Sesja 31.03.2009
SZKOLENIE
16 dzień Riag [wrzesień] 1500
Balltram nie darzył orków zaufaniem, ale ciężko było mu się nie dziwić. Gdy dowiedział się, że ork o imieniu Abu będzie im towarzyszył do Travaru to jego myśli zaprzątały najczarniejsze myśli. Abu z kolei miał okrojone bardzo poczucie zaufania do kogokolwiek, biorąc pod uwagę wydarzenia ostatniego roku, gdy został zdradzony. Shelter Biegły natomiast był pełen optymizmu i wiary w dobrą i bezpieczną podróż.
Przywitali się ze sobą, i nie szczędząc czasu, ruszyli ku wschodniemu wyjściu z Tessesta. Tam, widząc, że wiele wozów, pieszych i tych na wierzchowcach ciągle opuszcza miasteczko po Jarmarku, poczęli dopytywać się o kierunek podróży i możliwość dołączenia się. W końcu trafili na karawanę złożoną z trzech wozów ciągniętych przez woły należącą do elfów i ludzi. Porozmawiali z szefem ów karawany, starszym człowiekiem o imieniu Elkan, który zgodził się na wspólną podróż. Jak dowiedzieli się od niego, ich wioska położona była około tygodnia drogi od Tessesta na południowy-wschód na podgórzu Tylonów. Stamtąd był również tydzień drogi do największego miasta w promieniu wielu mil, Kratas.
17 dzień Riag [wrzesień] 1500
Pogoda popsuła się strasznie. Poprzedni dzień był słoneczny i ciepły, ten zaczął się od lekkiej mżawki, by pod wieczór przerodzić się w ulewę i mocne zrywy wiatru. Wszystkim odechciewało się podróży, zwłaszcza, że nie jechali traktem a zwykłymi bezdrożami, które stały się grząskie i ledwo przejezdne.
19 dzień Riag [wrzesień] 1500
Burza wzmogła się znacznie. W południowych godzinach było ciemno jak o zmroku. Pod wieczór okazało się, że zgubiono szlak którym jechano. Całe szczęście jechali wzdłuż północnych zboczy Tylonów, które były doskonałym punktem orientacyjnym. Następnego dnia, Shelter wraz z Balltramem ruszyli do przodu, gdzie Zwiadowca począł nauczać krasnoluda w dziedzinie jego Dyscypliny. Spytał się go na początek, o to kim według niego jest Zwiadowca. Ten pokrętnie odpowiedział, że łowcą, traperem, który musi umieć rozróżniać ślady, polować na zwierzynę. Shelter nie zgodził się z tą teorią do końca. Powiedział mu, że Dyscyplina Zwiadowcy to obserwacja i analiza świata. Gotowość do zmian jakie mogą nadejść jak do zmian pór roku.
"Życiem Zwiadowcy kieruje ciekawość - zawsze interesuje go, co znajduje się za następnym wzgórzem czy lasem. Talenty jakie posiada pozwalają mu jak najlepiej wtopić się w otaczający go świat. Zwiadowca wywiera minimalny wpływ na otoczenie, musi żyć w całkowitej zgodzie ze swoją Dyscypliną, dlatego nie jest myśliwym i nie zabija by sprzedać skóry i mięso, zabija w potrzebie, by odziać siebie i nie umrzeć z głodu."
"Co do innych Dyscyplin, to często porównuje się nas z Wojownikami i Złodziejami. Nienawidzę tego. Prawdą natomiast jest to, że wykorzystujemy te same Talenty co oni, jednak my robimy to w zupełnie inny sposób, w innym celu. Nie skradamy się, by ukraść komuś sakiewkę czyli skrzywdzić kogoś. Skradamy się, by jak najbliżej podejść swój cel, aby podsłuchać, zobaczyć z bliska jakąś skrywaną tajemnicę lub nawet zaatakować."
Wielu takim wywodom Sheltera i rozmowom z Balltramem przysłuchiwał się Abu Hamza. Dziwiła go taka postawa Zwiadowcy wobec świata. Jednak na razie nie odzywał się jakoś ponad potrzeby.
22 dzień Riag [wrzesień] 1500
W końcu udało się dotrzeć karawanie Elkena do rodzinnego Manbilis, wioski leżącej na północo-wschodnim podgórzu Tylonów. Osada liczyła około 300-350 Dawców Imion w większości elfów, ludzi i krasnoludów.
Mimo paskudnej, deszczowej pogody część mieszkańców wybiegło na powitanie powracających kupców. Dzieci i kobiety zaczęły witać się z wracającymi z daleka ojcami i mężami, przeglądać rzeczy na wozie i cieszyć się. Nagle pojawił się krasnolud w turkusowym płaszczu i długim kapeluszu typu hennin. Abu zauważył, że deszcz się go nie imał. Krasnolud rozporządził, by wozy rozładować bez ociągania. Później okazało się, że był to Frunfik, Mistrz Żywiołów i jednocześnie zarządca osady.
W osadzie spędzili dwa dni, by odpocząć i nabrać sił. Przez ten czas Shelter kilkukrotnie rozmawiał z Mistrzem Żywiołów. Nauka Balltrama także nie ustępowała, musiał wielokrotnie rozpoznawać ślady, musiał dać ponosić się magii Dyscypliny, która stawała się powoli widoczna w ruchach i zachowaniu krasnoluda. Zresztą było to widać w następny dzień po przyjeździe, gdy Balltram zaciekawiony okolicą wioski, wyszedł skoro świt zrobić rekonesans okolicy.
Tego samego dnia, po śniadaniu, Abu Hamza oddał się prawie dziesięciogodzinnej medytacji nad talentem Uniku. Podążał w myślach za intuicją, wiedział, że magia Dyscypliny w końcu wskaże mu prawidłową drogę, by móc lepiej wykorzystywać jeden ze swych Talentów.
Dwudziestego czwartego dnia Riag opuścili Manbilis, kierując się na południe przez podgórze Tylonów. Pogoda była dość ładna, słońce miejscami przebijało się przez chmury, jednakże temperatura obniżyła się dość znacznie.
26 dzień Riag [wrzesień] 1500
Opuszczając Manbilis postanowili skrócić sobie drogę i przejść przez wschodnie Tylony, gdzie góry nie były już tak wysokie, za to poorane jarami z pełnymi skał i lasów szczytami. Tak zwane góry niskie, gdzie widać było dość znaczną różnicę względną wysokości pomiędzy szczytami a dolinami.
Tego dnia obudzili się wcześnie. W nocy padało, jednakże udało im się rozpalić ogień i zagrzać wodę. Abu postanowił zrobić jakąś szybką zupę na rozgrzanie, gdyż noc była zimna. Shelter dalej szkolił Balltrama i korzystając z okazji wyszli z lasu, gdzie spali pod kilkoma skałami. Stanęli tam na wprost jednej z gór, pod pnącą się na kilkadziesiąt metrów w górę, ścianie. Shelter kazał mu wspinać się na nią, aż do półki skalnej osadzonej jakieś trzynaście metrów ponad nimi. Tłumaczył mu przy okazji tajniki Wspinaczki. Wszystkiemu przyglądał się Abu, który wyszedł z lasu, by przyjrzeć się poczynaniom krasnoluda, któremu człowiek właśnie zawiązywał oczy.
Wspinaczka nie była łatwa, jednak Balltram z niedużymi problemami poradził sobie. Czuł jak magia Dyscypliny podpowiada mu, którędy ma iść, pod palcami czuł najdelikatniejsze szczerby i rozpadliny, których się chwytał. Gdy dotarł na szczyt zdjął opaskę i rozejrzał się. Dalej, za załomem skalnym ze zdziwieniem spostrzegł rozwaloną palisadę. Podszedł bliżej i jego oczom ukazało się coś w rodzaju siedziby myśliwskiej. Trzy niewielki, zniszczone chałupy, swoje lata miały już dawno za sob, a do ich zniszczenia przyczynił się jakiś zewnętrzny czynnik. Był całkiem pewny, że zrobił to jakiś latający stwór. Zresztą, gdy zobaczył ciało leżące w wysokiej trawie, zrozumiał, że gdzieś w pobliżu czai się niebezpieczeństwo.
Abu poczuł zapach spalenizny. "Zupa!", krzyknął i pobiegł z powrotem. Chwilę później Balltram zawołał Sheltera, by ten wszedł na górę. Nie minęła minuta, gdy razem przeszukiwali trzy opuszczone pomieszczenia. Na palisadzie Zwiadowca zobaczył w miarę świeże ślady szponów. Po szybkich oględzinach doszli do wniosku, że dawno temu coś zaatakowało to miejsce i przegoniło myśliwych, niszcząc palisadę i chałupy. Później, w ciągu ostatniego roku przybył tu, leżący w trawie nieszczęśnik. Zaczęli osobno przeszukiwać chatki.
Balltram odwrócił ciało krasnoluda. Coś je porządnie rozszarpało, a zaczęło od gardła. Przeszukał tobołek leżący obok. Wziął sakiewkę i pordzewiały miecz. Zajrzał kolejno do chałup jednak nie zauważył niczego, co mogłoby się przydać. W końcu zawołał Zwiadowcę, jednak ten nie pojawił się. Zaczął szukać i w końcu za wysuniętą najdalej chatą znalazł świeże ślady. Coś zaciągnęło Sheltera w stronę lasu. Balltram zawołał Abu i po chwili razem zaczęli poszukiwania zaginionego kompana.
Gdy w okolicy nie znaleźli większych śladów, wrócili po rzeczy, zjedli zupę i ruszyli w kierunku w jakim prowadziły znalezione przez Balltrama ślady. Około kilometra dalej, w podmokłym lesie, Abu Hamza znalazł mało widoczne ślady odbite w błocie. Krasnoludowi było to trochę w nie smak, gdyż to on właściwie ich szukał.
Szli dalej. W końcu znaleźli gdzieś skrawek koszuli Zwiadowcy. Później znów połamane świeżo gałęzie gdzieś na wysokości kilku metrów ponad ziemią. Szli dalej za tropem, klucząc w leśnych ostępach między skałami, w jarach na niegościnnym terenie. Po kilku godzinach podniosła się gęsta mgła, co jeszcze bardziej utrudniało Balltramowi wytropienie stwora, który porwał jego mistrza.
W końcu dotarli pod pionowo pnącą się skałę. Po krótkim odpoczynku postanowili wspiąć się na nią. Balltramowi udało się to szybko i sprawnie, natomiast Abu miał większe problemy. Raz ześlizgnął się ze z niej. Jednak krasnolud postanowił mu pomóc i spuścił mu linę do połowy skały. Po chwili razem byli już na górze.
Ruszyli po półce skalnej w lewo. Gdzieś przed sobą usłyszeli cichy trzask. Balltram powiedział Abu, by ten pozostał z tyłu, jednak ten uważał, że Wojownik nie powinien się skradać jak Złodziej. W końcu za załomem skalnym dostrzegli rozmyte we mgle niewielkie ognisko i siedzącą przy nim postać, a w powietrzu dało się czuć zapach pieczonego ptactwa.
Balltram postanowił podejść cichaczem. Za nim ruszył Abu, jednak ten stanął nierozważnie i kilka kamieniu potoczyło się spod jego nogi. Postać odwróciła się, a Abu nie chcąc wyjść na złodzieja, wyszedł naprzeciwko nieznajomemu, wyciągając jednocześnie swój miecz. Podszedł i kilka metrów przed tajemniczą postacią rozpoznał Sheltera. Ten zapytał się o krasnoluda, który po chwili wyszedł z ukrycia. Po chwili cała trójka zasiadła razem i poczęła jeść upieczonego ptaka.
Okazało się, że był to kolejny test, sprawdzający, czy Balltram nadaje się na Zwiadowcę i całe porwanie mogło być tylko zaaranżowanym sprawdzianem, chociaż sam Shelter nie powiedział dokładnie czy został porwany, czy sam z siebie to zrobił. Gdy zjedli ruszyli dalej, by nadgonić stracony czas i zejść w końcu z gór.
30 dzień Riag [wrzesień] 1500
Wyminąwszy osadę w pobliżu Rzeki Tylon dotarli do jej brzegu, gdzie stacjonował prom. Był to stary t'skrangowy parostatek, którego żal było oddawać do rozbiórki. Na nieszczęście teraz był on po drugiej stronie rzeki i pozostała im tylko jedna z kilku niewielkich żaglówek. Za niewielką opłatą dwójka t'skrangów w ciągu godziny przetransportowała ich na drugi brzeg do Daiche.
Doki w porcie Daiche dzieliły się na trzy główne części. W środkowej znajdowały się przystanie dla przybijających parostatków, okrętów i innych statków. Dwie pozostałe części leżały na północ i południe od przystani i znajdowały się w nich głównie nadbrzeżne tawerny po trzy z każdej strony. Trójka przybyłych przed chwilą poszukiwaczy przygód ruszyła w kierunku jednej z nich, gdzie od kilku dni czekał ktoś na nich. Zardzewiały Hak był porządną tawerną pełną t'skrangowych marynarzy, ale także kupców, tragarzy i przyjezdnych innych ras. Wewnątrz panowała miła atmosfera, a zapach wymyślnych potraw unoszący się z kuchni wprawiał w zachwyt. Trójka wędrowców zasiadła za jednym stołem i nie czekając długo na obsługę, zamówiła specjalność dnia oraz coś do picia. Shelter poprosił karczmarza, t'skranga o pewną przysługę. Ten chwilę później wysłał kogoś w miasto.
Gdy już podjedli, do karczmy wszedł wysoki elf ubrany w magowskie szaty. Shelter wstał i poprosił go do siebie. Elf przywitał się ze Zwiadowcą i bezceremonialnie zapytał się czy to on, wskazując na krasnoluda. Shelter przytaknął i wymienił kilka zdań z elfem jakby nie było Abu ani Balltrama w pobliżu, co zdenerwowało orka i krasnoluda. W końcu elf przedstawił się "Nazywam się Endrifan i jestem adeptem Czarodziejem, który osiągnął VII Krąg w swojej Dyscyplinie". Po kolejnych nieskładnych pytaniach Abu, ten postanowił wyjawić kolejne tajemnice. "Widzisz drogi orku, sprawa ma się tak, że ów Balltam został obdarzony przez swojego dziadka przedziwnym tatuażem, który widnieje na jego szyi, poniżej lewego ucha. Tatuaż ten został napisany w dziwnym języku, który potrafi odczytać niewielu Dawców Imion. Sądzimy, że ma on związek z pewną księgą stworzoną wieki temu przez Horrory, zwaną Księgą Łusek. Księga ta została stworzona przez grupę Horrorów, które podczas poprzedniego Pogromu schwytały i zabiły wielkiego smoka czemu towarzyszył wielki ból. Z łusek, tego zapomnianego smoka, Horrory stworzyły księgę, zapisując na niej... właściwie nie wiadomo co. Karty z tej księgi rozrzucone są po całej Barsawii. Uważamy, że istnieje kult, który próbuje złożyć Księgę i przyzwać Horrory, by mogły one dokończyć swoje dzieło zniszczenia."
Abu wraz z Balltramem docenili umiarkowaną szczerość elfa. Zaczęli pomału rozumieć z czym mogą mieć do czynienia lecz pomimo jeszcze wielu pytań, niczego więcej się nie dowiedzieli. Czarodziej chciał mieć jeszcze pewność w kilku kwestiach i nie chciał zdradzać wszystkich swoich sekretów, by nie narażać siebie i pozostałych. Na jego prośbę Balltram udał się z nim do jego pracowni, by tam mógł skopiować tatuaż na arkusz papieru. Po wszystkim, elf powiedział, że skontaktuje się z nimi w Travarze, gdy tylko zdoła odczytać tatuaż. "Cały proces musiał będzie jednak potrwać, trzeba będzie odwiedzić kilka bibliotek, zasięgnąć dyskretnie języka. Zajmie to pewnie kilka miesięcy."
Pod wieczór ruszyli do jednej z karcz i wynajęli pokój. Jak na jeden dzień dość było wrażeń i każdemu z nich należał się odpoczynek w miękkim łóżku.
1 dzień Teayu [październik] 1500
Tego dnia Abu pospał dłużej, natomiast szkolenie Balltrama trwało od samego rana. Shelter Biegły cieszył się, że trafił na pojętnego ucznia, chociaż nadal było sporo do roboty. Tego dnia po kilku wykładach dotyczących zasad działania magii Dyscypliny, Karmy oraz rozmów o wizji świata, Balltram dostał zadanie. Zwiadowca spośród wielu gości karczmy wybrał jednego kupca, którego Balltram miał śledzić aż do zachodu słońca i musiał przy tym nie dać się złapać i wtapiać się w otoczenie. Po zachodzie słońca miał zdać relację z życia kupca. Dowiedzieć się o czym rozmawia, co je, co myśli. Musiał się nim stać.
2 dzień Teayu [październik] 1500
Tego dnia Balltram robił dokładnie to samo co dnia wczorajszego, jednakże był po kilku radach Sheltera, które cierpliwie wysłuchał. Wieczorem, gdy zdawał kolejną relację o krasnoludzkim kupcu imieniem Vrindul, Shelter był wyraźnie zadowolony. Balltram wiedział jak kupiec nazywa się, gdzie jada, co najbardziej lubi pić, z kim załatwia interesy, gdzie mieszka, jak traktuje innych Dawców Imion. Wiedział praktycznie wszystko. A poza tym poznał miasto i zachowania ludzi w nim. No i w międzyczasie zakupił sobie misiurkę.
Abu przez ten czas odpoczywał, niewiele wychodząc z karczmy. Razem z Shelterem uzupełnili zapasy na podróż do Travaru i załatwili zaokrętowanie na parostatku kupieckim należącym do K'tenshin Zmącona Woda.
3 dzień Teayu [październik] 1500
Tego dnia ruszyli w dół Tylonu przez zachodnie ostępy Dżungli Serwos. Pierwszy raz widzieli dżunglę, co wprawiło ich w zachwyt, ale i przerażenie. Widok nawet tylko tego w miarę ucywilizowanego skrawka dżungli dawał pojęcie o wielu niebezpieczeństwach płynących z tego miejsca. Deszcz, który zaczął padać tego dnia i nie przestał przez kilka dni potęgował uczucie dzikości miejsca.
7 dzień Teayu [październik] 1500
Farram było niewielkim miastem położonym na przecięciu kilku szlaków handlowych. Dotarli do niego popołudniu i od razu udali się do karczmy, by schronić się przed nieprzychylną pogodą. Tam osuszyli się i wynajęli pokój do następnego dnia. Pod wieczór wypogodziło się w miarę, jednak nikomu nie chciało się wyściubiać nosa spoza ciepłej i wygodnej karczmy.
8 dzień Teayu [październik] 1500
Z Farram wyruszyli godzinę po świcie. Shelter miał obawy, aby płynąć dalej parostatkiem, więc postanowił, by iść na piechotę. Trakt był rozmoknięty i szło się ciężko, jedynym plusem takiej wędrówki było słońce, które postanowiło wyjść zza chmur. Trakt szedł wzdłuż Węża będąc oddalonym od niego o kilkaset metrów. Popołudniu dotarli do lasu. I właśnie wtedy nastąpił atak.
Nie mieli szczęścia, strzała wbiła się porządnie w Balltrama zadając mu porządną ranę. Shelter zareagował najszybciej, chwycił pozostałą dwójkę i rzucił się z nimi w zarośla. Zaczęli się rozglądać. Gdzieś w głębi pośród drzew zauważyli przemykające kilka postaci. Shelter rozkazał by nie wychylali się i odczołgał się od nich nad wyraz szybko. Mijały kolejne sekundy w których krasnolud usunął, nie bez problemów, strzałę. Abu wraz z nim wyczekiwali skryci w zaroślach za kilkoma drzewami. W końcu na trakcie pojawił się jeden z napastników. Abu wstał i wykorzystał po raz pierwszy w walce Drewnianą Skórę. Jego skóra stała się porowata, ciemna i grubsza. Zaatakował pierwszy, celnie. Krew chlusnęła na trakt. W tym momencie Balltram postanowił wyskoczyć ze swoim mieczem na dobiegającego drugiego napastnika w długim skórzanym płaszczu i smukłym mieczem w ręce. Nie zdążył jednak nic zrobić gdyż druga strzała trafiła go pod żebra. Upadł na ziemię plując krwią i śliną. Abu ustawił się tak, by jak najbardziej zasłonić się napastnikiem od skrytego między drzewami łucznika. Chwilę później walka dobiegła końca. Drugi przeciwnik był martwy od dwóch szybkich cięć. Wtedy szybko zaciągnął Balltrama między drzewa, by nie narażać się na strzały. Niestety krasnolud nie dawał oznak życia.
Abu został sam. Obok niego leżały trzy ciała, dwóch krasnoludów i jednego człowieka. Co prawda jeden krasnolud był tylko nieprzytomny, ale nie był to Balltram. Rozejrzał się szybko i gdzieś dalej, pomiędzy bukami i modrzewiami wypatrzył ruch. Ruszył w tamtym kierunku klucząc pomiędzy drzewami, jednakże nie minęło kilka sekund, gdy zauważył jak coś latającego wielkości kuca ze skrzydłami porwało Łucznika i odleciało, znikając między drzewami. Zatrzymał się, a do jego uszu dotarł przeraźliwy wrzask mordowanego Dawcy Imion. Zrobił szybki rekonesans, ale nie zauważył nikogo więcej. Wrócił do martwego kompana, związał nieprzytomnego wroga i czekał.
Mijały kolejne minuty. W końcu zauważył jak traktem od strony Farram idzie Shelter. Zobaczywszy leżącego bez ducha Balltrama od razu sięgnął do swojej torby i wyciągnął małą, zrobioną z ciemnego szkła buteleczkę. Nasmarował maścią krasnoluda. Kilka minut później Abu zobaczył jak klatka piersiowa, jeszcze przed chwilą martwego kompana, porusza się. Razem z Shelterem poukrywali ciała i sami weszli głębiej w las, by nie narażać się na jakiekolwiek spotkanie. Abu spytał się o tego latającego stwora, na co Shelter odparł, że od jakiegoś czasu coś śledzi ich poczynania i najprawdopodobniej pomaga im. Ork pokiwał głową, do tej pory miał tylko takie przeczucie, że coś dziwnego podąża ich tropem.
Weszli jeszcze głębiej w las oddalając się od traktu i Wężowej Rzeki. Tam znaleźli kilka skałek i rozbili obóz. Pod wieczór odzyskał przytomność schwytany krasnolud, którego wzięli ze sobą. "Kim jesteś?" zapytał Abu. W tym momencie krasnolud otworzył usta a z jego gardła wydobyła się przeraźliwa mowa. Język jakiego użył nie był znany w Barsawii, a co gorsza sprawiał ból u słuchającego go. Ostatkiem siły woli ork zatkał usta jeńcowi i padł wyczerpany na plecy razem z Shelterem. Kilka chwil później Zwiadowca zabrał krasnoluda głębiej w las i zabił. Podjął najlepszą decyzję, jaką uznał w obecnej sytuacji.
Przy ciałach zabitych napastników znaleźli trochę srebra, broń, koce i kilka podręcznych przyborów. Jedyne co wskazywało na połączenie ich z nimi była krótka notatka z napisanym imieniem "Balltram" na niej. Zapadł zmrok.
9 dzień Teayu [październik] 1500
Balltram odzyskał przytomność co dobrze wróżyło. Był opatrzony i leżał w zbudowanym przez Sheltera i Abu szałasie. Dowiedział się od nich co się wydarzyło. Zwiadowca po namyśle uznał, że uda się do najbliższej wioski i wróci najpóźniej następnego ranka z wieściami i zapasami. "Najlepiej będzie zostać tutaj w lesie przez parę dni. Wrócę rano." Zabrał swoje rzeczy i odszedł.
Balltram zaczął powoli dochodzić do siebie, jednak nadal męczyła go gorączka i pragnienie. W końcu pierwszy raz w swoim życiu niemalże umarł.
11 dzień Teayu [październik] 1500
Minęły dwa dni, po których wrócił Shelter. Cieszyło go, że Balltram w miarę szybko powracał do zdrowia. Przyniósł ze sobą sporą ilość zapasów oraz brak wieści o kimkolwiek ścigającym ich, jednakże mając na uwadze ostatnie wydarzenia nie chciał ryzykować. Postanowił zostać w tej leśnej kryjówce i dokończyć szkolenie Balltrama.
16 dzień Teayu [październik] 1500
Balltram praktycznie wylizał się z wszystkich ran, co było oznaką, że bliżej mu już do adepta niż dalej. W ciągu kolejnych dwóch tygodni pobierał nauki, uczył się dzięki magii Dyscypliny kolejnych talentów, Rytuału Karmicznego, filozofii Zwiadowcy. Poznawał elastyczność na jaką pozwalają wszystkie Dyscypliny, gdy magia podpowiada, który talent wybrać z puli Talentów do wyboru.
Abu przez ten czas coraz bardziej niecierpliwił się. Chciał ruszać dalej, gdyż nie w smak mu było przebywania jak największej ilości czasu w lesie. W końcu był orkiem chciał wędrować i poznawać świat a nie siedzieć w jednym miejscu gdzie wiało nudą.
30 dzień Teayu [październik] 1500
W końcu nadszedł dzień Inicjacji. Shelter tak to zaplanował, że wysłał Abu godzinę wcześniej w las, by móc się gdzieś schować, przy czym miał zostawić jak najmniejszą ilość śladów. Po ów godzinie Balltram miał wyruszyć jego tropem, wykorzystując wszystkie nabyte w ostatnim czasie nowe zdolności.
Po kilku godzinach tropienia w dobrych, słonecznych warunkach, krasnolud w końcu wypatrzył przed sobą w krzakach, orka. Obszedł go z jednej strony, jednak coś nie dawało mu spokoju. Podkradł się od drugiej strony i zauważył, że była to tylko skórzana kurtka Abu powieszona w krzakach. Zaczął się bardziej przyglądać okolicy i pewnym czasie wypatrzył zaczajonego orka w gęstwinie leszczyny i jesionów. Zakradł się do niego od tyłu. Ten jednak widział, że Balltram krąży po okolicy nie do końca dał się podejść. Mimo wszystko cały rytuał dobiegł końca, gdy obaj uścisnęli sobie dłoń. Balltram był zadowolony, że udało mu się wypatrzeć orka, a Abu nie do końca był szczęśliwy, że nie udał mu się fortel. Chwilę później spomiędzy drzew wyszedł Shelter i opierając rękę na ramieniu Balltrama pogratulował mu "Zostałaś Adeptem Zwiadowcą pierwszego Kręgu, gratuluję".
1 dzień Borrum [listopad] 1500
Uprzątnęli obóz. Zapakowali wszystkie swoje rzeczy i ruszyli w stronę traktu. Pogoda znowu zaczęło się pogarszać i wychodząc na leśny dukt byli już cali przemoczeni. Ciemne chmury wisiały nisko nad ich głowami, a wiatr złowrogo szeleścił liśćmi w koronach drzew. Nadeszła pora rozstania, to o czym rozmawiali kilkukrotnie w ciągu ostatnich trzech tygodni. Abu wraz z Balltramem ruszyli na wschód w stronę Domu Dziewięciu Diamentów, później w stronę Travaru. Shelter natomiast ruszył w drugą stronę, w stronę Farram, gdzie chciał dowiedzieć się więcej o śledzących ich kultystach i zmylić trop, by zapewnić bezpieczeństwo Balltramowi.