006. Nareszcie Travar? [Serafin]

Sesja 21.04.2009

NARESZCIE TRAVAR?

3 dzień Dni Ziemi 1500
Serafin wstał rano, zjadł śniadanie i wyszedł rozejrzeć się po mieście. Wrócił później do Za Winklem i zastał tam Xira z jakimś krasnoludem. Porozmawiali chwilę, po czym Galeb-Klek opuścił znów karczmę, gdy wrócił Xira już nie było. Postanowił zaczekać na niego. Godzinę później Łucznik zjawił się. Serafin zapytał się, czy zna on jakiegoś Czarodzieja lub Trubadura, który mógłby pomóc mu w odcyfrowaniu znalezionego dziennika, bo skoro nie może zająć się poszukiwaniami wujka, to zajmie się chociaż tym. Łucznik nie namyślał się długo i po obiedzie ruszyli razem do dawnej znajomej orczycy Xira, Czarodziejki o imieniu Valza. Przeszli przez główny plac miasta i wyminęli arenę Wielkiej Gry. Weszli na podwórko jednej z kamieniczek i ruszyli schodami w górę na jednej z klatek schodowych. Niestety nie zastali nikogo, o czym nie zawahała się poinformować ich sąsiadka Czarodziejki. Serafin zapytał się o innych Czarodziejów, jednak Xiro nie był chętny do podania nazwisk, gdyż jak powiedział, tylko jej może zaufać. Serafin odparł na to, że sam nie wie czy może komukolwiek ufać i nie wie czy może zaufać także jemu. Xiro po takim argumencie powiedział kilka nazwisk i, że znaleźć ich może w mieście, nie sprecyzował gdzie.

4 dzień Dni Ziemi 1500
Serafin wstał wcześnie, zjadł świeże śniadanie i popił mlekiem. Udał się do Rohana, jednak nie został wpuszczony, gdyż ork załatwiał ważne interesy. Kazano przyjść mu wieczorem. Serafin zaczął włóczyć się po mieście. W końcu po dłuższym okresie trafił pod Arenę, gdzie odbywały się różne gry i zabawy towarzyszące Dniom Ziemi. Zapłacił 1 sztukę srebra i wszedł do środka. Po przejrzeniu dziwnej i różnorodnej oferty, postanowił wziąć udział w konkursie rzutu butem. Poczekał dość długą chwilę aż zgłoszą się kolejni zawodnicy. Odległość była mierzona według jakiegoś dziwnego przelicznika zależnego od wielkości stopy, rozmiarów Dawców Imion i, jak niektórzy podejrzewali, widzimisię prowadzącego konkurs t'skranga. Techniku rzutów były różne, jednak ta zaproponowana przez Serafina nie przyniosła mu zwycięstwa. Po konkursie poszedł po buta, założył na nogę i ruszył dalej włóczyć się po uliczkach Travaru.

Nastał wieczór. Serafin udał się do posiadłości Rohana. Wszedł na dziedzińczyk, gdzie dalej został zaprowadzony do orka. Tam znów porozmawiali o wujku Kirstenie i innych sprawach. Serafin pokazał także Posłańcowi znaleziony jakiś czas temu dziennik. Ork przejrzał go lecz nie był w stanie nic o nim powiedzieć, a zwłaszcza o tym w jakim języku został napisany. Zresztą sam dziennik nie był w dobrym stanie. Pokrwawiony i przemoczony był ciężki do odczytania w niektórych miejscach. Ork zdziwił się dlaczego Serafin nie poszedł z tym do biblioteki. Ten uśmiechnął się jakby co najmniej odkrył zasadę działania silnika ogniowego. Chwilę później wyszedł i wrócił do Za Winklem. Miał plan na jutrzejszy dzień.

5 dzień Dni Ziemi 1500
Biblioteka znajdowała się kilka uliczek od Areny, toteż Serafin szybko ją odnalazł. Wszedł po schodach i został przywitany przez dwójkę strażników. Tam musiał zostawić wszelką broń jaką miał przy sobie i uiścić opłatę. Jednak, gdy powiedział w jakim celu przyszedł, jeden z bibliotekarzy odparł, że na razie nie musi nic płacić. Nie minęła chwila, a zjawił się starszy bibliotekarz, starszy, posiwiały krasnolud w biało-zielonej tunice i sandałach. Zaprosił Serafina do środka i wysłuchał tego co miał do powiedzenia. Krasnolud zaciekawił się historią dziennika i nim samym. Za zgodą Serafina sporządził odpis jednej strony, by móc przeanalizować ją i dowiedzieć się o niej jak najwięcej. Młody Galeb-Klek miał się ponownie pojawić za kilka dni, gdy będzie już co nieco wiadomo.

4 dzień Raquas [lipiec] 1500
Minęły trzy dni. Serafin pełen nadziei ruszył z karczmy do biblioteki. Miał nadzieję dowiedzieć się w końcu czegokolwiek. Życie w Travarze zaczynało go wykańczać. Myślał o powrocie do domu, o pieniądzach, które szybko się kończą, o wujku i tym, że nikt nie chce mu pomóc w odnalezieniu go. Jedyne co go trzymało jeszcze w tym mieście to nadzieja na odkrycie sekretu dziennika.

Strażnicy w bibliotece wpuścili go bez zastrzeżeń. Jednak już w środku musiał poczekać dłuższą chwilę na starszego bibliotekarza. Ten przyszedł, lecz jednak zamiast porozmawiać z Serafinem kazał mu wyjść. Na twarzy krasnoluda malowało się przerażenie i poczucie wiedzy, jakiej młodzieniec z prowincji nie powinien poznać. Serafin zaczął protestować, jednak w sukurs bibliotekarzowi przyszła straż, która szybko wyjaśniła sprawę. Serafin został bez niczego, sam w obcym mieście. Teraz musiał poważnie zastanowić się co chce dalej robić.

17 dzień Raquas [lipiec] 1500
Minęły dwa tygodnie w ciągu których Serafin zmienił karczmę na gorszej kategorii, jednakże pozwalającą zaoszczędzić pieniądze. Poszukiwał też jakiejś pracy, ale dorywcze obieranie warzyw i pomoc w kuchni nie były tym o czym marzył. W końcu przechadzając się jedną z bocznych uliczek natrafił na nieduży sklepik z ziołami i medykamentami Vristala. Człowiek ten był już sędziwego wieku, zgarbiony i schorowany, jednak wciąż miał wigor w sobie, a w dodatku był miły i życzliwy. Wielkie było zaskoczenie Serafina, gdy Vristal zgodził przyjąć się go na termin czeladniczy. Następnego dnia Serafin przeprowadził się do jego kamienicy i zajął jeden z pokoi. Pracę zaczął od pomocy przy sporządzaniu mikstur leczniczych, ucieraniu ziół itp., a za swój wkład dostawał jedzenie, dach nad głową i niedużą pensję.

1 dzień Riag [wrzesień] 1500
Sollus minął szybko u starego Vristala zwłaszcza, że pora deszczowa dała o sobie znak. Serafin w tym czasie podniósł swoje umiejętności alchemiczne, co także cieszyło jego mistrza. W końcu Galeb-Klek nie był w ciemię bity, nauczył się paru przydatnych rzeczy w Copperpick.

Tego dnia lało z nieba jak cebra. Serafin wracał z zakupami wieczorem pospiesznym krokiem do domu. Gdy zbliżał się już do kamienicy Vristala, ktoś nagle gwizdnął. Serafin odwrócił się i spostrzegł stojącą po drugiej stronie ulicy postać. Przypatrzył się jej, gdy nagle ów postać ściągnęła kaptur chroniący ją od deszczu. Serafin upuścił torby na ziemię roztrzaskując butelkę wina i wysypując pieczywo. Na przeciwko niego stał wuj Kirsten. Serafin podbiegł do niego, nie spodziewając się tego co się miało za chwilę wydarzyć. Kirsten chwycił Serafina za gardło, uniósł go i zaciągnął do zaułka. Galeb-Klek był zaskoczony, nie wiedział co się dzieje. Wuj wciągnął go pomiędzy budynki i przyparł do obdrapanej ściany. Ciężkie krople deszczu spadały na obydwojga w ciemnym, niewidocznym dla reszty zaułku.
"Gdzie jest dziennik?" ciężkim, oschłym tonem zapytał się Kirsten.
Serafin ledwo zdołał wydusić z siebie ciche jęki. W końcu, przyciśnięty powiedział "w moim pokoju".
Kirsten spojrzał na bratanka, a ten spojrzał na niego. Serafin dostrzegł, że jego wuj się zmienił. Nie wiedział jak i pod czyim wpływem, jednak wiedział, że nie była to zmiana na lepsze.
"Idź po niego" rozkazał mu wuj i puścił rękę. Serafin opadł zaczerpując powietrza. Wyszedł z ciemnego zaułka i spojrzał na kamienicę Vristala na przeciwko. Nagle dostrzegł jak okno z jego pokoju na drugim piętrze otwiera się i ktoś wyłazi po parapecie na dach. Nagle poczuł jak Kirsten odpycha go na bok i spostrzegł jak biegnie on za uciekającym po dachach złodzieju.

Nie myśląc długo, podniósł się i ruszył biegiem za wujkiem, rozbryzgując kałuże. Widział jak Kirsten biegnie szybko biegnie w miejskim mroku. W końcu dał za wygraną, nie miał szans ze zdolnościami wujka. Nagle ktoś złapał go za ramię. Odwrócił się i spostrzegł przyjazną twarz Xira. Ruszyli razem pod daszek jednej z kamieniczek. Łucznik przestrzegł go, żeby nie wplątywał się w sprawy, których nie będzie w stanie zrozumieć. Powiedział, że zauważył jego wujka już kilka dni wcześniej w Za Winklem, gdzie wypytywał o swego bratanka. Na koniec dał mu odpis, który zdobył jakimś cudem z biblioteki, oraz radę, by uważał na siebie. Na koniec odwrócił się, zarzucił płaszcz i odszedł w deszcz i mrok nocnego Travaru.

Serafin jednak nie chciał rezygnować. Znał już na tyle miasto, by spokojnie i w miarę szybko udać się w znane mu miejsce. W oknach domu Rohana paliło się światło. Nie czekał długo, Kirsten pojawił się na Złotej niecały kwadrans po nim. Zapukał do drzwi Rohana, po czym wszedł do środka, gdy otworzył mu służący. Serafin wyszedł z bramy na przeciwko oddalonej o kilka numerów i ruszył do domu. Musiał się wytłumaczyć jeszcze Vristalowi.

3 dzień Riag [wrzesień] 1500
Vristal na szczęście był porządnym człowiek i zrozumiał w jakiej sytuacji znalazł się jego podopieczny. Teraz, podobnie jak wczoraj, Serafin siedział w bramie jednej z kamienic i obserwował ruch na ulicy Złotej, zwłaszcza przed domem Rohana. Sam nie wiedział czego oczekiwać. Pójść porozmawiać z nim czy nie? Zostawić to tak jak jest i nie przejmować się? W końcu ruszył do domu, gdy po godzinie od zgaszenia świateł nadal nic się nie działo.

Po drodze nadal myślał co robić, a w jego umyśle kiełkował pomysł. Do swojego pokoju wszedł cicho, by nie budzić Vristala. Zostawił rzeczy i ruszył do laboratorium. Pracował niemal do świtu.

5 dzień Riag [wrzesień] 1500
Można powiedzieć, że miał szczęście. Idąc główną ulicą spostrzegł jak jego wuj prowadzi konia ku miejskiej bramie. Pogoda dopisała i na ulice wyszło więcej Dawców Imion niż w ciągu kilku ostatnich dni, gdy lało z nieba. Serafin zaczął przeciskać się w tłumie, by dogonić Kirstena kilkanaście metrów przed bramą. Wyciągnął strzałkę i nie zastanawiając się długo, dźgnął wujka w rękę.

Ten się obrócił, a ich oczy spotkały się na chwilę. W oczach Kirstena było widać..., a w oczach Serafina tylko strach. "Ty obesrańcu" (a co? ;P), przeklął po cichu Posłaniec. "Złodziej! Łapać go" krzyknął, gdy chłopak zaczął uciekać. Zakotłowało się. Kilku stojących obok trolli zaczęło wypatrywać złodzieja, a grupa t'skrangów nawoływać innych Dawców Imion, by łapali rzezimieszka. Serafin przeciskał się przez tłum, próbując wyglądać tak zwyczajnie, jak to tylko możliwe. W końcu porzucił broń i sakwę z trującą mazią. Ledwo to zrobił, a ujrzał biegnącą z naprzeciwka straż. Wyminął kilka kolejnych wozów i popędził uliczkami co tchu. Byle dalej.

Minął jakiś czas. Serafin postanowił wrócić w okolice bramy, przy której dokonał próby zamachu. Myślał, że może uda mu się odnaleźć niewykorzystaną dawkę trucizny, w końcu tyle się nad nią nasiedział. Teraz dopiero uświadomił sobie jak głupi był to plan i jak łatwo mógł zostać złapanym. Jedyne, co się udało, to to, że trucizna osłabiająca dostała się do krwiobiegu Kirstena. Akcja była jednak zupełnie nieprzemyślana. W ogóle nie wziął pod uwagę, że trucizna może nie być skuteczna przeciwko adeptowi, a nawet jeśli była to i tak zadziałałaby z opóźnieniem. Wujowi najpewniej udało się opuścić miasto, a chłopak nie widział żadnych możliwości na poznanie ani celu jego podróży, ani obecnego położenia. Niby mógłby udać się do Rohana, ale po co? Z czym?

Serafin popatrzył na złote dachy wież bramy, westchnął i ruszył do Vristala. Kończyła się jego przerwa, a musiał zrobić jeszcze zakupy.

© 2025 Your Company. All Rights Reserved. Designed By Wu Czyż

Please publish modules in offcanvas position.