżając się do płaskiego szczytu hałas nasilał się i w końcu można było zacząć rozpoznawać pojedyncze głosy. Głosy orkowych nomadów.

Najpierw zobaczyli kilkudziesięciu jeźdźców na koniach, dajrach oraz dwóch na wielkich grzmotorożcach. Plemię to wyglądało na dzikie i lubujące się w napadach, co od razu skojarzyło się Balltramowi z plemieniem Czeszkowego Wilka i ich przywódcą, groźnym Karakiem Krwawookim, które miał okazję zobaczyć podczas ataku na Darranis. Orki wymalowane w wojenne barwy i ozdobieni biżuterią z kości pokonanych wrogów sprawiali imponujące oraz groźne wrażenie. Kilku ważniejszych nomadów podchodziło do innych i rozkazywało, co niekoniecznie tamtym się podobało, jednakże po chwili wykonywali rozkazy. Nomadzi rozbijali obóz na noc.

Shelter i Balltram wycofali się, nie chcieli by ktokolwiek ich zauważył a nie ulegało wątpliwości, że niedługo kilku z nich ruszy na zwiad. Zatarli za sobą ślady i powrócili na oddalony o trzy/cztery kilometry szlak. Tam dogonili rozbijających pod dowództwem Endrifana obóz i przekazali wieści o orkach.

Decyzja właściwie była szybka. Postanowiono, że przemieszczą się jak najdalej z obecnego miejsca i rozbiją gdzieś dalej obóz, aby niepotrzebnie nie prowokować nomadów do ataku. Jak postanowiono tak też uczyniono. We względnej ciszy i spokoju zebrano na wozy swoje rzeczy i ruszono dalej, nie dając wytchnienia pociągowym zwierzętom. Dopiero gdy zapadł zmrok, a niebo zasnuło się ciemnymi chmurami stanęli aby odpocząć. Następnego dnia pilnowali się bacznie, jednak nie zobaczyli za sobą żadnego pościgu.

04 Mawag [maj] 1501
Ostatni tydzień minął nader spokojnie. Lśniące Szczyty od południa zdawały się być groźne i niedostępne, natomiast stepy od północy spokojne i łagodne. Pogoda co prawda nieco się popsuła i znów zaczął siąpić deszcz, jednakże nie pogarszało to w wyraźnym stopniu nastrojów w karawanie. Po drodze mijali karawany i podróżnych, pytali o to co przed nimi na szlaku, jak i sami odpowiadali co też za nimi było. Bohaterowie rozpytywali także czy przypadkiem nie jedzie przed nimi jakaś karawana dowodzona przez ludzkiego mężczyznę o ciemnych włosach wyglądającego na Wojownika, jednak nikt nie potrafił sprecyzować czy taki ktoś faktycznie jedzie przed nimi.

Trubadurka Ariella co wieczór uświetniała swoją grą i śpiewem kolację, aż w końcu także Serafin postanowił opowiedzieć pewną legendę o Landis zwącą się Nawałnicą Horrorów. Tak samo postąpił Abu, który zaprezentował orkową legendę o tym jak Thystonius podarował nam (orkom) swoją włócznie. W końcu także Kha’draz podzielił się pewną legendą dotyczącą starożytnego miasta Vorstów - Arluk oraz o Dysku Pamięci, który odkrył w zbiorach swego dziadka. Milena opowiedziała co nieco o północy Barsawii i plemieniu ludzi zwącym się Jeźdźcami Wypalonych Równin. Nie wiedzieć czemu, można było dojrzeć łzy w oczach gdy opowiadała tę historię. Kha’draz przytulił ją. I jedyną osobą praktycznie, która siedział nieco z boku był troll Kawalerzysta Dyrvil, który odzywał się tylko żeby poganiać swych towarzyszy, aby jak najszybciej dotrzeć do Całunu Ustrektu.

No i tak mniej więcej wędrowali od czasu napotkania orkowych nomadów, gdy nagle przed sobą ujrzeli czarny dym na trakcie. Coś najwyraźniej się paliło. Shelter wytężył swój wzrok i powiedział, że przed nimi leżą trzy wozy z których unosi się ów gęsty dym. Powiedział także, że nie widzi aby ktoś się tam poruszał i wyglądało na to, że ktoś dokonał napadu w nocy.

Podjechali bliżej. Dwa wozy niemal całkowicie spłonęły i tylko tliły się ich szczątki, trzeci leżał przewrócony na bok, zniszczony. Kilka ciał leżało w bezładzie, zabici od ciężkich toporów i mieczy. Ślady na ciałach i ziemi wskazywały na trolli.
„Napadli wczorajszego wieczora, szybko i skutecznie” wyjaśnił Endrifan analizując ślady.
Faktycznie tak też to wyglądało. Kilka ciał zebrano razem na ocalałym wozie i podpalono. Nie znaleziono niczego co wskazywałoby na to skąd lub dokąd wędrowali ani kim byli. Ruszyli dalej, w ciszy.

09 Mawag [maj] 1501
Kilka kolejnych dni minęło spokojnie. Ciągle wędrowali traktem wzdłuż Lśniących Szczytów, ogromnego pasma górskiego, który zdawał się nie mieć końca. W końcu dostrzegli przed sobą Całun Ustrektu – dżunglę jaka wyrosła na terenach pradawnego królestwa trolli.

Troll Dyrvil był wyraźnie podniecony. Widać po nim było, że nie może doczekać się gdy zagłębi się dżunglę, aby ją dokładnie zbadać i znaleźć to czego szukają – on i jego dwójka towarzyszy. Jak bohaterowie dowiedzieli się kilka tygodni wcześniej od Arielli, w Ustrekcie obecnie panował Horror Ago’astia, będący rozwiniętą formą Kryształowego Bytu. Ponoć przebywa on w jednym ze starożytnych miast trolli – Arrakal - obecnie pochłoniętym przez dżunglę. Kha’draz zainteresował się wtedy bardziej tym tematem i wypytywał trolla o wiele rzeczy, jednakże nie dowiedział się niczego konkretnego.

Niedługo później dotarli na skraj Całunu Ustrektu, by wędrować dalej wzdłuż niego.

10 Mawag [maj] 1501
Całun Ustrektu był mroczną dżunglą pełną niebezpieczeństw i wędrowanie wzdłuż niego w niewielkiej grupie osób, mogło być równie niebezpieczne jak wejście do samej dżungli. Pomimo tego nie mieli większego wyboru. W końcu po długiej podróży udało im się dotrzeć do niewielkich ruin pradawnej świątyni trolli znajdującej się nieopodal traktu. Rozbili tam obóz. Dyrvilowi zaświeciły się oczy, z tego co mówił to tutaj powinni się rano pożegnać z bohaterami i wejść samotnie w mroczne ostępu Całunu.

Pomiędzy dwoma stojącymi jeszcze ścianami świątyni rozpalili ognisko i rozpięli konie, aby te mogły wypocząć. Zbliżał się zmierzch, toteż równie szybko nazbierali drewna na opał i zasiedli do kolacji, a Dyrvil jął opowiadać o skarbach jakie czekają na nich w Arrakal – o żywym krysztale, orichalku, magicznych artefaktach. Na twarzach Arielli i Pasternaka wykwitły uśmiechu na myśl o szybkim wzbogaceniu się i sławie jakiej im to przyniesie. W końcu też zmęczeni położyli się spać rozstawiając uprzednio nocne straże.

Balltram walczył ze snem, gdy nagle coś w mrokach nocy przykuło jego uwagę. Jakiś duży kształt poruszał się pomiędzy drzewami. Podniósł się i podszedł na skraj lasu, gdy nagle postanowił spojrzeć termowizją w tamtą stronę. Wielki pająkowaty kształt zakradał się do nich już od dobrych kilkunastu minut. Krasnolud zlał się potem i w miarę szybko próbował wycofać się do obozu, gdy nagle wokół niego pojawiły się lepkie pajęcze ściany i sufit. Krzyknął. Po chwili odpowiedziały mu głosy przyjaciół.

Abu obudził krzyk Balltrama. Szybko zerwał się na równe nogi, chwycił miecz i tarczę i spostrzegł, że jest otoczony przez pajęcze ściany. „Co jest, kurwa?” powiedział. Rozejrzał się i w końcu stwierdzi, że znajduje się na końcu jakiegoś korytarza, przełknął ślinę i ruszył nim na spotkanie niewiadomego.

Podobnie obudzili się Serafin i Kha’draz. Każdy z nich osobno w innej części pajęczego labiryntu. Kha’draz wiedział co to oznacza. Wpadli w zasadzkę jehuthry, konstrukta Horrora, zapewne wspominanego przez Dyrvila Ago’astii. Ruszyli swoimi korytarzami, na spotkanie przeznaczenia.

Abu szedł krętym pajęczym korytarzem dość szybko, gdy nagle wyszedł na niewielki placyk z którego wychodziło kilka kolejnych korytarzy. Nie zastanawiał się długo i skręcił w pierwszy po lewej. Gdzieś przecież musiało znajdować się wyjście. Podążał w miarę ostrożnie, gdy nagle przed sobą spostrzegł ruch i usłyszał głośne popiskiwanie jakiejś bestii.

Serafin szedł korytarzem, gdy nagle za rogiem dostrzegł przed sobą Endrifana, Czarodziej jednak nie patrzył na niego a gdzieś dalej, tam gdzie właśnie w powietrzu zaczynała unosić się wielka pająkowata bestia. Elf zaczął nią obracać w powietrzu, a Serafin który spostrzegł to napiął cięciwę i posłał w stronę stwora strzałę. Abu, który właśnie dobiegł do nich, z krzykiem godnym Wojownika ruszył na stwora.

Kha’draz wpadł na Sheltera w miarę szybko. Od razu powiedział mu z czym mają do czynienia. Zwiadowca zdawał sobie jednak doskonale sprawę, to nie było jego pierwsze spotkanie z jehuthrami. Długo też nie musieli czekać, gdy tylko weszli w środek labiryntu jedna jehuthra czekała na nich. Od razu ją zaatakowali. Kha’draz wykorzystał Zew Cierpienia co pozwalało mu skuteczniej atakować stwora. Podbiegł do niego w Akrobatycznym Ataku i zadał pierwszy cios swoim vorstowym mieczem. Balltram, który w tym samym momencie wybiegł z jednego z korytarzy bez zastanowienia zaatakował. „On albo my” pomyślał.

Trzecia strzała Serafina trafiła w wielki odwłok jehuthry, gdy ta nagle posłała w stronę Abu lodową pajęczynę, która zmroziła nieco zapędy orka. Ten jednak nie zląkł się konstrukta i celnym ciosem odrąbał gadowi dwie kolczaste kończyny. Endrifan natomiast posłał w stronę stwora Ognisty Atak. Stwór dogorywał.

Balltram został mocno spleciony lodową pajęczyną, a Kha’draz oberwał odnóżami tak, że aż poleciał do tyłu. Pomimo tego jehuthra przegrywała. Shelter wycofał się o kilka kroków do tyłu i posłał pierwszą strzałę w potwora trafiając w jego łeb. Stwór zapiszczał i rzucił się na niego, gdy nagle jak spod ziemi wyrósł Kha’draz i mocnym ciosem walnął potwora po podbrzuszu. Balltram w tym czasie doskoczył i razem z Shelterem dobili stwora. Walka zakończyła się.

Pajęczy labirynt rozpłynął się po śmierci potworów. Bohaterowie znajdowali się w lesie, niedaleko swojego obozu. Dołączyli do siebie, gdy nagle spomiędzy drzew wybiegła Milena a za nią pędzący na swym granlainie Dyrvil z wielkim toporem w dłoniach. Milena zeskoczyła w dół niewielkiej niecki i uchyliła się przed śmiertelnym ciosem trolla. Serafin nie czekał na rozwój wydarzeń, od razu posłał celną strzałę w plecy trollowego Kawalerzysty, a Endrifan wykonał kolejny Ognisty Atak. Troll zdając sobie sprawę, że nie zdoła pokonać wszystkich siedmiu adeptów naraz postanowił czmychnąć jak najdalej, jednakże Abu z Kha’drazem stanęli mu na drodze i atakując granlaina strącili trolla na ziemię. Kha’draz spróbował zajrzeć w przestrzeń astralną, jednak ta była tak zanieczyszczona, że kolejne próby nie odnosiły sukcesu. Walka była krótka, mimo że troll był wspierany przez Ago’astię, ten nie dał rady i padł martwy na ziemię.

Kha’draz popatrzył na trolla, splunął na dłonie i odrąbał mu łeb. A potem jeszcze ręce i nogi. Następnie polał tak zmasakrowane ciało olejem i podpalił. Podobnie postąpił z jehuthrami. Wiedział, że tylko ogień może zniszczyć je n zawsze.

Kończąc oprawianie zwłok zastał ich świt. Poszukiwania Arielli i Pasternaka nie przyniosły rezultatów. Zniknęli. Nie było też szans aby zagłębiać się w Całun Ustrektu, gdyż mieli ważniejsze rzeczy do zrobienia. Nie wiedzieli też, czy przypadkiem Ariella i Pasternak nie byli również sługami Horrora. Postanowili zostawić tą sprawę nie rozwiązaną.

18 Mawag [maj] 1501
Przez kolejne dni wędrowali dalej na zachód wzdłuż Całunu Ustrektu a później ponownie Lśniących Szczytów, by w końcu dojść do miejsca gdzie trakt rozdzielał się na kilka odnóg. Weszli też na wyżyny, gdzie zieleni było mniej, a skalne piargi wydawały się jedynymi przyjaciółmi. W końcu dostrzegli przed sobą Góry Delaryjskie, a następnego dnia dotarli do miejsca gdzie trzy rzeki łączą się w jedną. Dotarli do Trójrzecza.

© 2025 Your Company. All Rights Reserved. Designed By Wu Czyż

Please publish modules in offcanvas position.