Sesja 24.11.2009
W Pogoni za Łuskami cz. 1: Tatuaż
25 Veltom [luty] 1501
List od Isama Derra przyszedł nader szybko. Shelter zapłacił posłańcowi parę miedziaków i, zasiadłszy wygodnie w karczmie Żonglująca Cieniopłaszczka, odpieczętował list. Gdy przeczytał go, podzielił się jego zawartością z Abu i Balltramem mówiąc, że obsydianin (Isam) pociągnął za odpowiedni sznurki i wysłał do Travaru szóstkę Dawców Imion zwąca się Drużyną Horfanty już 13 dnia Veltom, czyli przed niespełna dwoma tygodniami. Ów drużyna miała tam odnaleźć Endrifana i Khorela, aby pomóc im w walce z kultystami oraz rozeznać się bardziej w sytuacji dotyczącej Księgi Łusek oraz samych poczynań wszystkich zainteresowanych stron z południa Barsawii.
Shelter Biegły spalił w kominku list i nakazał Abu i Balltramowi zbierania się, gdyż następnego dnia skoro świt będą wyruszać na południe w stronę Travaru. Przypomniał im także, że gdzieś po drodze należałoby spróbować wyśledzić elfa Rismela i jego trzech towarzyszy, którzy wykradli jedną z Łusek z Parlainth i podróżuje również w stronę Travaru. Co wiedzą dzięki szpiegom wielkiego smoka Vasdenjasa.
26 Veltom [luty] 1501
Wyruszyli w lekkiej mżawce na południe traktem w stronę Ardanyan. Było chłodno i przez resztę dnia niewiele się w tej kwestii zmieniło. Wędrowali sami, co jakiś czas mijając wędrowców i karawany zmierzające do lub z Wielkiego Targu. Przez cały dzień oraz kilka kolejnych siąpiło niemiłosiernie. Ubrania stały się cięższe od wsiąkniętej wody, trakt stał się grząski i nieprzyjemny w wędrówce, a ciemne chmury nad głowami skutecznie psuły humor.
Balltram jeszcze tego samego dnia, którego opuścili wielkie i cudaczne miasto Wielki Targ zaczął odczuwać lekkie pieczenie swojego magicznego tatuażu. Nie mówił nikomu o tym, jednak sam w głębi siebie zastanawiał się, co też może to oznaczać.
29 Veltom [luty] 1501
Pogoda nieco zmieniła się. Teraz nie siąpiło cały czas, teraz lało mocno, raz na kilka godzin. Liczba karawan i podróżnych zmniejszyła się, osad i wiosek też było niewiele, jednak wiedzieli, że już niedługo dotrą do Ardanyan, gdzie ogrzeją się, zjedzą coś ciepłego i, przy dobrych wiatrach, wynajmą kajutę na jakimś porządnym statku, któym dopłyną co najmniej do Darranis, albo i V'strimon.
Gdy zatrzymali się w miejscu na trakcie przygotowanym do biwakowania, nikogo tam nie było. Mieli dla siebie przygotowane duże palenisko pod zadaszeniem oraz kilka innych drewnianych dachów na palach z ławkami i stołami, pod którymi mogli się skryć. Rozpalili ogień i zaczęli szykować się do kolacji, jednocześnie susząc ubrania i przeklinając paskudną pogodę.
Balltram odszedł niedaleko aby się załatwić. Przy okazji, korzystając jeszcze z dziennego światła przejrzał się w wielkiej kałuży. Popatrzył na swój tatuaż pod lewym uchem, który zmieniał się, pulsował, swędział. Krasnolud zasłonił go kołnierzem i włosami i powrócił do reszty towarzyszy, którzy już gotowali jakąś smakowicie pachnącą polewkę z królika.
01 Charassa [marzec] 1501
Ardanyan przywitali z utęsknieniem. Weszli do niego przez wysoką bramę i od razu udali się do wewnętrznego Kręgu do karczmy w której ostatnio się zatrzymali, do Spragnionego Smoka prowadzonego przez elfiego Wojownika Errina, będącego obecnie na Ósmym Kręgu doświadczenia.
Zasiedli blisko kominka, porozwieszali część mokrych ubrań i płaszczy i zamówili od razu po grzanym winie z ziołami. W kwadrans później cała trójka mlaskała, chrupała i gryzła smażone mięso, przegryzając pajdami chleba ze smalcem i skwarkami. Gdy tak jedli, Abu miał w końcu okazję aby przyjrzeć się tatuażowi Balltrama, gdyż już poprzedniego dnia wydawało mu się, że coś musi się z nim dziać. Teraz utwierdził się w tym przekonaniu, tatuaż lekko drgał i pulsował. Gdy, krasnolud odszedł na chwilę, Abu powiedział o tym Shelterowi. Ten mu odpowiedział: "też to zauważyłem. Na razie zachowujmy się normalnie, może to nic takiego."
Jeszcze tego samego dnia, gdy już dobrze pojedli i popili, Balltram i Shelter Biegły udali się na nabrzeże, aby rozejrzeć się za jakąś łodzią, którą mogliby popłynąć na południe. Musieli jak najszybciej dostać się do V'strimon, więc nie wybrzydzali i po kilku rozmowach z marynarzami i rybakami, znaleźli coś co ich zadowoliło, niedużą łajbę żaglową, która po odpowiedniej stawce zawiezie ich do Darranis. "A tam, już sobie poszukamy innego transportu" rzekł spokojnie Shelter.
02 Charassa [marzec] 1501
Dwójka t'skrangów zainkasowała z góry część zapłaty - 10 sztuk srebra i zaprosiła trójkę Dawców Imion na pokład. Kapitan, fioletowy t'skrang o płaskim, dużym pysku i nastroszonym grzebieniu od razu po wypłynięciu zasnął, jak się zdawało Abu, był nieźle napruty jakimś poczciwym bimberkiem. Oddalając się od brzegu i wypływając na w miarę szeroką Wiję przelewającą tony wody w każdej sekundzie, miał dziwne wrażenie, że kapitan nie będzie pamiętał podróży. Drugi t'skrang, młodszy, większy i bardziej żywiołowy również popijał, jednak zdawał się być na tyle trzeźwy, że nikomu to, póki co, nie przeszkadzało.
No i tak sobie płynęli przez kilka kolejnych dni w kierunku Darranis. Pogoda nie była najlepsza, chociaż w ostatnie dni poprawiła się i nawet słońce wyjrzało. Shelter skorzystał sobie wtedy z okazji i rozciągając się na pokładzie zapalił drewnianą fajkę. Abu przez ten czas wyciągnął swoją fujarkę, a melodie jakie grał rzeka niosła daleko. I tylko Balltram obserwował co też dzieje się na zachodnim brzegu, gdzie grupa krasnoludzkich kobiet kąpała się na golasa.
Abu poświęcił w ciągu tych kilku dni czas na podniesienie kilku talentów, jak Manewr, Wytrzymałość i Drewniana Skóra. Grał też sporo na fujarce, więc jego zdolności w tej dziedzinie również wzrosły. Balltram natomiast codziennie pływał i zwiększał swoją zdolność dłuższego pływania w cięższych warunkach.
06 Charassa [marzec] 1501
Podróż mijała im spokojnie i bez większych przygód, (nie licząc tego, że kapitan zalany w sztok niemal się utopił). Poprzedniego dnia rozbili niewielki obóz na zachodnim brzegu Wiji, rozpalili ognisko i zjedli co nieco.
Na niebie była szarówka, gdy nagle, jakby w transie, będący na wachcie Balltram wstał i oddalił się od obozu. Gdy odzyskał świadomość spostrzegł, że idzie po nieznanej sobie plaży na południe. Wschodzące słońce, które właśnie ukazało się na horyzoncie, oślepiło go nieco, nagle potknął się o coś niemal przewracając. Zaklął pod nosem, to coś o co nieomal wybił zęby, poruszyło się. Wcześniej było do połowy zakopane w piachu, teraz wyrosło prawie że na metr do góry. Coś co wydawało się być głazem, w istocie było ogromnym krabem z wielkimi, półmetrowymi szczypcami z przodu. A najgorsze, że tych krabów było kilkanaście. Balltram nie myślał długo i wybiegł poza leże stworów. Jednak jeden ruszył za nim, kłapiąc wściekle szczypcami. Krasnolud wyciągnął swój miecz i spróbował zaatakować kraba, jednak cios ześlizgnął się po pancerzu, krab natomiast kłapnął szczypcami i Balltram zawył z bólu. Krew wsiąkała w piach, a Zwiadowca odbiegł kulejąc.
Abu i Shelter szybko odnaleźli trop Balltrama i jego samego. Abu spróbował okrążyć legowisko ogromnych krabów i wszedł w wysoką trawę, bojąc się jednocześnie, aby w niej nie natrafić na jakąś niespodziankę. W końcu dotarł do Balltrama i zaciągnął go z powrotem do obozu, w czasie gdy Shelter odwracał uwagę krabów z drugiej strony.
Balltram w końcu nie mógł milczeć. Opowiedział o uczuciu jakie mu doskwiera od kilkunastu dni poprzez tatuaż. O tym, że czuje i widzi jak tatuaż się zmienia i pulsuje, jak wpływa na jego myśli i działania, których przejawem była niedawna samotna wędrówka na południe. Mówił, że coś jakby kazało mu iść tam, gdzie będzie mógł spotkać jakąś wytęsknioną rzecz.
Około południa dotarli do Darranis, gdzie pożegnali dwójkę t'skrangów dając im drugą część zapłaty, i od razu udali się na poszukiwanie jakiegoś transportu podróży do V'strimon. Szybko uśmiechnęło się do nich szczęście i niemal od razu zaokrętowali się na parostatku płynącym w upragnione miejsce. Do wieczora pochodzili po mieście, zatrzymali się w karczmie, a skoro świt następnego dnia zjawili się w porcie i odpłynęli na południe w stronę Jeziora Ban.
08 Charassa [marzec] 1501
Przepłynęli nie bez kłopotów przez Katarakty Adipae z samego rano i teraz, pod wieczór, dopływali do trzcinowego Pływającego Miasta Domu V'strimon na środku przeogromnego Jeziora Ban. Krążyli ponad dwa kwadranse wokół miasta zanim dobili do brzegu. Balltram zaczął wypytywać, czy ktoś nie widział elfa Mistrza Żywiołów o imieniu Rismel, jednak nie przynosiło to skutków. W końcu udali się do karczmy Córka Shivoam w zachodniej części miasta, gdzieś pomiędzy Wieżą Ognia i Wieżą Ziemi. Wynajmują pokój, jedzą kolację i idą spać.
09 Charassa [marzec] 1501
"Kurwa mać! Znowu?" zaklął Abu Hanza, gdy tylko dotarło do niego to, co przed chwilą powiedział mu Shelter. Abu ubrał się szybko i wyjrzał przez okno, zaczerpnął świeżego, rześkiego powietrza i spojrzał w ciemne, słabo oświetlone uliczki i kanały Pływającego Miasta. Że też nie mógł poczekać do świtu, pomyślał ork.
Abu i Shelter opuścili po cichaczu swój pokój w Córce Shivoam i weszli w uliczkę pod swoim oknem. Shelter rozglądał się chwilę, w końcu uśmiechnął się i powiedział „mam!”. Oczy Sheltera lekko zabłysnęły i Abu podążył za Zwiadowcą. W końcu stanęli nad kanałem. Szybko rozejrzeli się i zasiedli w łódce, aby przeprawić się na drugą stronę. Tam Shelter podłapał dalszy trop i nagle znieruchomiał. Zwiadowca wyostrzył swój wzrok i wskazał orkowi pewien punkt na trzcinowej ścianie jednego z budynków. Balltram wisiał uczepiony ściany i zaglądał ukradkiem przez okno do jakiegoś pomieszczenia, w którym tliła się delikatnie świeczka.
Balltram był w pełni świadomy kiedy zaczął wspinać się po ścianie. To co zobaczył wewnątrz zmroziło go. Elf o ciemnych włosach i bogatej, długiej szacie siedział nad jakimś dziennikiem i spisywał coś, jednak to co głównie przykuło uwagę krasnoluda to Łuska wystająca spod kawałka szarego materiału.
Balltram wszedł do budynku przez inne okno. W tym czasie Abu i Shelter udali się od frontu i zauważyli, że jest to karczma Szepczące Koło. Udali się pod wejście, gdy nagle wewnątrz rozległ się hałas. W kilka chwil później, gdy Abu stał od zaplecza pilnując drugiego wyjścia, z karczmy zaczęli wybiegać kolejni, roznegliżowani mieszkańcy, krztusząc się i łkając. Nagle z drzwi wyłonił się i spowił czernią sporą przestrzeń, gęsty, czarny dym. Abu na oślep wbiegł w niego mrużąc oczy i włażąc do karczmy spróbował odnaleźć Balltrama.
Nagle czarny dym zniknął. Balltram wpadł na Abu i szybko i zdawkowo powiedział co widział. Wybiegli z karczmy, złapali Sheltera i ruszyli za czarnym dymem udającym się w stronę zachodniego nabrzeża. Gdy niemal dogonili wędrujący, czarny dym o promieniu kilku metrów, Abu pokrył swoje ciało Drewnianą Skórą i chciał wbiec w dym aby zaatakować na oślep. Abu przewrócił się, jednak nie na lodzie, który nagle pojawił się pomiędzy nim a dymem, a przez Kryształowe Pociski, które nagle poszatkowały go mocno. Balltram poślizgnął się na lodzie i przejechał po nim kilka metrów. Shelter zatrzymał się cudem przed lodową taflą, zdjął łuk z pleców i posłał strzałę w dym, która jednak przeleciała na wylot.
Walka była krótka. Shelter wbiegł w dym po lodzie, omal nie przewracając się. Abu otrzymał drugi raz Kryształowymi Pociskami, a Balltram na czworakach próbował odejść z zasięgu działania lodowego zaklęcia, gdy nagle usłyszeli dwa chlupoty, jakby ktoś wskakiwał do wody. Po chwili czarny dym rozwiał się. Sheltera ani poszukiwanego elfa Rismela nie było na nabrzeżu. Za to w około Abu i Balltrama zebrało się kilku mieszkańców, w oknach domów pozapalały się światła, a strażnicy, którzy byli w pobliżu, z zaciekłością godną brytana, spoglądali na dwójkę leżących bohaterów.